Blog Roku 2012 – czy warto?

Rozpoczyna się kolejna edycja konkursu na Blog Roku. Do 24 stycznia potrwa etap zgłaszania blogów przez ich właścicieli, potem nastąpi wyłonienie najlepszych w drodze głosowania SMS-ami, reszty dokona już jury. Czy warto brać w tym udział, startować, głosować, śledzić wyniki?

Screenshot ze strony konkursu

W blogosferze rozgorzała już dyskusja m.in. nad składem jury. Nie wszystkim on się podoba, zwłaszcza miejscami. Moim zdaniem, w gruncie rzeczy przyczepić można by się niemal wszystkiego w tym konkursie – od podziału blogów na kategorie tematyczne aż po …nagrody. No właśnie, ja przyczepię się nagród: zupełnie nie rozumiem, dlaczego dodatkiem do każdej jest voucher na biżuterię w salonach jakichś-tam. Jak dla mnie, powstaje w ten sposób mało sympatyczne wrażenie, że konkurs adresowany jest przede wszystkim do kobiet. Oczywiście, bloger-zwycięzca może obdarować swoją panią albo kupić w tych salonach cokolwiek, zanieść do lombardu, wziąć kasę i kupić wódę, ale czy o to chodziło?

Największe wątpliwości budzi we mnie jednak samo przesłanie konkursu – bo czymże jest Blog Roku?

czy to blog, który ma najwięcej czytelników?
czy taki, który ma najwięcej „lajków”?
czy taki, który ma najwięcej komentarzy?
czy taki, który ma najwyższy PageRank?
czy taki, który najlepiej sprzeda jogurt WhiteShit?
czy taki, który najbardziej bawi?
czy taki, który podaje rozwiązania rozmaitych problemów?
czy… etc.

Żadne z tych kryteriów nie jest doskonałe. Fatalnie i byle jak pisany blog młodej nimfomanki z pewnością przyciągnie więcej czytelników niż wysmakowany blog literacki. Lajki można kupić lub zdobyć – ich liczba ma się nijak do rzeczywistej wartości blogu. Najpodrzędniejsza szafiarka na blogspocie ma ilościowo więcej komentarzy (sweetkomci) niż wytrawny obserwator rzeczywistości politycznej. Świetnie zarabiający blog o ewidentnie reklamowym przesłaniu nie powinien rywalizować z nie zarabiającym ani grosza wymuskanym dziełem pasjonata. I tak dalej…
Po prostu: czegoś takiego jak Blog Roku, jak najlepszy blog – nie ma.

Każdy czytelnik to odrębny byt, istota jakiejś płci, w jakimś wieku, w jakiejś sytuacji rodzinnej, zawodowej etc. Każdy ma inne potrzeby, gusta, poglądy i upodobania. Jeśli w ogóle czytuje blogi, to wybiera je pod ich właśnie kątem. Miliony SMS-owych much mogą się zatem pomylić i wskazać blogi, które kompletnie nie będą mu odpowiadały: nawet nie dlatego, że np. kiepskie, ale poza obszarem jego zainteresowań, nie w jego typie etc.
A jednak – warto

Mimo wszystko, namawiam moich Czytelników do wzięcia udziału w konkursie lub chociażby głosowaniu. Przede wszystkim dlatego, że konkurs ten jest szansą na zaprezentowanie własnej pracy tzw. szerszej publiczności, pozyskanie nowych czytelników, wreszcie – poznanie innych, być może wartościowych i godnych lektury blogów, o istnieniu których nie mieliśmy do tej pory pojęcia.

I to ostatnie stwierdzenie godne jest jeszcze jednej refleksji. Osobiście chciałbym, żeby ten konkurs (i może nie on jeden) pomagał w ujrzeniu światła dziennego małym, niszowym wręcz blogom, których w Sieci jest bez liku, a które gromadzą obecnie ledwie garsteczki czytelników. Sam z upodobaniem czytam parę takich właśnie, a każdy z ich jest dla mnie osobiście więcej wart niż wszystkie kominki razem wzięte. A to blog starszego pana, żyjącego z dala od wielkomiejskiego zgiełku, mierzącego się z jesienią życia i pogodnie komentującego codzienność. A to blog dziennikarki z małego miasteczka, która, będąc – co dziś rzadkie w jej zawodzie – prawdziwą profesjonalistką, umie na przykładzie rozmaitych zdarzeń w jej miasteczku niezwykle celnie objaśniać polską rzeczywistość. A to… OK, nieważne. Boli mnie trochę, że takie perełki są i pozostają niezauważone, że nikt ze szczytów tzw. blogosfery, o mediach mainstreamowych już nie wspominając, ich nie dostrzega, a utalentowanym blogerom nie pomoże. Tymczasem są w Sieci talenty, którym ci wszyscy cytowani w mediach mądrale, nauczający na blogerskich spotkaniach sztuki blogowania, a i autor niniejszego ględzenia, niegodni byliby nawet butów czyścić. Warto takie perełki znajdować choćby na własny użytek. Może parę z nich objawi się w konkursie?

Dlatego namawiam na Blog Roku 2012: startujcie, głosujcie, szukajcie, a może znajdziecie…

*

PS. uprzedzając ew. pytanie, dlaczego innych namawiam, a sam nie startuję: z powodu pewnych uporczywych perypetii zdrowotnych niestety ostatnimi czasy trochę InterJAK-a zaniedbuję – dlatego nie zgłoszę go do konkursu. Może za rok lub dwa, gdy będę w lepszej formie, a w konsekwencji i mój blog. Czemu by nie?