Książka choć na chwilę pozwala odpłynąć od szarej rzeczywistości, otwierając w naszej wyobraźni wrota do nieskończoności. W świecie leniwie opanowanym przez wizualne gotowce, wyobraźnia naszych dzieci jest poważnie zagrożona, dlatego to w naszych rodzicielskich rękach jest zaszczepianie w maluchach miłości do poznawania go poprzez czytanie.

Na początku była mama i przez mamę wszystko się stało.

To zdanie powinna powiesić sobie na lodówce każda z nas. To nie wyświechtany farmazon, a najprawdziwsza prawda, która kryje w sobie clou udanego rodzicielstwa. Dla dziecka (przynajmniej do pewnego wieku) to właśnie mama jest największym przykładem, dlatego to właśnie od nas matek zależy to, jak nasze dziecko pokieruje swoim życiem. Widząc mamę zgarbioną nad komputerem czy smarphonem, wyrośnie na takiego samego elektronicznego Quasimodo. Pochylając się nad książką, zasiewamy w dziecku ciekawość do zamkniętego w kolorowej okładce papierowego świata, który roztoczy przed maluchem nowy, nieznany dotąd świata którego kreatorem będzie ono samo.   Książka to przedmiot ponadczasowy, dom bez książek to pustostan, a człowiek który nie przeczytał w życiu chociaż jednej książki jest dla mnie dryfującym wrakiem.

Myśląc o książce widzę pokój przesiąknięty zapachem herbaty z cytryną. Widzę półki uginające się pod ciężarem sztywnych okładek kryjących w sobie ogrom myśli i prawd, filozofii i gotowych recept, których wertowanie pozwala człowiekowi łatwiej odnaleźć się w świecie. Widzę moją, zaczytaną mamę, dla której księgarnia jest drugim domem i czuję sentyment, bo to niezwykle ciepłe obrazy.

Sprowadzając dziecko na świat czuję się odpowiedzialna za jego rozwój intelektualny. Ten ostatni to nie tylko poszerzanie wiedzy, uczenie się i ćwiczenie umysłu, ale także rozwijanie wyobraźni, a przede wszystkim pielęgnowanie kreatywności. Odnoszę wrażenie, że człowiek rodzi się z zaprogramowaną miłością do wertowania. Nie znam dziecka, które nie lubiłoby książeczek, kolorowych obrazków i czasu jaki spędza z nim na wspólnym czytaniu jego mama. Książeczki dla dzieci są nie tylko piękne, ale i pouczające. Kryją w sobie magię, której próżno szukać w bajkach na youtube czy blueray, jest jednak autorka, która zasługuje na szczególne uznanie.

Dorota Gellner, której książki i krótkie opowiadanka oczarowały mnie od pierwszego przeczytania, wpadła też w ucho mojemu synkowi. Ulubioną książką mojego królewicza są”Złote koniki”, które tak jak wszystkie inne książki Gellnerowej pełne są przepięknych i pouczających tekstów, które zachwycają swą prostotą i nieszablonowym podejściem do gatunku, jakim jest opowiadanie. Nie znajdziemy tu banalnych i infantylnych kotków w różowych kokardkach, kolorowych stworków z nadwagą czy innych gumimisiów. Autorka otwiera przed naszymi dziećmi ambitniejszy, zaczarowany świat maleńkich królestw, smoków, aniołków na chmurkach, królików obżarciuszków, uroczych krasnoludków, wróżek i innych cudowności, których perypetie prowadzą do pouczającej puenty, która raz wzrusza, drugim razem bawi, wreszcie innym budzi ciekawość, by na samym końcu eksplodować zachwytem nad urodą przepięknych ilustracji, które stanowią idealne odzwierciedlenie skrywanych w książkach treści. Książki te rozsiewają w główkach naszych maluszków nieszablonowe postrzeganie świata, bo co jeśli prawdą jest, że deszcz pada dzięki aniołkom, w piaskownicy mieszka wróżka, a światło zjada smok, przez co zapada mrok? Wszystko to ubrane w proste rymy sprawia, że wieczorne czytanie to niezwykła zabawa, gwarantująca wyłącznie pięknie i kolorowe sny.

Posiadamy następujące tytuły:
„Złote Koniki”
„Mysia Orkiestra”
„Roztrzepana sprzątaczka”
„Duszki, stworki i potworki”
„Czekoladki dla sąsiadki”