Pułapki aktualizacji, czyli: czy WordPress będzie płatny?

Kryzys uderza w ludzi na całym świecie. Nic więc dziwnego, że czasy darmowych narzędzi internetowych też się pomału kończą. Moim zdaniem, jest tylko kwestią czasu, by WordPress i nie tylko on stał się płatny. Dlaczego tak sądzę?

Screenshot okienka aktualizacji wytyczki

Przekonały mnie o tym kolejne przygody z aktualizacjami. Pierwsza miała miejsce w sierpniu: mój ulubiony do niedawna Spam Free WordPress objawił się w nowej wersji, więc nie myśląc wiele zaktualizowałem wtyczkę, dobrze mi znaną i wypróbowaną, zahartowaną w bojach, po czym wyruszyłem na krótki urlop. Po powrocie musiałem zrobić wielkie oczy: zero nowych komentarzy, a w poczcie przykre uwagi od Czytelników. Okazało się, że nowa wersja wtyczki, rozbudowana o ileś nowych funkcji, żąda od komentujących …hasła logowania do InterJAK-a. Żadne wysiłki konfiguracyjne nie pomogły, prawdopodobnie nowa wersja, wyraźnie obliczona na to, by jej autor otrzymywał dotacje via PayPal, nie chciała współpracować z wtyczką cache’ującą i w rezultacie całkowicie zablokowała możliwość komentowania. Do piachu.

Parę dni temu, banalna niby rzecz – wtyczka SEO Auto Links & Related Posts, z której korzystałem dotąd jedynie w celu generowania listy powiązanych wpisów. I znów niby banalna aktualizacja, a potem dramat: nowa wersja wymaga „aktywacji” na stronie autora, trzeba podać adres e-mail i …wybrać między wersją Premium, Registered lub Free, co gorsza: odwołującymi się do zewnętrznego serwera. Do piachu.

Nie bez trudu znalazłem działający zamiennik, nie wymagający łączenia się z, dajmy na to, Trynidadem i Tobago, a przy tym bezpłatny.

Ale nie samym WordPressem człowiek żyje. Nie wyobrażam sobie codziennej pracy bez PDF Creatora. Po prostu mus. Całe moje szczęście, że przy ostatniej aktualizacji byłem wypoczęty i „ze świeżą głową”, bo zamiast klikać automatycznie, przyjrzałem się uważnie opcjom. Niewiele brakowało, a zainstalowałbym sobie AdWare. Trzeba się nawet chwilę zastanowić, żeby wybrać wariant bez tego, pardon, świństwa. Ale jak długo będzie on oferowany? Może następna aktualizacja pojawi się już z obowiązkowym „dodatkiem”?

Przyczyną tego wszystkiego jest kryzys: bieda zaczyna zaglądać do kieszeni wszystkim oprócz najbogatszych. Nic więc dziwnego, że czasy pasjonatów, społeczności i internetowej darmochy odchodzą do lamusa. Na wszelkie sposoby będziemy skłaniani do płacenia za to, co do tej pory było bezpłatne. Ba, nie wiem, czy wiecie, ale już nie tylko część prasy, ale nawet …niektórzy blogerzy usiłują pobierać opłaty za dostęp do ich tekstów (z wiadomym skutkiem – utraty czytelników, ale to inna historia). Obszar do zagospodarowania jest spory: wtyczki, moduły CMS-ów, same CMS-y, ba, kiedyś nawet przeglądarka internetowa może wyświetlić okienko „pay now” (z dopiskiem: …albo g… zobaczysz). Dlaczego nie? To, że jesteśmy przyzwyczajeni do darmowego np. Firefoksa wcale nie znaczy, że on będzie darmowy do końca naszych dni. Jego twórców może być któregoś dnia zwyczajnie nie stać na taki luksus.

A to oznacza, że i WordPress może któregoś dnia zakomunikować blogerom, że no pay = no game.

Póki co jednak, namawiam do niepowtarzania moich błędów, a więc do tego, by w razie pojawienia się komunikatu o dostępności nowej wersji wtyczki lub darmowego programu nie klikać, lecz bardzo uważnie zapoznać się ze wszystkimi informacjami nt. wprowadzonych zmian. I dopiero potem podjąć decyzję.

Dopóki jeszcze mamy wybór, bo to już chyba długo nie potrwa.