Trzy metody odchudzania plików graficznych: która najlepsza?

Prawie dokładnie rok temu pisałem o tym, jak odchudzać pliki graficzne przed ich publikacją w Internecie. Problem jest o tyle istotny, że każda obficie ilustrowana witryna nie tylko zajmuje coraz więcej miejsca, ale i ruch na niej, połączony z pobieraniem do przeglądarki zdjęć i grafik, generuje kosztowny transfer i obciążenie procesora. Polecałem wtedy serwis Smush.it. Dziś chcę go skonfrontować z dwiema innymi metodami. W tym celu pobrałem z FreeDigitalphotos.net ten oto sympatyczny obrazek:
Odchudzanie …zdjęć

Fot. FreeDigitalPhotos.net

W oryginale „waży” on 62 kB. Przepuściłem go więc przez opisywany wcześniej Smush.it. Rezultat? Odchudzenie o 5.28 kB, czyli 8.55 procent.

Od pewnego czasu korzystałem z innego serwisu „odchudzającego”, a mianowicie z jpegmini.com. Ten się ze zdjęciem nie patyczkował: z 62 kB pozostawił zaledwie 18 kB, chwaląc się redukcją 3.4 raza.

Ale ostatnio, czystym przypadkiem, odkryłem coś niejako pod latarnią, czyli we własnym komputerze. Mam na myśli Irfanview – znany chyba większości posiadaczy komputerów darmowy, niewielki program do przeglądania i edycji grafiki. Tak się złożyło, że musiałem na cito dorobić jakiś napis na zdjęciu, toteż ściągnąłem pakiet pluginów, a wśród nich odkryłem plugin do optymalizacji zdjęć. No i teraz rozstać się z nim nie mogę, przepuszczam przezeń wszystko, co trafia na moje blogi.

Jak wypadła próba z IrfanView? Ano tak:

Odchudzanie zdjęcia w IrfanView

– no cóż, przynajmniej jeśli chodzi o skuteczność, to ten programik pobił obie wspomniane wcześniej witryny na głowę, redukując obrazek do 10,27 kB. Jego bezsporną zaletą jest też dostępność (odchudzanie nie wymaga połączenia z Internetem, uploadu i downloadu plików) oraz szybkość i wygoda wykonywania tej operacji.

Oczywiście posiadacze oczu lepszych niż moje niemłode ślepia zapewne zauważyliby różnice w jakości obrazka po przejściu przez każdą z trzech metod odchudzania – co rozumiem i szanuję, bo sam różnicy (już?) nie widzę. Tam, gdzie liczy się najpierw jakość zdjęcia, a dopiero potem jego waga, należy oczywiście postępować ostrożniej i wynik tego samego testu być może wypadłby inaczej.

Tym niemniej każdemu, kto na co dzień wysyła na swój serwer zdjęcia, a nie doceniał IrfanView, polecałbym przeproszenie się z tym programem, bo sprawdza się znakomicie.