Dziś przed Wami gościnny wpis Pana Taty, dotyczący tego co Tygrysek lubi najbardziej 
Prawdopodobnie napisano o niej już niemal wszystko, jednak większość przeczytanych opinii zostało napisanych zanim sama gra się ukazała, nim ktokolwiek miał okazję przekonać się o niej na własnej skórze. Moja opinia jest ukształtowana na bazie dokładnie 5 dni 10 godzin 45 minut gry. Tak! graliśmy razem ponad 130 godzin!
Wiedźmin 3 Dziki Gon na PS4 to naprawdę genialna rozrywka. Z początku po płynnym przejściu z Bloodborne, mieliśmy mieszane uczucia czy coś jest w stanie przebić japońskie arcydzieło wspomniane powyżej. Autorzy gry nie kłamali mówiąc, że gra dostarczy rozgrywki na ponad 100 godzin. Jeśli dodać do tego misje poboczne, to można odnieść wrażenie, że gra nie ma końca. My przeszliśmy ją w około 70%, robiąc niemal wszystkie, niezwykle rozbudowane misje poboczne i odkrywając wszystkie nieznane punkty, oznaczone na mapie znakiem zapytania „?”. Niektórym może wydać się, że powyższy czas jest za krótki, ale gwarantuję, że bywały niemal całe wieczory i popołudnia spędzone na samym tylko graniu i to na przestrzeni niemal pełnego miesiąca. Weźcie pod uwagę, że nie jesteśmy gamerami tylko zwykłymi, pracującymi ludźmi z małym dzieckiem, przez co czas naszego wirtualnego spaceru był mocno ograniczany codziennymi obowiązkami. Szczerze mówiąc myśleliśmy chwilami, że gra nie ma końca, a kiedy on ostatecznie nadszedł (niestety) mocno posmutnieliśmy. „Jak to? Koniec? Tylko nie to!”
Zaczęło się od zbudowania niesamowitego klimatu, jeszcze zanim została wypuszczona sama gra. Przyczynił się do tego sam Tomasz Bagiński wypuszczając poniższy film. Genialny prawda?
Dla mnie była to wystarczająca rekomendacja, ale napięcie z dnia na dzień rosło. Warto tutaj zaznaczyć, że nie graliśmy w poprzednie części Wiedźmina i nie czytaliśmy książek Sapkowskiego. Mieliśmy jednak wątpliwe szczęście obejrzeć fatalny film, którego recenzję w dość humorystyczny sposób wykonał Masochista. Pomijając powyższe fakty, w dniu premiery zakupiliśmy w znanym sklepie kopie gry i czym prędzej przystąpiliśmy do grania.

Pierwsze godziny gry nieco nas znużyły, mnóstwo dialogów i rozmów, chwilami mieliśmy wrażenie, że to gra fabularna, a nie klasyczny RPG, gdzie dialogów jest dużo, ale przeważnie też dawało się pograć. Całe szczęście gra ostatecznie dopuściła nas do siebie i otrzymaliśmy wielki świat do zwiedzania. Już od samego początku misji jest tak wiele, że dociera do nas świadomość, że  mamy przed sobą coś niewyobrażalnego, że teoretyczne przejście gry do samego końca to niemal „mission imposible”. Misje, poza tą główną, nie są płaskie, czyli nie polegają na przejściu w jedno miejsce, zabranie czegoś tam i powrocie, lecz są dopracowane w najmniejszym nawet szczególiku i wyróżnia je ogromna różnorodność. Mamy misje detektywistyczne, tzw. zlecenia, misje polegające na unicestwieniu potworów, obrona uciśnionych i wiele, wiele innych, przez co przechodząc je, nie odczuwamy znużenia jak miało to miejsce chociażby w przypadku „Far cry 3”. Niekiedy z prostej misji pobocznej robi się mnóstwo dodatkowych miejsc do zwiedzenia, pojawiają się dodatkowe osoby, z którymi trzeba coś omówić, kogoś trzeba uratować itd. Z początku nasz Wiedźmin jest słaby, a pozornie prosta misja może spędzić nam sen z powiek swoją trudnością. Każda misja opisana jest  poziomem trudności, ale zazwyczaj 5 poziomów jesteśmy w stanie nadrobić naszą walecznością (zdarzało się, że będąc na 12  kończyliśmy misję na poziomie 24). Nie można pominąć też gwinta, czyli wiedźmińskiej gry karcianej, która w zasadzie mogłaby stanowić osobną rozgrywkę. Jest tak wciągająca, że bywały wieczory, że bez pardonu oddawaliśmy się w szpony hazardu, robiąc absolutnie wszystko co w naszej mocy, by zasilić nasze talie o unikatowe karty, które stanowiły nagrody w wygranych rundach.

Na mapie nie widać wszystkiego, ale widać przede wszystkim, że jest tego mnóstwo…

Fabuła gry, jest wynikiem naprawdę wytężonych prac całego zespołu CD Projekt Red i tą pracę widać na każdym kroku. To kawał świetnej polskiej roboty i w tym przypadku powiedzenie „DOBRE BO POLSKIE” nie jest wyłącznie wyświechtanym farmazonem. Atutem jest spora nieliniowość gry, gdzie poprzez dokonywane wybory w dialogach lub w swoich działaniach możemy doprowadzić do tego, że fabuła pójdzie w innym, ukształtowanym przez nas kierunku. Jednak nie bądźmy naiwni, że grając w grę od nowa zakończy się ona w zupełnie inny sposób. Może ktoś zginie wcześniej, a ktoś później, ale i tak przeznaczenia ciągnie nas w kierunku ostatecznej drogi która jest jedna, a prowadzą do niej jedynie alternatywne ścieżki. Nieliniowość należy tutaj interpretować jako możliwość przerywania głównego wątku na rzecz misji pobocznych i wracaniu do głównego wątku w dowolnie wybranym przez nas momencie. Nie czepiając się zupełnie,  fabułę oceniam bardzo wysoko.

(brak spojlerów) Ciri – jedna z głównych bohaterek opowieści – jej twarz zobaczycie, kiedy sami zagracie

Trudność gry. Pierwsza większa misja – walka z tzw. bossem czyli grasującym w
okolicy Gryfem. Nie jest go łatwo pokonać, biorąc pod uwagę , że nasz bohater to jeszcze podlotek znajdujący się na 1 czy 2 poziomie
postaci. Z czasem żaden potwór nie stanowił już dla nas
problemu i jednym sprawnym ruchem miecza szlachtowaliśmy i skracaliśmy o głowę wszystko co potwornego znalazło się na naszej drodze. Grę przeszliśmy na poziomie nazwanym przez twórców jako Krew, Pot i Łzy
(3 – ecim na możliwe 4 poziomy trudności). Podejrzewam, że dla bardziej wprawionym w samym graniu osób, gra może okazać się zbyt łatwa.

Pocztówka z jednym z ubitych wcześniej potworów – Cyklopem

Rozbudowywanie postaci. Niezwykle interesujący aspekt gry. Samo zastanawianie się, na co przeznaczyć zdobyte punkty rozbudowy postaci to żmudny proces. W końcu wybór ten może znacząco przyczynić się do tego jak pójdzie nam w dalszej rozgrywce. Rozwijając aspekty walki nasz Wiedźmin zdobywa nowe typy ataków, a jeżeli rozwiniemy znak Aksji lepiej pójdą nam dialogi i niekiedy wyłącznie siłą sugestii unikniemy rozlewu krwi.

 

Ekwipunek postaci – jak widać typów mieczy jest tu sporo, ale jest to wynik poszukiwań po zakończeniu gry

 

Ekran, gdzie rozbudowujemy postać za pomocą punktów postaci oraz mutagenów
Grafika w grze jest olśniewająca, grając na dużym 47 calowym telewizorze nie ma się do czego przyczepić. Grając na konsoli nie musimy martwić się żadnymi wymaganiami sprzętowymi. Zdarzały się sytuacje (np. deszcz, ogień, czary itp.), że gra zwyczajnie zwalniała i przycinała się w niektórych momentach, ale przy tak rozbudowanej rozgrywce musimy wybaczyć tę drobną niedogodność. Kupiona już ponad 1,5 roku temu konsola, wciąż radzi sobie z najnowszymi produkcjami  i to jest w tym najpiękniejsze. Z komputerami jest jak jest. Grając na tzw. Full Detalach musimy inwestować, inwestować i inwestować, a inwestycjom naszym i tak nie będzie końca.
Dopisek Ani  Jako kobieta, nie mogę nie opisać tego z typowo kobiecego punktu widzenia. Krajobrazy, postaci, chędogie czarodziejki, a nawet stroje stworzone zostały z ogromną dbałością o nawet najmniejszy detal. Wszystkie stworzone przez twórców miejsca są niepowtarzalne i nieraz zdarzało mi się wykrzyknąć „Jeżu jak tu ładnie”. Do tego wszystkiego w przepiękny i niezwykle godny sposób udało się przemycić twórcom ogromną dawkę folkloru. Nie znajdziemy tu cepelii, a wizualny majstersztyk, który przedstawia Polskę jako piękny kraj i niemniej pięknych ludzi. Genialne są także dialogi, nieco sowizdrzalskie, ale jakże niebanalne i ze smaczkiem. Niewiarygodna jest też „inteligencja” napotkanych postaci, przez co rozmowy są nieszablonowe i na prawdę wciągające. Nie odnosi się wrażenia w stylu „nosz kuźwa, znowu ględzą”, a wręcz przeciwnie wciągasz się w dialog i chcesz dowiadywać się coraz więcej i więcej.
Muzyka w grze to także majstersztyk. Wraz z grą otrzymujemy w pakiecie CD z muzyką z gry, którą możemy sobie posłuchać np. w samochodzie w drodze do pracy. W niektórych momentach gry, gdyby nie ona nie wczulibyśmy się tak mocno w klimat. Tego trzeba po prostu posłuchać. Warto też zauważyć, że muzyka w niektórych lokacjach wyraźnie się zapętlała. Dla mnie było to trochę wkurzające.Dopisek Ani . Dla mnie muzyka z Wiedźmina to niemal arcydzieło. Nie znam gry, w której zdarzałoby mi się w muzyce zatapiać i to do tego stopnia, że przymykałam oczy i delektowałam się dźwiękami zaklętymi w owej chwili. Kocham, kocham, kocham.
Nie myślcie, że Wiedźmin 3 to gra bez wad. Nie znalazłem ich wiele, ale pozwolę sobie je wymienić:
  • spowalniająca grafika w niektórych momentach,
  • wgrywanie się gry jest bardzo długie (choć wzbogacone o miłe podsumowanie dotychczasowych dokonań przez Jaskra) i nużące, zwłaszcza po porażce w walce, kiedy to powtarzamy kilka razy dany moment. Gra i tak nie pobije w tej kwestii Bloodborne, gdzie w zasadzie większość czasu wpatrujemy się w kółeczko zwiastujące zaczytywanie obrazu.
  • na bagnach Wiedźmin zamula się w wodzie po kolana, do tego stopnia, że nie jesteśmy w stanie z niej wyjść. Jeżeli sekundę wcześniej nie zapisaliśmy gry to mamy problem,
  • przeciwnicy i misje po ukończeniu głównego wątku są tak łatwi, że ziewając (bez użycia magii) możemy zniszczyć całe hordy przeciwników, bez zjadania nawet jednego pieczonego ziemniaka ;P
  • walki pod wodą, to aspekt który trzeba poprawić. Są nudne i wkurzające, a nawet odważyłbym się stwierdzenie, że zupełnie niepotrzebne
  • gra ma koniec i to zdecydowanie jej największy minus, bo to jedna z tych rozgrywek, w którą chciałby się grać bez końca.
Przejdźmy do zalet:
  • grafika,
  • muzyka,
  • fabuła – główny wątek,
  • rozbudowane misje poboczne,
  • mnogość broni i przedmiotów, które zbieramy w całej grze,
  • tworzenie przedmiotów,
  • korzystanie z alchemii pomimo, że 90% mikstur nie będzie do niczego potrzebna (no chyba, że lubisz te klimaty),
  • znaki magiczne oraz petardy, które dodają kolorytu walkom,
  • czas, w jakim gra będzie nas cieszyć czyli ponad 100 godzin (minimum),
  • cena, gdyż to jedna z tańszych gier na rynku pierwotnym
  • dbałość o detale. Krajobraz, postaci, dosłownie wszystko są niezwykle przyjemne dla oka
  • tzw. „szybka podróż”, która przy tak rozbudowanym świecie jest sporym ułatwieniem dla gracza.
Pomimo 130 godzin grania koniec w końcu nadszedł i był on smutnym dla nas doznaniem. Gra wciągnęła nas na całego i po prostu nie wiem co będziemy robić dalej z naszym życiem? Pozostawiła po sobie, trudną do opisania pustkę, którą nijak zapełnić. No bo jak przejść z gry bliskiej arcydziełu do innych, dość przeciętnych? Chyba pora wrócić do świata żywych, co może okazać się trudnym wyzwaniem :) Ocena zdecydowanie 9,9/10.