Zapłać mi, to cię przelecę, czyli: e-sperma w polskiej Sieci

Pisałem swego czasu o tym, że można w polskim Internecie bez problemu kupić/sprzedać dziewictwo. Dziś natomiast o tym, że można też znaleźć dawcę spermy, który zapewni kobiecie lub bezpłodnej parze szczęście rodzicielstwa, przy czym może to uczynić pośrednio (strzykawka) lub bezpośrednio. Interes kwitnie…
Plemniki i komórka jajowa

Ilustracja: Thommy Weiss / pixelio.de

Nie jestem w stanie przeprowadzić dziennikarskiego śledztwa ani nakręcić reportażu jak TVN24 (z materiału tej stacji dowiedziałem się o tym zjawisku), ale mogłem wpisać w Google frazę „dawca spermy” i już po chwili znalazłem się w internetowym banku nasienia. Działającym oczywiście anonimowo. Domena należy do osoby fizycznej, jedynym kontaktem jest adres e-mail serwisu.

Każdy, także niezalogowany internauta może przeglądać bazę potencjalnych dawców. Dominują młodzi ludzie w wieku 22-25 lat, na ogół deklarujący „chęć pomocy”. Wśród nich, jak to w witrynach tego typu bywa, zdarzają się prawdziwe asy, jak choćby ten kandydat na protoplastę nowej Księgi Rodzaju:

Idealny kandydat na ojca

Ceny? Na ogół kilkaset złotych. Serwis nie pozostawia jednak złudzeń: dawcom zaleca zachowanie anonimowości, ponieważ polskie prawo nakłada na ojca obowiązek alimentacyjny niezależnie od umowy z matką i woli tejże. Informuje ponadto, że metoda naturalna, czyli po prostu odbywanie stosunków z dawcą nasienia daje niemal stuprocentową skuteczność, natomiast inseminacja strzykawką zaledwie 50-procentową przy sześciu próbach. Wynika z tego, że pewniejsze jest obcowanie płciowe z dawcą. Jak sobie z tym radzą kobiety, a zwłaszcza ich mężowie/partnerzy – tego już nie wiem.

Wspomniany serwis to nie jedyne miejsce spotkań popytu z podażą w tej specyficznej materii. Wyszukiwarka wskazała mi też kilka forów i serwisów ogłoszeniowych, nie licząc, oczywiście, legalnie działających ośrodków leczenia niepłodności wraz z własnymi bankami spermy.

Może trochę szkoda, że InterJAK-a nie czytują, jak sądzę, ci wszyscy, którzy odpowiedzialni są za obecną sytuację kwestii in vitro w Polsce: być może, gdyby wiedzieli, że natura nie znosi próżni, a pomysłowi Polacy znajdą tańsze wyjście z sytuacji niż bardzo kosztowna i nie zawsze skuteczna terapia, zastanowiliby się chwilę nad swoim bezrozumnym uporem. Oraz nad masą nieszczęść, jaka może ze stosowania tego „wyjścia awaryjnego” wyniknąć, zwłaszcza dla psychiki ludzi, biorących udział w tym procederze.