W odległej krainie żyło bardzo dziwne społeczeństwo. Nie wiadomo czy użycie określenia „społeczeństwo” nie jest w tym wypadku nadużyciem, bo bohaterowie tej historii są wyjątkowi. Są nimi rowery.
W krainie rowerowej- Rowerlandii były rowery duże i małe, tandemy i jednokołowe. Były rowery jednokolorowe i mające wiele barw.
W swoim miasteczku, nasi jednośladowi bohaterowie, stworzyli drogi rowerowe, sklepy dla rowerów, szkoły i urzędy. Wszystko odbywało się w taki sam sposób, w jaki zorganizowany jest nasz świat. Wszystko z wyjątkiem jednego szczegółu. Rowery te były bardzo zamknięte na obcych, na rowery niepochodzące z Rowerlandii.
Niestety nadszedł dzień, w którym w miasteczku pojawił się ktoś nowy. Był to rower niewielkich rozmiarów, ale wyglądem nie przypominał za bardzo pozostałych mieszkańców Rowerlandii. To spowodowało, że nasz bohater- BMX- nie został mile przyjęty. Rowery z tej krainy nie chciały zgodzić się na to, by przybyły został z nimi. Może dlatego, że BMX pod żadnym względem nie pasował do pozostałych. Nawet jego przeznaczenie odbiegało od innych rowerów. Nie był on przystosowany do normalnej jazdy, ale miał niesamowitą potrzebę ruchu, który przejawiał się w różnego rodzaju podskokach, zeskokach i saltach.
Rowery zamieszkujące Rowerlandię nie chciały zgodzić się na tego typu zabawy, dlatego poprosiły przybyłego BMX’a o opuszczenie ich miasta i okolicy.
Nieszczęśliwy BMX wyruszył, więc przed siebie. Jechał i jechał bez większego celu, aż trafił do domu, w którym mieszkał dorastający chłopiec, którego pojawienie się nowego roweru niezmiernie ucieszyło.