Złapani w pułapkę DoFollow.pl

Mam z nimi ubaw niemal codziennie: przychodzą z wyszukiwarki DoFollow.pl, pełni nadziei na darmowy, wartościowy link do swojego serwisu w zamian za bezwartościowy komentarz. A tu klapa: „komentatorów” z DoFollow.pl niejeden rozsądny bloger wyprawia od razu na Madagaskar. Ja też…
Pułapka na myszy i pluszowy szczur

Fot. 13dede / sxc.hu

„Za pomocą tego narzędzia możesz wyszukać blogi w języku polskim, które zawierają podaną przez ciebie frazę. Blogi te są szczególne – w przypadku umieszczenia na nich komentarza, można zostawić link do swojej strony bez atrybutu rel=”nofollow”. Taki link przeniesie „moc” pozycjonerską na twoją witrynę – obiecuje wyszukiwarka. I bardzo słusznie obiecuje, tylko nie uwzględnia dwóch drobiazgów.
1. Bloger wie, że komentatorowi przychodzącemu z DoFollow chodzi tylko o link

Wie, bo taki komentarz na ogół nie przedstawia żadnej wartości i opatrzony jest linkiem do zupełnie niepodobnej tematycznie strony. A już nie tylko wie, ale ma stuprocentową pewność, o ile używa statystyk, pokazujących nie tylko to, kto i na jaką stronę przychodzi, ale także – z jakiej witryny. Co prawda, kto tylko może, podpina swój serwis do Google Analytics, bo „tak trzeba”, ale są i inne narzędzia, może mniej użyteczne dla analizy strony, ale za to bezlitośnie wykrywające źródła konkretnych wizyt. Zdemaskowany w ten sposób „pozycjoner” ląduje więc od razu w folderze Spam na wieki wieków.
2. Komentarze wraz z linkami mogą szybko zniknąć

Niedoszłym mistrzom pozycjonowania, korzystającym z dobrodziejstw DoFollow.pl, polecałbym też sprawdzenie, czy w danym blogu komentarze wraz z linkami zostają zachowane w starszych tekstach. Wielu z nich chyba nie wie o tym, że WordPress ma takie genialne narzędzie, które pozwala wyłączyć możliwość komentowania wpisów starszych niż X dni. A wyłączenie polega na tym, że znika wszystko: i formularz, i komentarze, i zawarte w nich linki. Tym sposobem cały trud „pozycjonera” idzie na marne, bo nawet, jeśli bloger go nie wyeliminował sam, to zrobi to czas – na ogół jeszcze zanim robot Google zindeksuje daną stronę.

Co zatem można poradzić amatorom łatwego zdobywania linków zwrotnych? Zapewne – serwisy pozycjonujące, takie jak ProLink, Linkolo czy SeoPilot. A przede wszystkim – stworzenie wartościowych stron, dfo których internauci sami będą chętnie zamieszczać odnośniki.