Jesteśmy z Jasiem na etapie owocnych poszukiwań planszówek, odpowiednich dla kumatego 3,5 latka. Z takim „srojdkiem” można z powodzeniem pograć w bardzo wiele gier, które niekoniecznie mieszczą się w jego grupie wiekowej, ale by dziecko czuło się w pełni usatysfakcjonowane, poważnym podejściem do jego potrzeb intelektualnych, chciałabym polecić Wam grę, którą Jan jest zachwycony, a sam producent zaznacza, że jest ona przeznaczona dla dzieci od 4 lat.
Nie lubię rodziców, którzy pozwalają dziecku przyklejać się do gier na tabletach i telefonie. Nie wnikam dlaczego, ale tego nie lubię. Uważam, że przy kilkulatkach będzie na to czas. Sama, traktuję to jako koło ratunkowe w sytuacjach, gdy nie mam alternatywy, a dziecko najzwyczajniej się nudzi i nie ma na czym skupić swojej uwagi: przychodnia, restauracja, długa podróż samochodem.
W domu stawiam na realną zabawę i prawdziwe współzawodnictwo z mamą, tatą, babcią czy kimkolwiek innym, kto tylko zechce być przeciwnikiem mojego Mistrza :p
Ostatnio, oszaleliśmy na punkcie gry, którą nazywamy „Caterpilarem”. Wieża gąsienic, to genialna zabawa, która bawi, uczy i rozwija umiejętności manualne naszego szkraba. Podczas gry dziecko musi się skupić, inaczej przegra, dlatego jeśli posiadasz w domu „małą bombę atomową”, która nie usiedzi w miejscu dłużej niż 2s. wieża gąsienic to wybór dla Ciebie. Gra świetnie uczy przegrywać, co w przypadku mojego jedynaka, któremu zawsze wszystko wychodzi idealnie :p jest idealnym sposobem nauczania trudnej sztuki jaką jest „bycie tym drugim”. Z pewnością docenią ją rodzice, których dzieci dotychczas, nie nabyły umiejętności dzielenia się zwycięstwem z innymi. U nas było wiele łez, dużo tłumaczenia, ale dziś synek wie, że przegrywanie też jest ważne, bo stanowi nieodłączny element wygrywania.
Gra uczy skupienia, dokładności i co więcej zaszczepia w dziecku umiejętność planowania kolejnych ruchów, budząc w nim zmysł małego stratega. Ileż razy padłam ofiarą mojego przebiegłego malucha, który swoimi ruchami, uniemożliwił mi wykonanie bezpiecznego posunięcia, przez co, ku uciesze Jana, wieża przewracała się właśnie mnie, a on na całe gardło krzyczał „mama przeglała, mama przeglała, mama gapa”.
Zasady gry są dziecinnie proste:
- Ustawiamy stabilną wierzę, dokładnie taką, jaka przedstawiona jest na rysunku. Ważne jest, aby na każdym piętrze znajdowała się jedna gąsienica z każdego koloru.
- Rzucamy dołączoną do gry kostką, na której ściankach wyrysowane są buźki gąsienic, po dwie na każdy z trzech kolorów.
- Wyrzucona buźka ilustruje nam kolor klocka, jaki musimy wyjąc z naszej wieży, tak by nie dopuścić do jej przewrócenia się.
- Wyjętą gąsienice układamy na szczycie wieży, tak aby zbudować jak najwyższą budowlę.
- Celem gry jest zbudowanie jak najwyższej wieży.
- Przegrywa ta osoba, której się to nie uda.
Plusem gry jest jej wykonanie. Zabawne gąsieniczki są urocze, a kostka pomimo setek rzutów, bardzo solidna. Elementy się nie obtłukują, a kolory na kostce nie ścierają się podczas jej użytkowania. Estetyka gry zadowoli nawet najbardziej wymagającego rodzica, gdyż gra jest na prawdę śliczna.
Cena gry także jest bardzo przystępna, gdyż my zapłaciliśmy za swoją nieco ponad 30 zł.
Gry szukajcie w sieci Auchan