Instytucja małżeństwa wymaga mnóstwo pracy, zaangażowania i wysiłku. W obecnych czasach tylko niewielu jest w stanie podołać temu zadaniu. Wiele osób rezygnuje z walki, już po pierwszych poważniejszych problemach a tylko nieliczni robią, co mogą, by związek budowany przez lata trwał do końca życia. Takową walkę podejmują główni bohaterowie filmu Dwoje do poprawki.
Tym razem jednak love story wyłamuje się z dobrze wszystkim znanego schematu. To dość nietypowy obraz miłości dwojga, dojrzałych ludzi, którzy wpadli w pułapkę małżeńskiej rutyny. Okazuje się, że codzienność po 31 latach bycia razem może być frustrująca, nudna i do bólu przewidująca. Tą bolączkę – śmiem przypuszczać wielu doświadczonych małżeństw, przedstawiono w sposób prawdziwy i naturalny z lekka dozą błyskotliwego humoru.
Ona ma na imię Kay – ciepła gospodyni domowa, pragnąca prawdziwego małżeństwa, pocałunków i dotyku męża, on – Arnold, ironiczny malkontent, czasem zgryźliwy i oschły. Kocha swą żonę, choć nie okazuje jej tego w najmniejszym stopniu. Co gorsza nie dostrzega żadnego problemu istniejącego w małżeństwie. A jak jest naprawdę? Prawda okazuje się smutna. W ich związku już dawno rozgorzały płomień uczucia przestał się palić, co najwyżej się tli. Brak czułości, zwykłych gestów, pocałunków czy rozmów. Od pięciu lat śpią osobno. Odzywają się do siebie zdawkowo. O pożądaniu już dawno zapomnieli. Przed dorosłymi dziećmi udają szczęśliwych. Tylko czy można być szczęśliwym, kiedy każdy dzień w domu wygląda tak samo? Kay mając dość takiego życia, postanawia ratować swe małżeństwo. Decyduje się na terapię – Arnold niepocieszany tym faktem, w końcu ulega namowom i razem lądują na kozetce znanego specjalisty od problemów małżeńskich, u doktora Berniego Felda. Czy pokonają kryzys? Znajdą źródło swoich problemów? Czy może jednak, po tylu latach bycia razem nie da się już niczego wskrzesić?
Akcja filmu rozgrywa się głównie w pokoju terapeuty, na szczerych do bólu rozmowach i „zadaniach domowych”. Fani porywającej fabuły, dynamicznej i przesadnie zabawnej nie znajdą tu nic ciekawego. Najnowsze dzieło Davida Frankela to raczej spokojnie zbudowana opowieść, gdzie pierwsze skrzypce odgrywa doborowa obsada: znakomita Meryl Streep i równie dobry Tommy Lee Jones. Widz obserwuje dramat dwojga ludzi, ich rozterki i intymne problemy. Rozmów o seksie nie brakuje, ale daleko im do wyuzdanych, wręcz przeciwnie, są bardzo prawdziwe, krępujące i wstydliwe. Jak to w życiu bywa, zwłaszcza u niektórych osób po czterdziestce. Kay i Arnold podejmują ten temat i co ważniejsze go kontynuują. Zresztą, każda para do, której niepostrzeżenie wkradła się rutyna a znikła namiętność, powinna brać z nich przykład.
Czy film jest skierowany tylko dla dojrzałej widowni? Myślę, że nie – młodzi ludzie mogą wyciągnąć z niego morał, jeśli tylko będą tego chcieli. Co ważniejsze, Dwoje do poprawki daje do myślenia, a to już dobry powód by go obejrzeć. Ostrzegam tylko fanów typowo amerykańskiego humoru – tutaj nie ma go nawet odrobiny, to raczej obyczajowy komedio – dramat, z ciekawym dowcipem na poziomie i optymistycznym przesłaniem, że jednak warto dbać o miłość, nawet po trzydziestu latach wspólnego życia.