Jeśli chcesz zrozumieć świat, musisz to zobaczyć
Zastanawiasz się, czemu trzeba będzie pracować dłużej? Czemu wciąż ledwie wiążesz koniec z końcem? Czemu jak nie kryzys, to nieurodzaj, jak nie nieurodzaj, to bessa na rynkach, jak nie bessa, to spadek wydobycia ropy – a w efekcie płacisz coraz więcej i więcej? Zastanawiasz się, czemu miliardy i miliony wydawane są bez sensu, zamiast na zaspokojenie najważniejszych potrzeb społecznych? Czemu jesteśmy wpychani coraz głębiej i głębiej w akcyzy, podatki, limity produkcji i wydobycia, a media niemal jednym głosem pieją, że tak trzeba i to jedynie słuszna droga? Jestem jak najdalszy od bawienia się w recenzenta filmowego, ale skoro rzecz dotyczy filmu, który można obejrzeć w Internecie i to za darmo – muszę Ci go, Czytelniku, polecić.
Let’s make money – Zaróbmy jeszcze więcej – musisz to zobaczyć
„Let’s make money” to kilkukrotnie nagradzany, dokumentalny film w reżyserii Erwina Wagenhofera, pokazujący, jak ok. 2 procent ludności nie tyle cynicznie, ile wręcz bestialsko wyzyskuje pozostałe 98 procent, zarabiając miliardy i wpędzając resztę świata w nędzę i długi. Twórcom filmu udało się dotrzeć zarówno do finansowych rekinów, operujących bajońskimi sumami gdzieś na Jersey, w londyńskim City czy w dalekowschodnim raju podatkowym, ale i do najbiedniejszych ludzi na świecie, ofiar tychże rekinów. Ludzi, których roczny dochód nie przekracza 50 euro.
Nie myśl sobie, Czytelniku, że ja tu (tylko) o biednych Murzynkach z Burkina Faso. Dobitne przykłady niewiarygodnego wręcz oszukiwania milionów ludzi twórcy filmu znaleźli bardzo blisko stąd, choćby w Wiedniu czy na hiszpańskich wybrzeżach. Nie zdziw się, jeśli któregoś dnia dowiesz się, że np. autobusy komunikacji miejskiej w Twoim mieście zostały sprzedane „amerykańskiemu inwestorowi”, Twoje miasto nie dostało za nie ani centa, a musi odtąd płacić leasingowe raty, przekładające się na ceny biletów: to nie jest niemożliwe!
A może zastanawiasz się, jak to z tym Irakiem było, z więzieniami CIA, z przelewaniem polskiej krwi w dziwnych, bo niepolskich wojnach? Obejrzyj film i posłuchaj relacji amerykańskiego „zabójcy ekonomicznego”: on opowiada, jak bierze się – pardon – za pysk dowolnego przywódcę w dowolnym kraju świata i zmusza do określonego działania, a gdy taki odmawia, to się go fizycznie likwiduje lub, w ostateczności, wysyła bomby, rakiety i marines.
Film nie pozostawia złudzeń: gdzieś tam, hen, daleko stąd, stoi sobie odgrodzony skutecznie od zwykłych ludzi Biały Dom. Bardzo blisko niego – siedziba Banku Światowego, o której znawca zagadnienia mówi wprost, że to nie bank światowy, lecz amerykański. To kilka dyrektyw tegoż banku od dziesięcioleci dzieli świat na grupkę bogaczy i miliardy biedaków.
A gdy kiedyś na ekranie swojego telewizora zobaczysz takich ekspertów od gospodarki jak Balcerowicz, Bielecki czy Lewandowski, być może przypomnisz sobie etymologię słowa „prywatyzacja”. Wyjaśnioną w „Let’s make money”. Bo choć Polska w tym filmie nie jest wymieniana, każdy uważny i myślący człowiek znajdzie odniesienia także do niej.
Komu tego wszystkiego byłoby mało, temu polecam jeszcze dwa inne filmy z tego samego źródła, dostępne za darmo: Hotel Ruanda oraz Podać rękę diabłu. To już filmy fabularne, ale oparte na faktach. Pomogą jeszcze lepiej zrozumieć, na jakim świecie żyjemy naprawdę i jak to się ma do fikcji, sączonej nam zewsząd przez polityków i media.