PayPal Donalde, czyli: awantura o crowdfunding
I znów awantura w Internecie: tym razem powszechne przerażenie wzbudził fakt, że minister Boni, ten od zakazu „hazardu”, wziął się za majstrowanie przy ustawie o zbiórkach publicznych, co zdaniem znawców tematu zablokuje w Polsce możliwość korzystania z tzw. crowdfundingu, czyli pozyskiwania od internautów kapitału na jakieś przedsięwzięcie. Blady strach padł też na zwolenników tradycyjnej charytatywności, czyli przekazywania wpłat na leczenie i rehabilitację chorych dzieci, ratowanie zwierząt etc.
I choć Ministerstwo Cyfryzacji i Administracji już otrzymało liczne głosy krytyki, ba, zdążyło nawet odpowiedzieć, że nie ma żadnych złych intencji, że chce tylko uregulować kwestie kompetencji między MCiA oraz MSW – ludzie się boją, i słusznie. Bo historia lubi się powtarzać: kiedyś ten sam rząd zapowiadał, a media zgodnie powtarzały, że oto wreszcie będzie można obstawiać legalnie zakłady w Internecie, a efektem była …restrykcyjna ustawa, eliminująca z polskiego rynku zagranicznych bukmacherów i ograniczająca go do polskich, obciążonych wysokim podatkiem i zakazem reklamy.
Zamiast PayPal Donate będzie PayPal Donalde?
Ilustracja: FreeDigitalPhotos.net
Polacy zdążyli się już przekonać, jaka jest filozofia obecnej ekipy rządzącej w odniesieniu do ich pieniędzy: jeśli pan Kowalski zarobi 100 zł, odprowadzi od tego np. 19 zł podatku – to nie ma prawa sądzić, że pozostałe 81 zł to jego forsa, z którą może zrobić, co zechce. O tym, co może, a czego nie, chce nadal decydować władza. Nic więc dziwnego, że powstała na rzecz obrony crowdfundingu strona na Facebooku nazywa się „Nie potrzebuję pomocy w wydawaniu własnych pieniędzy”.
Mało kto uwierzy już dziś w zapewnienia min. Boniego, że rząd chce, aby powstało „rozwiązanie umożliwiające crowdfunding na prostych, przejrzystych zasadach”. W dość powszechnym przekonaniu, nie należy grzebać w starej (1933 r.) ustawie regulującej kwestię zbiórek publicznych, tylko zostawić ją w spokoju, a jeszcze lepiej – uchylić i nie zastępować nową, bo władza nie powinna wkraczać w sytuacje, w których obywatel chce swoimi legalnie zarobionymi i już opodatkowanymi pieniędzmi wesprzeć kogoś lub coś.
Proponowana przez MCiA drobna w sumie modyfikacja ustawy o zbiórkach publicznych spowodowałaby objęcie nią (nieregulowanych dotąd przepisami, więc, choć niekoniecznie legalnych, ale tolerowanych i nie podlegających karze) zbiórek w Internecie. Każdy bez wyjątku, także amator crowdfunfingu, musiałby uzyskać pozwolenie na prowadzenie zbiórki. No cóż – wiemy z doświadczenia, że ilekroć władza stara się stworzyć jakieś „przejrzyste zasady” tam, gdzie ich nie ma, to oznacza to tylko dodatkowe komplikacje.
Logika władzy jest zresztą dość dziwna: z jednej strony proponuje ona deregulację, a ludziom, którzy obawiają się np. korzystania z taksówek „bez licencji” odpowiada: „przecież każdy będzie miał wybór, czy wsiądzie do korporacyjnej, czy innej” – z drugiej chce regulować coś, co jako tako funkcjonuje właśnie na zasadzie wyboru, zaufania i może odrobiny ryzyka, ale na własne życzenie darczyńcy.
Chyba wszyscy internauci znają przycisk „PayPal Donate” (w polskiej wersji językowej: „Przekaż darowiznę”. Czy zmieni się de facto w PayPal Donalde? Dopiero co pisałem o internetowym vox populi: być może mamy do czynienia z sytuacją, w której ten gromki głos ludu byłby bardziej pożyteczny niż energia wydatkowana na jakiś filmik czy przepraszanie za kiboli.