Jak zostałem prominentem
Dziś rano poczułem się Bardzo Ważną Osobą. Prominentem wręcz. Nic dziwnego, skoro bożonarodzeniowe życzenia przysłał mi …sam wicepremier Piechociński.
zyczenia od wicepremiera
(c) InterJAK
Ponieważ było rano, kawa jeszcze nie działała, jak powinna, a w kolędach i innych pieśniach religijnych jestem, delikatnie mówiąc, niekumaty, pierwsze zdanie wyboldowanego motto podziałało na mnie piorunująco. Bezwiednie wstałem i podniosłem łapę. Moment nie był najszczęśliwszy, bo w drzwiach gabinetu pojawiła się moja żona z pytaniem, dlaczego witam się z nią per „heil Hitler”. Nieco skofundowany, próbowałem wyjaśnić, że to „heil żono”, ale chyba mi nie uwierzyła.
Gdy już nieco ochłonąłem, wziąłem się za ustalanie, skąd pochodzi ów tekst. przytaczany przez pana wicepremiera w ramach, jak mniemam, bezstronności światopoglądowej państwa. Udało mi się ustalić, że to ostatnia strofa kolędy „Bóg się rodzi”, śpiewana ze szczególną atencją w czasie zaborów i okupacji. No no, zaprawdę, ciekawe. Potem wczytałem się w życzenia.
„Wszyscy jesteśmy pełni wiary i radości”… Z tą wiarą to u mnie jest nieszczególnie, Panie Premierze, więc może słowo „wszyscy” jest niekoniecznie na miejscu. „Niech spełniają się wszystkie życzenia wypowiedziane przy wigilijnym stole” – to chyba też niezbyt roztropne, bo przy wielu stołach ludzie życzyć sobie będą, żeby było lepiej, a żeby było lepiej, to i Pan, i Pański koalicjant musicie utracić władzę. Za Waszych rządów lepiej na pewno nam nie będzie.
Na koniec, wzrok mój padł na zwykły tekst, towarzyszący prezentowanemu wyżej plikowi PDF:
spam
(c) InterJAK
Wygląda na to, że Pan Wicepremier i Minister Gospodarki nie słyszał o czymś takim jak opt-in, albowiem wpisał adres e-mail mojej firmy na listę bez mojej wiedzy i zgody, a oferuje mi jedynie możliwość rezygnacji. Nie zrezygnuję, lubię się pośmiać od czasu do czasu. Blokować nadawcę? Jakoś głupio traktować wiceszefa rządu jak zwykłego spamera. Ale i tak pozostaję w zdziwieniu, skąd mój adres na tej liście, skoro nie mam nic wspólnego ani z rządem, ani z PSL – jedyne wytłumaczenie to to, że jestem „podmiotem gospodarczym” i resortowy minister ma mnie po prostu w bazie danych.
Wolę jednak wmówić sobie, że jestem po prostu kimś Bardzo Ważnym. No to co – dzięki, Janusz, wesołych świąt i pozdrów Donka…