Rate this post

Jak mądrze wysyłać życzenia świąteczne

I znów się zaczęło. „Wszyscy wszystkim ślą życzenia”. Gdybym miał odpowiedzieć najkrócej i najszczerzej na tytułowe pytanie, powiedziałbym: najlepiej – wcale. Ale wiem dobrze, że są tacy, którzy bez tego żyć nie umieją i im to tę notkę dedykuję, bo wbrew pozorom wysyłanie życzeń to też sztuka. Dlaczego?
Czapeczka św. Mikołaja na zwitku banknotów

Fot. Jorma Bork / pixelio.de

Skupię się w tym wpisie przede wszystkim na życzeniach, wysyłanych przez firmy klientom i kontrahentom. Potrzebne im to jak łysemu grzebień, ale wciąż dość powszechne jest przekonanie, że „tak trzeba”, że wypada o sobie przypominać etc. I stąd pełne obłudy życzenia sukcesów z ukrytym przekazem „I obyś wydał u nas jak najwięcej pieniędzy”. Rozważmy więc najpierw podstawową kwestię:
Mailem czy pocztą tradycyjną?

Moim zdaniem – zdecydowanie mailem. Owszem, tradycjonaliści powiedzą, że to może niezbyt eleganckie, że nie ma to jak śliczna kartka świąteczna w ozdobnej kopercie… I znów wydadzą masę pieniędzy na projekt, druk i wysyłkę czegoś, co zostanie w najlepszym razie omiecione wzrokiem, po czym podarte na strzępy i wyrzucone do kosza. Mail sprawi odbiorcy zdecydowanie mniej kłopotu – klik i po sprawie. Zresztą, tu warto mieć trochę wyobraźni. Jeśli chodzi o mnie, gros mojej zawodowej korespondencji to poczta elektroniczna. W wersji papierowej przychodzą niemal zawsze kłopoty: albo nota korygująca (= „robota głupiego”), albo jakiś urząd… Pół biedy, odkąd korzystam z usług wirtualnego biura: poczta przychodzi tam, zostaje zeskanowana, a ja dostaję maila z linkiem do spakowanego pliku. Pobieram, rozpakowuję i albo szukam sznurka, albo oddycham z ulgą. Albo szlag mnie trafia, bo straciłem ileś czasu na to, by zobaczyć choineczkę, żłobek, parę bombek i jakąś zdawkową formułkę…

Ale kiedyś nie miałem do dyspozycji wirtualnego biura i zdarzyło się, że jakiś kompletny idiota przysłał mi „firmowe” życzenia …listem poleconym. Czyli: w skrzynce awizo, włosy dęba stają, potem pół godziny w kolejce na poczcie wśród emerytów z rachunkami do opłacenia, a na końcu „Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku życzy firma…” No comments…
Uwaga na treści religijne

Miałem parę lat temu przyjemność poznać pewną przemiłą katechetkę. Osoba bardzo sympatyczna, życzliwa, a i niebrzydka z niej kobieta – pogawędka z nią od czasu do czasu to była czysta przyjemność. Pani ta ma jednak we zwyczaju przysyłać mi SMS-em dwa razy do roku życzenia świąteczne, w których takie słowa jak „Bóg”, „Jezus”, „Chrystus” odmieniane są przez wszystkie przypadki. Ja nawet umiem naśladować języka, jakiego używają, że tak powiem, zaawansowani w wierze – to nie moje klimaty. Gdybym już miał wybierać, to bliżej mi do postaci kreowanych przez Nergala niż np. do świętej Faustyny. Próbowałem to tej miłej pani uświadomić, ale nadaremnie: wciąż częstuje mnie perełkami, mającymi źródło w jej religii. Nie mam jej tego za złe, ona ma czyste intencje, ale trafia jak kulą w płot.

To jednak relacje czysto prywatne, gorzej jest w relacjach między kontrahentami oraz „na linii” firma – klient: wysyłając życzenia na ogół nie wiemy, czy odbiorca jest osobą wierzącą (a jeśli tak, to jakiego wyznania). Dlatego zalecam daleko posuniętą ostrożność, bo nafaszerowanie akcentami katolickimi życzeń dla ateisty, agnostyka lub innowiercy może zostać przez niego źle odebrane, co więcej: takie życzenia to też korespondencja firmowa, biznesowa, a nie parafialna, o czym warto pamiętać.
Uwaga na grafikę i symbole

Ze świętami często jest tak, że „wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”. Spotykam np. singli, którzy nienawidzą świąt, bo z reguły spędzają je samotnie, lub są z łaski zapraszani w miejsca, gdzie niekoniecznie chcieliby świętować. Spotykam też ludzi posiadających rodziny i marzących o tym, żeby choć raz mieć w święta święty spokój zamiast całej tej mordęgi. Tak źle i tak niedobrze, a to kolejna rzecz, o której warto pamiętać przy okazji wysyłania życzeń. I może czasem się od tego powstrzymać.

Myślę, że warto też uważać na elementy graficzne. O treściach religijnych wspomniałem już powyżej: choinka i gwiazdka plus bombki to symbole uniwersalne, które nikogo nie urażą, ale już żłobek z wiadomym Niemowlęciem – niekoniecznie. Lecz to nie wszystko. Taki z pozoru drobiazg: choinka, a pod nią pełno prezentów. Wysyłający może nie mieć świadomości tego, że w wielu polskich domach prezentów pod choinką nie ma i nie będzie, bo bieda. Nie jestem więc pewien, czy takim widoczkiem sprawi odbiorcy przyjemność. Ostrożnie…
Uwaga na sformułowania

Na koniec słów parę o treści życzeń. Tu też zalecałbym pewną ostrożność, bo np.:

jak zareaguje na życzenia dalszego rozwoju właściciel firmy, który właśnie zwolnił połowę załogi?
czy warto życzyć radości i miłości freelancerowi, który właśnie owdowiał?
…albo alkoholikowi pysznej kolacji i sylwestrowej libacji?

Życzenia to naprawdę pole minowe – trzeba niemałego wyczucia, by niechcący nie wywołać gdzieś eksplozji. A najlepiej jest – tak myślę – nie wchodzić na to pole, jeśli nie ma absolutnej konieczności. Lepiej szczerze i ze znajomością realiów życzyć naprawdę bliskim osobom tego, co im miłe, niż na oślep rozsyłać postulaty, które nie każdego ucieszą…