Rate this post

Test grzebienia Adolf Lux

W dzisiejszym kontenerze z prezentami od firm moją uwagę przykuła koperta, wyróżniająca się spośród innej zawartości niewielką wagą i rozmiarami. W środku znalazłem grzebień „Adoif Lux” oraz krótkie, acz sympatyczne pismo z informacją, że producent bynajmniej nie oczekuje ode mnie opisania ani reklamowania tego produktu, po prostu przesyła mi go z czystej sympatii.

Kiedy więc wyniosłem na śmietnik resztę kontenera (jakieś golarki, wibratory, dmuchane lalki, odtwarzacze DVD, laptopy i inne badziewie), postanowiłem przetestować grzebień Adolf Lux i podzielić się spostrzeżeniami z moimi, żądnymi porad, Czytelnikami. Po kolei:
1. Design i funkcjonalność

Grzebień Adolf Lux wykonany jest z tworzywa sztucznego. Kolor: czarny. Mało praktyczne, gdy ktoś ma łupież, choć z drugiej strony może i dobrze, że ten łupież widać. Na części przeznaczonej do trzymania można by ewentualnie umieścić zagłębienia na palce, ale niektórym, zwłaszcza drwalom i hodowcom agresywnych ras psów, mogłoby to przeszkadzać. Niewielka waga, sporo za to zębów, dzięki którym można osiągnąć efekt czesania na stosunkowo dużej powierzchni.
2. Czesanie włosów na głowie

Test, polegający na próbie uczesania włosów na głowie wykonałem przed lustrem w łazience. Grzebieniowi postawiłem poprzeczkę wysoko: miał mianowicie wykonać na mojej głowie przedziałek. Nie przepadam za zamieszczaniem w Sieci własnych zdjęć (jestem żonaty i te setki maili z nagimi zdjęciami i propozycjami niezobowiązującego seksu od fanek trochę mnie jednak krępują), dlatego pokażę zdjęcie nie mojego, ale bliźniaczo podobnego przedziałka:

Adolf Hitler i jego nazistowskie pozdrowienia

Prawda, że perfekcyjny? Kupujcie grzebienie Adolf Lux…
3. Czesanie włosów łonowych

Auaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!

Tu zdecydowany minus: grzebień Adolf Lux ma dość gęste uzębienie, toteż wciągnął mi kłaki i wywołał bolesne szarpnięcie. Owszem, można się z lubością tym grzebieniem podrapać, ale polecam wcześniejsze rozczesanie włosia miękką szczoteczką Myszka ew. użycie lokówki Pedi.
4. Czesanie włosów pod pachami

Podobnie jak w punkcie 3. W tym miejscu informacja dla firm: dwa tygodnie temu skończył mi się dezodorant. Oj, nie spisujecie się, PR-owcy, nie spisujecie… A ten żel do higieny intymnej dla mężczyzn możecie sobie wypić za moje zdrowie. Nie używam i już.
5. Czesanie wąsów

Kolejny minus: grzebień Adolf Lux nie jest wyposażony w neutralizator zapachów, toteż po dwukrotnym omdleniu doszedłem do wniosku, że przed uczesaniem wąsów muszę go umyć i wysuszyć. To dość kłopotliwe, producentowi zalecam niezbędne modyfikacje. Plus za wyczes: udało się nie tylko nadać wąsom pożądany kształt, ale i lekko, a precyzyjnie je przyciąć. Efekt mniej więcej taki sam jak na zdjęciu powyżej – chyba nawet fryzjerzy przyznają, że jest nieźle?
6. Gra w cymbergaja

Tu zdecydowany plus: używając grzebienia Adolf Lux zdobyłem mistrzostwo klatki schodowej, pokonując w finale babcię Laskową. Miłośnikom tej popularnej gry zdecydowanie więc polecam grzebień Adolf Lux: jego precyzja uderzenia powala przeciwników na kolana.
7. Gra na grzebieniu

Efekty były różne, w zależności od stosowanych serwetek. Najlepsze efekty uzyskałem z serwetkami Morda, nieco gorsze brzmienie wykazał Adolf Lux z serwetkami Ryło i Facjata. Generalnie jednak grzebień w roli instrumentu spisuje się nieźle.
Ocena ogólna:

Powiedziałbym, że 6/10. Dzięki niezłej relacji jakości do ceny, produkt wydaje się raczej godny polecenia.

*

PS. Od 10 lat nie sziedziałem za kółkiem, więc jeśli jakaś firma znowu zechce mi przysłać samochód, to poproszę z kierowcą.