Rate this post

Świat perqueli jest łatwy do przewidzenia jak zachowanie dziecka na widok ulubionej zabawki. W pierwszym przypadku powiew nudy w drugim uśmiech od ucha do ucha. Tak wyglądał mój filmowy i życiowy światopogląd do tej pory. Obecnie musi on zostać przewartościowany, bo w życiu nic nie jest proste jakby się wydawać mogło, ani przewidywalność perqueli ani przewidywalność dzieci! Dlaczego o tym mówię, bo tym razem podzielę się swoimi odczuciami po obejrzeniu trzeciej części Paranormal Activity 3, który sprawił, pomimo swych utartych sekwencji, że jest się, czego bać. Uwierzcie mi, że w przypadku horrorów – jest to zadanie szalenie trudne.

W tym filmie w głównej mierze skupiono się na poltergeist, czyli hałaśliwym duchu, który jest delikatnie mówiąc nieznośny. Siostry Katie i Kristi miały okazje się o tym przekonać. Widzieliśmy je już, jako dorosłe kobiety, tym razem jednak przenosimy się do roku 1988 – gdzie dowiadujemy się, że dziewczynki już w okresie dzieciństwa miały do czynienia ze zjawiskami paranormalnymi. Początkowo niewiele się dzieje – duch o imieniu Tobby nie wykazuje zbyt nachalnie swojego istnienia jednak z każdym momentem jego moce nasilają się.  Rodzina bagatelizuje znaki do czasu! Wszystko to rejestrowane jest ustawionymi w domu kamerami. Zakończenie pozostawia otwartą drogę do kontynuacji serii – niedopowiedzianych pytań jest wiele!

Producenci faktycznie wybrali dość prostą drogę, zaserwowali nam kawałek dobrego kina, które mieliśmy już przyjemność poznać. Ba – na pozór każda z trzech część jest identyczna. Ujęcie po ujęciu śledzimy okiem amatorskiej kamery zjawiska paranormalne i pod tym względem tkwi ironia Paranormal Activity, to, co wydawałoby się już oklepanym sposobem na przerażenie sprawdza się po raz trzeci! Twórcy nadal doskonale potrafią utrzymać napięcie i budują atmosferę grozy po mistrzowsku.  Pod tym względem jest to mój numer jeden z kolekcji horrorów. Pierwszorzędne wyczucie momentu w tym filmie to jego niesamowicie dobra strona. Cisza, cisza – nic się nie dzieje, by nagle było wielkie bum. Intrygująca gra z widzem, który zdaje sobie sprawę, że za chwilę coś się wydarzy, ale nie wie, na jaki punkt ma skierować wzrok. Na co patrzeć?  Drzwi, lustro, łóżko czy stół? Choć teoretycznie wiadomo, co nastąpi praktycznie i tak dajemy się nabrać. Po prostu są momenty, kiedy autentycznie można się wystraszyć. Ten film ma swój specyficzny klimat, który stał się dla niego wizytówką, cechą znamienną czy jak kto woli kluczem do sukcesu.

 

Interesująco podtrzymano cały klimat filmu dzięki obrazom z kamery amatorskiej.  Nie ma tu jednak drgań ręki, obraz jest statyczny, spokojny i niczym niewzruszony, co jeszcze bardziej potęguje niepokój a zarazem zwiększa efekt realizmu. Zabieg z kamerą na statywie obłędny – to strzał w dziesiątkę – dzięki temu film jeszcze bardziej wysysa z widzów resztki opanowania i rozsądku przenosząc go w świat Tobiego.  Brak również zbędnych odgłosów – nie ma muzyki. Wszystkie dźwięki, jakie słyszymy wydobywają się z domu lub z ust bohaterów. Działanie jak najbardziej na plus. U widza fantazja działa na pełnych obrotach. Podsumowując, twórcy użyli banalnie prostych środków, ale szalenie skutecznych. Gra aktorska dorosłych – normalna. Ani nie znakomita ani nie kapitalna. Gra dziewczynek rewelacyjna, spisały się na medal. Producenci trzeciej części podtrzymali atmosferę z jedynki, co według mojej opinii jest ogromną zaletą. W efekcie mamy film, który pobudza wyobraźnię i przeraża a co najważniejsze trzyma wysoki poziom gatunku. Jak na razie druga część wypada najgorzej. Twórcy trójki wylali na nas sporą dawkę strachu a jednak sprawili, że czujemy pragnienie i chcemy więcej. Ciekawa jestem, co będzie nam dane zobaczyć przy czwartej części Paranormal Activity.

Zjawiska paranormalne są zagadką ludzkości, która na dobrą sprawę nawet nie wiadomo czy istnieje. W końcu nawet misterną tajemnicę trójkąta bermudzkiego rozwikłano i miało ono tyle wspólnego ze zjawiskami paranormalnymi, co nic. Niemniej są ludzie, którzy szczerze wierzą w te wszystkie dziwne odgłosy i hałasy płynące z „uśpionego” domu. Ja do nich nie należę i nawet Paranormal Activity tego nie zmienił, jednak po nocnym seansie człowiek przechodzi proces uwrażliwiania na każdy stukot i szelest – zastanawiając się, – co to było! I tu tkwi ewenement tej produkcji. Zaczyna się słyszeć to, na co do tej pory pozostawało się głuchym i niemym… Ten film po prostu straszy w wyrachowany sposób delikatnie acz skutecznie działając na nasz umysł. Jeśli zatem lubicie się bać  – polecam.