Tym razem Marek Koterski zaserwował nam komedię w nieco nowym wydaniu, powiedziałabym dość zaskakującym – innym. Brak akcji, fabuły, jakiegokolwiek działania. Brak tu praktycznie wszystkiego tego, co spotykamy w typowych komediach. Mimo to Koterski obronił swój film i z pewnością są momenty, które bawią do łez. Kobieca natura obnażona do granic możliwości przez dwójkę, dość dziwacznych i sfrustrowanych facetów – to warto zobaczyć!
„Baby są jakieś inne”, to półtora godzinna podróż dwóch mężczyzn, którzy jadąc samochodem prowadzą ze sobą dialog. Na jaki temat? Wystarczy spojrzeć na tytuł. Tak kobiety – to one, teoretycznie są głównymi bohaterkami tego filmu. Dlaczego teoretycznie, bo tak naprawdę przez całą produkcję występują przez około pięć minut. Niemniej o niczym innym nie usłyszymy w komedii, jak tylko wywody, narzekanie, biadolenie na to, że – baby są jakieś inne! Dwóch mężczyzn – jeden Adam Woronowicz, drugi Robert Więckiewicz zabierają nas w nocną podróż bez celu, w podróż w psychikę zarówno kobiecą jak i męską. A może to wyprawa w poszukiwaniu kobiecego ideału? A nie baby w spodniach! A może to kontynuacja fobii, znanego nam wcześniej Adasia z filmów Koterskiego? Z pewnością to szerokie spektrum męskich lęków. Abstrahując od tego, – co reżyser miał na myśli, duet aktorski wręcz fenomenalny.
Dla osób lubiących tajemnice, zwroty akcji czy powikłaną fabułę ten film jest cytuje „dnem”, „zerem” „kompletną porażką” czy „przereklamowanym powiewem nudy”. Ja mam zupełnie inne odczucia. Fakt, komedia Koterskiego wymaga dużo cierpliwości, ale dobre dialogi rekompensują wiele. Zabawa słowem, powtórzenia, przekleństwa, rytm dialogu, błędy stylistyczne, chaotyczność słów – wszystko to w wykonaniu aktorów robi doskonałe wrażenie. Warto też zwrócić uwagę na emocje, czasem konwersacja prowadzona jest dość sennie i flegmatycznie, czasem wręcz agresywnie i energicznie z ostrą pikanterią wulgaryzmów. Niemniej brak obrazu w obrazie – przez co rozmowa może irytować! Gdyby film wizualizował niektóre części rozmowy z pewnością nie spotkałby się z tak ostrą falą krytyki i nie byłby odbierany, jako monotonna „paplanina” o niczym! Mnie bynajmniej tego zabrakło.
Ciekawy jest również podział jednego bohatera, który raczej odgrywa tutaj rolę inteligenta – jest analogią rozumu. Jego odpowiedzi są dość naukowe, książkowe, nad wyraz elokwentne. Drugi natomiast jest luzacki, nazywa rzeczy po imieniu, dość prostolinijne wyraża swoje myśli, mówi, wprost co go drażni – kolokwialnie mówiąc wkurza. Wszystko to z użyciem dość ostrego języka. Czyżby analogia męskiej duszy i serca?
Rozkładając film na czynniki pierwsze, rozgraniczyłabym dwie płaszczyzny. Jedna – to, co widzimy i słyszymy – a więc dywagacje na temat kobiet. Wypluwanie wszystkich złych rzeczy, tych, które straszliwie denerwują naszych bohaterów. Kobiety za dużą mówią, nie potrafią prowadzić samochodu, źle powieszają marynarkę w szafie, ciągle szukają kluczyków w torebce, malują sobie usta w kinie, zbyt głośno stukają obcasami, obwieszczają publicznie, ze idą siku… Przeszkadza im nawet fakt, że ich partnerki zasypiają wcześniej niż one, a i za dużo ziewają. Prawda, że to już zakrawa o paranoję? No właśnie i tym sposobem dobijamy do drugiego bieguna znaczeniowego tego filmu…
Dwójka mężczyzn to przedstawiciele, podirytowany męskiego świata, w którym nagle hierarchię i dowództwo obejmują kobiety! Faceci ukazani, są, jako biedne i bezradne istoty wiecznie podminowane i niezadowolone, a kobiety to typowe „gladiatorki”. Mężczyźni poszukują swojej tożsamości i swojego „ja”, nie wiedząc czy być silnym i dominującym oparciem dla kobiety, czy może opiekuńczym i czułym partnerem. Moim zdaniem baby są jakieś inne a faceci nie potrafią tego zrozumieć. Nie bez kozery mówi się, że faceci są z Wenus, mężczyźni z Marsa. Być może Koterski podjął taki, a nie inny temat by dać odbiorcy do zrozumienia, że mężczyźni czasem podejmują próbę zrozumienia płci pięknej! Powiedziałabym – zabawa damsko – męskimi stereotypami z przesłaniem dla każdego! Obraz w wielu momentach dojmująco szowinistyczny, gorzko prawdziwy, naszpikowany sporą dawką humoru, co w efekcie daje nam intelektualną opowieść. Myślę, że płeć piękna usłyszała wiele interesujących rzeczy. A niejednej pani, Koterski wręcz otworzył oczy. Swoją drogą ciekawie byłoby obejrzeć rewanż – tym razem kobiece dywagacje o tym, że faceci są jacyś inni!
Mówi się, że piękno leży w prostocie. Ten film może być tego znamienitym dowodem!