Za sprawą reżysera, Bradleya Parkera mamy kolejny, typowy, amerykański – horror! A skoro typowy, to nudny jak kanapka z serem. Nic nowego, smak doskonale znany każdemu, brak zaskoczenia. A strachu jak na lekarstwo. Szkoda… Bo historia z opustoszałego i wymarłego miasta miała w sobie możliwości na miarę naprawdę dobrego filmu…
Grupa przyjaciół z Ameryki – zwiedza Europę. Kolejnym punktem wycieczki ma być Moskwa. Plany ulegają zmianie. Pada na Czarnobyl, a dokładnie Prypeć – miasto, w którym mieszkali robotnicy wraz z rodzinami zanim nastąpił wybuch reaktora. Taka, krótka, ekstremalna wycieczka na kilka godzin. A całej grupie przewodniczy były żołnierz – męski twardziel. No i jadą… Oczywiście można przewidzieć, że na miejscu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Młodym osobom przyjdzie zmierzyć się z siłami natury. Biegającym niedźwiedziem, rozjuszoną hordą dzikich psów i czymś jeszcze… No właśnie czym…? Powiem tak – okazuje się, że ludzkie mutanty, są ulubieńcami twórców amerykańskich horrorów…
Tak naprawdę od samego początku do napisów końcowych można przewidzieć, co się wydarzy. Młode osoby giną jedna po drugiej… Ci, którzy jeszcze żyją biegają jak zwariowani po ciemnych korytarzach, bo goni ich to coś… Drgania kamery – ujęcia kręcone amatorską ręką, rozmazany obraz, krzyki, paniczna ucieczka, światło latarek. Oj, panie reżyserze, widownia zna to doskonale! A śmiało mogę powiedzieć, że po twórcy Paranormal Activity można było się spodziewać dużo więcej. Oczekiwania widzów najwidoczniej przerosły ambicję twórców. Film ma miałką fabułę. Absurdalnie prostą. Tam nawet nie ma wyrazistego bohatera. Wszyscy są tacy sami… Banalni i przeciętni. Schemat, goni schemat. Szkoda też, że nie wykorzystano potencjału miejsca. Widzimy tylko krzaki, tunele i ciemne korytarze… Zdjęcia kręcone w Serbii i na Węgrzech można było bardziej urozmaicić. Fakt, efekt buduje „jakiś” tam klimat, ale mnie on nie przekonuje zupełnie. Strach – groza? Nie po filmie Czarnobyl. Reaktor strachu! I to zakończenie, zakrawające o kpinę…
Pomysł bardzo dobry. Wybór miejsca idealny. Reaktor, który wybuchł w Czarnobylu budzi trwogę i przerażenie. Miasto owiane śmiercią i pustką – ciarki przechodzą po plecach. Niestety po tym filmie, nie czuje się żadnych mrówek maszerujących po kręgosłupie. Nie czuje się nic. Może lekki zażenowanie, że po raz kolejny dobrze zapowiadająca się, historia okazała się produkcją bez polotu. Zabrakło najwidoczniej, i pomysłu i funduszy.