Kino, jako zwierciadło życia, jest szczególnym miejscem odbicia ludzkiej różnorodności. Portretuje nie tylko nasze cnoty i przywary, zasługi i grzechy, ale przede wszystkim rzuca światło na to, jak realizujemy się w rolach społecznych, w które – z wyboru, przymusu bądź przypadku – wchodzimy. Zawód – jako przykład pierwszej z nich – jest jednym z najważniejszym identyfikatorów filmowych bohaterów. I choć w większości przypadków jest on tylko jedną z cech charakteryzujących, osadzającą postać w konkretnym środowisku, decydującą o jej pozycji społecznej i stanowiącą tło ważniejszych, bo życiowych zmagań, jest równie warty uwagi, co perypetie właśnie. Tym bardziej, gdy praca zawodowa jest ważną, lub nawet dominującą częścią życia bohaterów i stanowi kanwę scenariuszu filmu. Wchodząc w tak zbudowany świat, mamy okazję ocenić nie tylko postać, ale przede wszystkim jej pracę, to, jak realizuje się w swym zawodzie, jak zawód ten widzi, jak widzą go twórcy historii, jak wreszcie jego obraz przylega – lub odstaje – od tradycyjnych, czasem stereotypowych wyobrażeń o realizacji takiej roli.
Nauczyciel – bohater dzisiejszego dnia, Dnia Edukacji Narodowej i Nauczyciela – jest w oglądzie społecznym profesją wymagającą ogromnej odpowiedzialności. Ta cecha jest też jedną z najważniejszych, które filmowcy akcentują w swoich produkcjach: chodzi o odpowiedzialność nie tylko za uczniów, ale przede wszystkim za jakość ich kształcenia, za to, co ze szkoły wyniosą, za to, jakimi ludźmi zechcą po szkole być. Wielu filmowych nauczycieli w imię szlachetnych idei walczy z systemem, zderzając się z ignorancją swoich przełożonych, inni walczą z największą i najtwardszą szkolną skorupą – uczniami, stosując bardziej lub mniej konwencjonalne metody, by zdobyć ich szacunek i zaufanie. Wszyscy jednak uparcie łamią zasadę, o której mówi jedna z bohaterek takiego teachers movie:
Jedną z najcięższych rzeczy do zrozumienia dla uczniów jest to, że nauczyciel też jest człowiekiem. Jedną z najcięższych rzeczy dla nauczyciela jest nauczenie się tego nie objawiać…
(Dorothy, Męska historia)
Nauczyciele w kinie są do bólu ludzcy i do bólu tę swoją ludzkość okazują. Wchodzą z uczniami w komitywę, angażują się kosztem własnego życia prywatnego, wkładają w swoją pracę całe serce i, nieraz, wiele pieniędzy – wszystko po to, by umożliwić młodym ludziom rozwój, by dać im bodziec do uwierzenia w siebie, swoje możliwości, zmiany. Nauczyć żyć, ale żyć dobrze, ważnie. Wielokrotnie ich to gubi, wielokrotnie okazują się zbyt słabi, by być skutecznymi pedagogami, ale zawsze są przestrogą – dla siebie, dla innych – czym jest, a czym może być praca nauczyciela. Filmowe historie – czasem brutalne, czasem mocno przypudrowane dobrymi chęciami twórców, czasem nawet zbyt moralizatorskie – pokazują, że nauczyciel w kinie ma, i to od dawna, swoje miejsce i jego praca wciąż jest ważna.
Filmy o nauczycielach są budowane na schematach. Najpopularniejszym motywem przewodnim jest konflikt na linii nauczyciel – „trudna młodzież”, ale równie często pojawia się temat walki pedagoga z bezlitosnym, wąskim i żelaznym systemem (w formie instytucji w ogóle lub pewnych reguł pracy, ale też o twarzy konkretnych osób z dyrekcji bądź kuratorium), a także problem seksualnych podtekstów w pracy nauczycieli z uczniami (od zażyłej przyjaźni, przez popęd seksualny, aż po relacje czysto fizyczne). Formy radzenia sobie bohaterów z takimi problemami są tak różne, jak różni są oni sami – i to jest najważniejszy argument, odpierający zarzut, że teachers movieto w gruncie rzeczy jedna i ta sama historia.
Poniższa lista nie jest żadnym rankingiem. Nie ma tu chronologii i punktacji. To nie jest katalog wszystkich filmów, w których główną bądź drugoplanową role odgrywają nauczyciele. Siłą rzeczy pominęłam wiele tytułów, w których praca nauczycieli jest tylko jednym z wielu, dużo ważniejszych i wyraźniej zaznaczonych wątków filmu. Zabrakło klasycznego, uważanego za prekursora teachers movie, filmu z 1955 roku – Szkolna dżungla (Blackboard Jungle) o nowojorskim nauczycielu, walczącym z niedoskonałym systemem edukacji i oświaty. Nie ma też znanego Nauczyciela z przedmieścia (To Sir, with Love) z 1967 z motywem „trudnej młodzieży” osadzonym w środowisku robotniczym. Nie ma wielu produkcji lokalnych: polskich, czeskich, rosyjskich. Poza jednym wyjątkiem nie znajdziecie tu także historii opartych o relację mistrz-uczeń i trener-uczeń. Jest za to bardzo subiektywny rejestr kinowych perełek (i, czasem, śmieci), które utkwiły mi szczególnie w pamięci i które chciałabym Wam polecić. Są wrażenia, wrażenia przeciętnego widza, podatnego na emocje, oburzającego się zbytnim dydaktyzmem, cieszącego się sukcesami (bohaterów i twórców) i potrafiącego oddzielić bajkę od rzeczywistości. Wiele z tych filmów grupuje się według pewnych fabularnych schematów, problemów, postaci, które, często odwrócone, umieszczone w innych realiach bądź mające do dyspozycji odmienne środki, ukazują obfitość perspektyw i interpretacji. Rzadko jednak mogą z powodzeniem zastąpić się wzajemnie. Domniemana kopia arcydzieła bądź hitu sprzed lat nie jest tylko bezmyślną kalką, ale przede wszystkim dowodem na aktualność tematyki i zainteresowanie nią przez widzów. Oceńcie sami.
Louanne Johnson (Michelle Pfeiffer)
Młodzi gniewni (1995)
zdj.: movpins.com
Kto z nas nie pamięta tej nieco z początku pogubionej, dzielnej nauczycielki, która, sięgając do arsenału cnót, w jakie wyposażyła ją służba w marines, ubrana w skórę, z założonymi rękoma, siada za biurkiem i wyciąga nań swoje długie nogi? Louanne Johnson, którą brawurowo odegrała Michelle Pfeiffer, nie otrzymała łatwego zadania na start swojej nauczycielskiej drogi. Miała poprowadzić klasę, złożoną z uczniów trudnych, trudnych, bo życiowo doświadczonych bardzo dotkliwie, a tym samym bardzo zbuntowanych przeciw każdemu systemowi. Johnson przeżywa wzloty i upadki i, w konsekwencji, robi to, co według stereotypu zrobić powinien nauczyciel „z powołania” – wchodzi między uczniów, stara się do nich upodobnić, zdobyć ich zaufanie i dać im pewność, że jest „swoja”. Udaje się więcej – „trudna młodzież” nie tylko przyjmuje nauczycielkę i obdarza ją szacunkiem, ale przede wszystkim zaczyna wierzyć w siebie. Gdyby nie finał historii, który jasno daje do zrozumienia, że tak wielkie zwycięstwo nie może nie być okupione czyjąś krwią, mielibyśmy edukacyjno-dydaktyczną papkę dla mas. A tak Młodzi gniewni stali się dramatem, który na trwałe zapisał sobie miejsce w kinie społecznym.
John Keating (Robin Williams)
Stowarzyszenie Umarłych Poetów (1989)
zdj.: fanpop.com
„O, Kapitanie! Mój Kapitanie!” – te słowa mają w sobie największą miłość i największy szacunek, jaki uczeń może ofiarować swojemu nauczycielowi. A John Keating na takie słowa z pewnością swoją pracą zasłużył. Jako absolwent placówki, w której drzwi wchodzi już jako pedagog, wie doskonale, czego mu tam zabrakło i czego oczekują od niego, jako nauczyciela, młodzi ludzie. I chce im z całego serca to dać. W żelazne, obite rutyną, szorstką precyzją i wąskim spojrzeniem na rzeczywistość mury, Keating wprowadza ducha kojącej poezji (w najlepszym angielskim wydaniu), miłości do literatury i sztuki, wolności i zaangażowania, ucząc młodych chłopców tego, co dla przełożonych nauczyciela wydaje się największym wrogiem – samodzielnego myślenia. Choć historia do najszczęśliwszych nie należy, efekt pracy pedagoga okazał się po stokroć wymierny. Bo nie sztuką jest uczyć schematów, sztuką jest nauczyć te schematy tworzyć.
Eugene Simonet (Kevin Spacey)
Podaj dalej (2000)
zdj.: listal.com
W jednym z omawianych tu filmu pada zdanie, że to, czego uczy (ten tu konkretny) nauczyciel nie nadaje się do egzaminów, ale po to, żeby nadać (uczniom) kształt ludzki, czyli słynne human being, które to słowo w oryginale najlepiej oddaje swoje znaczenie. Eugene Simonet idealnie wpisuje się w taką koncepcję pedagogiczną. W Podaj dalej przekazuje niewiele wiedzy. Raz majstruje trochę przy mapie, innym razem rozdaje uczniom słowniki, ale najważniejsze, co chce przekazać, to jego autorskie zadanie domowe, którego realizacja wcale nie ma, wbrew pozorom, uczynić lepszym świat, ale ukształtować samych uczniów, którzy się tego działania podejmują. Eugene, prywatnie niezbyt szczęśliwy człowiek, przyzwyczajony, że jego rutynowe zadanie odrabiane jest przez uczniów w najprostszy, pierwszy z brzegu sposób, nie spodziewa się nawet, że jeden mały chłopiec może dać początek łańcuchowi dobra, które przemieni wielu ludzi. W tym jego samego. Uczyć się od ucznia? Takie sprzężenie zwrotne jest nie tylko możliwe, ale i bardzo pożądane. Tym bardziej, gdy nie wszystko idzie zgodnie z planem…
Erin Gruwell (Hilary Swank)
Wolność słowa (2007)
zdj.: actingmonologue.com
Czytając opis filmu o wdzięcznym tytule Freedom Writers nie sposób nie przywołać w pamięci Młodych gniewnych. Na pierwszy rzut oka we wszystkim tu chodzi o to samo: znów jest świeżutka, młoda nauczycielka-idealistka, znów ma do czynienia z tzw. trudną młodzieżą, znów próbuje dotrzeć do nich, wchodząc w ich świat i starając się zrozumieć ich problemy… Tym jednak, co różni Wolność słowa od filmu z Michelle Pfeiffer jest konflikt Erin z dyrekcją i zajmujący wątek jej małżeństwa i wpływu na nie angażującej pracy bohaterki z jednej strony, i podejścia do życia jej męża z drugiej. Erin jest może idealną nauczycielką, ale nie potrafi oddzielić pracy od domu, jest pedagogiem na 100%, bez dystansu i marginesu prywatności. Zgubne? W perspektywie pewnie tak, ale póki życiodajny nektar płynie, póty warto z niego czerpać. Czyżby?
Hector (Richard Griffiths)
Irwin (Stephen Campbell Moore)
Męska historia (2006)
zdj.: light-house.co.uk
Pedagogiczny oręż w Męskiej historii dzierżą najsilniej, zgodnie zresztą z tytułem filmu, mężczyźni, i to mężczyźni bardzo wyraziści. Jest niezwykle zabawny w swym roztrzepaniu i ekspresji dyrektor, i choć nie uczy, motywuje w pewien sposób całą akcją. Oto zamarzyło mu się, żeby „jego” chłopcy – bo jest to szkoła męska – przynieśli zaszczyt szkole i zdobyli stypendia na dwóch najbardziej prestiżowych uczelniach w kraju – Oksfordzie i Cambridge. Zatrudnia w związku z tym młodego absolwenta takiej uczelni, Irwina, który ma przygotować młodzieńców do wyróżnienia się w tłumie kandydatów i pomyślnego przejścia przez egzaminy wstępne. Irwin sprawia wrażenie nieco sztywnego i zasadniczego, ale to w gruncie rzeczy nie tylko całkiem w porządku gość, ale i osoba postawiona na właściwym miejscu i we właściwym czasie. Jego metody pedagogiczne irytują uczniów, którzy próbują go na wszelkie sposoby wyprowadzić z równowagi swoimi kompetencjami (a te są naprawdę imponujące!), ale przede wszystkim zderzają się ze strategią innego nauczyciela i ulubieńca chłopców – Hectora. To on właśnie jest tym, którego pedagogika dotyczy human being. Na lekcjach Hectora można się rozbierać, leżeć, tańczyć, śpiewać, grać, przeklinać i palić, a na deser przejechać się z nauczycielem jego motorem. Hector ma tylko jeden problem – lubi chłopców, bardzo lubi. I ma z tego powodu, jasna sprawa, kłopoty. To kolejna historia z motywem seksualnym w tle, ale o tyle inna od tytułów budujących całą fabułę wokół takiej relacji, że w całym filmie chodzi o coś dużo więcej i to coś przeważa i buduje. Nie tylko fabułę.
Joshua Larabee (Laurence Fishburne)
Akeelah i jej nauczyciel (2006)
zdj.: 200movies1woman.com
Joshua Larabee mógłby być mentorem początkujących językoznawców. A jeśli nie, to chociaż uczniów, wykazujących jakiekolwiek zainteresowanie językiem. To, w jaki sposób Larabee przedstawia swojej uczennicy, 11-letniej Akeelah, która pretenduje do miana zwyciężczyni ogólnokrajowego konkursu ortograficznego, strukturę, etymologię i semantykę wyrazów, jest piękne, mądre i niezwykle skuteczne. Obciążony prywatną tragedią, w swojej pracy, a przede wszystkim w postępach i zachowaniu Akeelah , znajduje Joshua ukojenie i równowagę, podnoszącą go na nowo do życia. I niech ktoś powie, że język nie jest potężną siłą.
Sheba Hart (Cate Blanchett)
Notatki o skandalu (2006)
zdj.: bbc.co.uk
Kiedy „trudna młodzież” zawodzi, a widz potrzebuje wstrząsu i parę gramów perwersji, kino za główny motyw obiera romans na linii nauczyciel-uczeń lub, jak w przypadku Sheby Hart, nauczycielka-uczeń. Namiętne, palące, fizyczne uczucie, które połączyło Shebę z nastoletnim uczniem było rzeczą niemoralną, niegodziwą, nieobyczajną i z pewnością niepedagogiczną. Bo i nie o pedagogikę tu chodzi. Film porusza bardzo trudny, ale jednak wciąż aktualny problem, który w wielu krajach jest nieregulowany prawnie i dotyka etyki nauczycielskiej po prostu. Choć wiele zależy też od płci, która ma być tą „mądrzejszą”. Jakkolwiek feministycznie by to nie zabrzmiało, taka Sheba zawsze będzie gorsza od jakiegoś Johna, obracającego na zapleczu uczennicę, choćby nawet począł tym kolejne dziecko. Kobieta romansująca z uczniem? Społeczna percepcja takiego skandalu jest jednoznaczna: to niedopuszczalne. Sheba w każdym razie ma wyjątkowego pecha: jej tajemnicę odkrywa koleżanka z pracy, która podejmuje odpowiednie kroki, by tę gorszącą relację zakończyć. A to już jest bardzo pedagogiczne.
Ken Carter (Samuel L. Jackson)
Trener (2005)
zdj.: hydronite.com
Ken Carter nie jest nauczycielem, nie uczy nawet wf-u, ale sprawa wykształcenia jego podopiecznych bardzo leży ma na sercu. Tak bardzo, że potrafi przerwać treningi, żeby młodzi koszykarze podciągnęli stopnie. Carter to człowiek o żelaznych zasadach. Jest odpowiedzialny, konsekwentny i dobry w tym, co robi. Jego metody oparte na tych cechach charakteru (uważanych powszechnie przecież za cnoty) nie podobają się ani przełożonym, ani uczniom, ani ich rodzicom, ale potrafią zaskarbić mu to, o czym marzy każdy nauczyciel – szacunek swych podopiecznych. Bezcenne.
Alex Jurel (Nick Nolte)
Nauczyciele (1984)
zdj.: fourthgradenothing.com
To jeden z niewielu filmów, które prezentują szersze grono pedagogiczne. Jak zawsze, jest i tu, naturalnie, główny bohater, Alex Jurel (świetny Nick Nolte w sile wieku) i to wokół jego sprawy toczy się cała akcja, ale obraz jego kolegów i koleżanek z pracy (z rewelacyjnie odegraną rolą dyrektora), jaki wyłania się zza głównego wątku, jest tak barwny, tak ciekawy i tak prawdziwy, że chwilami staje się motywem dominującym i dużo ciekawszym niż jakaś tam sprawa ucznia, który nie powinien był czegoś tam. Wiele tu też mowy o sile prawdy i własnych przekonań, o konflikcie prawdziwej, wynikającej z powołania pracy nauczyciela z motywacjami szkolnego „rządu”, szkoły jako tygla przekazywania wiedzy i mądrości życiowej i szkoły jako bezlitosnej instytucji, dla której najważniejsze są pieniądze, uznanie i ochrona przed skandalami. Ważny – nie tylko w latach 80., choć wtedy przede wszystkim – głos w debacie o granice „systemowości”, ważny obraz na dziś, gdy nauczyciele – choć współcześni, może bardziej liberalni i bardziej cool, wciąż są różnorodni i w tej swojej różnorodności tacy przecież pocieszni lub… przerażający.
Miss G. (Eva Green)
Cracks (2009)
zdj.: adysmiles.wordpress.com
Jedną z cech wspólnych filmowych nauczycieli jest charyzma. Przybiera ona różne formy, czasem trzeba ją wydobyć, innym razem rzuca się w oczy natychmiast, zawsze jednak w jakiś sposób przyciąga, prowokuje, intryguje. Tak jak Panna G., tajemnicza, ekstrawagancka nauczycielka na żeńskiej pensji. Miss G. niekoniecznie przekazuje swoim uczennicom wiedzę o świecie (tego typu scen jest tu jak na lekarstwo), ona ma ambicję je poprowadzić w świat, ale nie ten rzeczywisty, dostępny wszystkim, z którym panienki będą musiały się zmierzyć, ale ten stworzony przez nią, wykreowany przez duszę przeklętą, toksyczną, pełną egoistycznych pobudek, żądną zawłaszczać i zdobywać – i to nie tylko dusze młodych dziewcząt. Enigmatyczność młodej nauczycielki i jej ciche przyzwolenie na rywalizację pensjonariuszek o jej uwagę i miłość, doprowadza ostatecznie do tragedii i bezsilnej złości po drugiej stronie ekranu, że przecież to takie możliwe, bo takie ludzkie…
Clément Mathieu (Gérard Jugnot)
Pan od muzyki (2004)
zdj.: stuartfernie.org
Mathieu nie ma być w zakładzie dla młodych, niesfornych chłopców nauczycielem muzyki. Przybywa tam jako wychowawca i lękając się po trosze – jak wszyscy – dyrektora-dyktatora, ani myśli wychylać się z zapomnianymi i schowanymi w cennym kuferku nutami. Bo i któż chciałby się nimi zainteresować? Przypadek chce, że Mathieu nuty wyciąga i to nimi właśnie zdobywa mir wśród nieletnich słuchaczy. Ucząc chłopców śpiewu, nauczyciel wierzy, że wydobędzie z nich coś więcej niż tylko głosy, że wypełniony dotąd kłótniami, krzykami i łomotem krzeseł zakład, wybrzmi muzyką. Muzyką prawdziwą, bo płynąca z małych, spragnionych uwagi i uznania serc. Nawet tych, które wycofują się, bojąc się odrzucenia.
Katherine Watson (Julia Roberts)
Uśmiech Mony Lizy (2003)
zdj.: looklikegarycooper.tumblr.com
Choć Watson nie jest jedyną nauczycielką, która chce mieć coś do powiedzenia w elitarnym żeńskim college’u, to ona właśnie staje się mentorką i spiritus movens przyszłych działań młodych, tłamszonych przez skostniałe struktury społeczno-rodzinne studentek. Katherine uczy historii sztuki i jako artystka ma ambicję żyć w rzeczywistości wolnej od stereotypów i dominacji sił, które ograniczają dojrzewanie umysłów i dusz. Opór, jaki stawiają jej koleżanki z pracy i same studentki, jest dla niej wyjątkowo bolesny, ale nieobezwładniający, dlatego walczy o młode serca z odwagą i wiarą w sukces. Kolejny przykład nauczyciela-kreatora, który przy okazji wykładanego przedmiotu potrafi przekazać szeroką wiedzę o świecie, podzielić się swoją mądrością i tchnąć w młodych ducha walki o własną przyszłość i spełnienie najskrytszych marzeń czy ambicji.
Siostra James (Amy Adams)
Wątpliwość (2008)
stinkylulu.blogspot.com
Wątpliwość to trudny film i trudne emocje. I nie chodzi przecież tylko o strukturę, środowisko, w którym rozgrywa się akcja, motywowana wrażliwością i idealizmem młodziutkiej zakonnicy, uczącej oddane na katolicką pensję dzieciaki. Pokora, posłuszeństwo, mądrość i rozwaga, w którą wpisać trzeba nie tylko dobro innych, ale przede wszystkim siebie samego. Siostra James to jeden z trzech boków nauczycielskiego trójkąta zakładu. Stalowa siostra przełożona, Aloysius (w wykonaniu Meryl Streep) doskonale wie, czego chce i czego może chcieć; nie pozwala więc ani sobie, ani tym bardziej swoim podwładnym na jakiekolwiek kroki, które mogą zepsuć jej koncepcję (nie)pedagogiczną i okryć szkółkę niesławą. No i on – sprawca całego zamieszania – brudny, odrażający, cwany i żałosny ojciec Flynn (Philip Seymour Hoffman), który dzierży faktyczną władzę w instytucji, pozwalając sobie na dużo więcej, niż wskazywałyby na to podejrzenia siostry James… Ciężki kaliber.
George Falconer (Colin Firth)
Samotny mężczyzna (2009)
zdj.: havingsaidthat.net
Falconer to pierwszy w tym gronie profesor, nauczyciel akademicki. Życie dało mu w kość, a nauką duszy nie nakarmi, więc żyć mu się po prostu nie chce. To właśnie próba poradzenia sobie z samotnością i ponurą rzeczywistością, w której tkwi, jest kanwą historii, ale z całej fabuły wyłania się też dyskretny obraz humanisty, który żyje zgodnie z tym, czego uczy, który – pokrętnie, ale jednak – idzie, chce iść według kierunku, który wyznacza swoim studentom. I to właśnie oni, a właściwie jeden z nich, nie tylko Charley, otwiera Falconerowi oczy na to, co zostawia i jak bardzo chce swą śmiercią zaprzeczyć temu, w co wierzy. Pouczające i wyzwalające. Więcej o moich refleksjach nt. filmu znajdziecie tutaj.
Erika Kohut (Isabelle Huppert)
Pianistka (2001)
zdj.: charybdeetscylla.blogspot.com
Erika Kohut nie uczy w szkole; jest prywatną nauczycielką muzyki i kształtuje młodych pianistów. Jest w swoim fachu prawdziwym autorytetem, z jej zdaniem liczą się inni nauczyciele i muzycy, a młodzi adepci sztuki garną do niej chciwie, gotowi zapłacić każdą cenę za jej lekcje i patronat. Ale stabilna sytuacja zawodowa Eriki zaczyna uginać się pod podmuchami prywatnej wichury, pobudzonej do życia przez niesfornego ucznia, wychodzącego – nieświadomie – naprzeciw obłąkanych, seksualnych fantazji pianistki. To niespełnienie, tak, wydawałoby się, płytkie, a przecież poważne i wymagające leczenia, stanie się gwoździem do jej pedagogicznej trumny. Czy warto było?…
Adaś Miauczyński (Marek Kondrad)
Dzień świra (2002)
zdj.: culture.pl
Nie, no to nie do wiary. Nie, to być nie może. Osiem lat podstawówki, cztery liceum. Potem bite pięć studiów, dyplom z wyróżnieniem. Dwadzieścia lat praktyki i oto mi płacą. Jakby mi ktoś dał w mordę. Ja pierrrrdolę, kurwa! Czy może być lepsze podsumowanie frustracji wynikającej z pracy pedagogicznej polskiego nauczyciela? Adaś Miauczyński nie jest z pewnością pedagogiem z powołania, choć na jego życiowe niespełnienie i codzienną irytację składa się o wiele więcej elementów niż praca w szkole. Zniszczony przez życie i swoje natręctwa, Adaś nie ma ani sił, ani chęci do inicjowania bądź podtrzymywania kontaktów z kimkolwiek. Snuje się po swoim marnym padole, z narastającą złością komentując szarą rzeczywistość, obrazując w sposób groteskowy, ale i bardzo gorzki tony żalu swojego (i nie tylko swojego) pokolenia. I jeszcze z tymi dziećmi jebanymi. Ja pierdolę, kurwa. Nie mogę.
Mercedes Tainot (Julia Roberts)
Larry Crowne – uśmiech losu (2011)
zdj.: hollywoodnews.com
Ti-ej-aj-en-oł-ti, Tainot. Przeliterowanie swojego nazwiska to jedyne działanie w pracy nauczycielskiej, jakie z faktycznym zaangażowaniem podejmuje Mercedes, bohaterka uroczej komedii romantycznej w wydaniu Toma Hanksa. Rozczarowana swoim małżeństwem, pracą i życiem, nie ma żadnej motywacji, by oczarować studentów swoim zaangażowaniem. Rutynowo wykonywane obowiązki i ostentacyjne okazywane znudzenie mogą jednak, o dziwo, przysporzyć jej niepospolitych fanów. Znaczy fana. Ale o tym, czy powtórne narodzenie z miłości przełoży się na satysfakcję z pracy na uniwersytecie, możemy, niestety, snuć tylko domysły. Reżyser nie pokusił się o tak daleko idące konotacje, szkoda. Więcej o moich refleksjach nt. filmu znajdziecie tutaj.
Dan Dunne (Ryan Gosling)
Szkolny chwyt (2006)
zdj.: whatculture.com
Dan Dunne z pewnością nie jest wzorem nauczyciela. Lubi sobie popalić, a i nie stroni od cięższych narkotyków, co – prostym sposobem – wpędza go w nałóg i wykoślawia jego codzienne życie. A przecież sporą jego część zajmuje praca nauczycielska. Dan jest historykiem i uparcie próbuje nauczyć uczniów myśleć o historii w kategorii zmian. Zajawiana kilkakrotnie dyskusja nie jest ani zajmująca, ani zbyt ubogacająca, ale nie w tym rzecz, żeby nieść kaganek oświaty pod nasze skromne strzechy. W filmie musi być relacja, ta druga strona, z którą trzeba się skonfrontować. Dan przypadkowo spotyka ją w swojej uczennicy – małej outsiderki o nieciekawej sytuacji rodzinnej, która przyłapuje nauczyciela na ćpaniu. Ten mały sekret żadnego z nich w znaczący sposób nie zmieni, ale da podstawy do przyjrzenia się swoim kompetencjom społecznym i poziomu odpowiedzialności – za siebie przede wszystkim.
Pearl Madison (Don Cheadle)
Odmienne stany moralności (2003)
zdj.: filmweb.pl
Przed więziennym nauczycielem stoją nieco inne wyzwania niż przed „zwykłym” szkolnym pedagogiem. Musi nie tylko przekazać młodocianym przestępcom wiadomości, które powinni przyswajać ze szkolnych, nieokratowanych ławek, ale przede wszystkim przebić się do ich skrzywionych występkami umysłów, umoralnić ich dusze. Pearl Madison, mimo pozornych chęci, wcale nie podejmuje się tych zadań z energią i wiarą w swoje kompetencje. Jeszcze nieświadomie, jeszcze trochę po omacku, szuka w więziennej rzeczywistości inspiracji do napisania swojej książki, ma bowiem Pearl ambicję pisarską. Kiedy więzienną bramę przekracza Leland, młody chłopiec, który brutalnie zabił niepełnosprawne dziecko, Pearl szybko uświadamia sobie, że znalazł to, czego szukał. Uczeń wyraźnie przerasta mistrza, a żądza uznania przysłania Madisonowi „powołanie” tak, że ten jest w stanie zrobić wszystko, by „właściwie” spożytkować nowo zawiązaną relację.
Elizabeth Halsey (Cameron Diaz)
Zła kobieta (2011)
zdj.: dongilbert.wordpress.com
Bohaterka tej marnej komedyjki nie jest idealną nauczycielką. Daleko jej do pedagoga zaangażowanego, aktywnego i cierpliwego, z radością wchodzącego pod ubogie jeszcze dziecięce strzechy, by inicjować w nich ważne i pouczające idee. Elizabeth Halsey nie ukrywa zresztą, że nie chce mieć z takim obrazem nauczyciela nic wspólnego. Nienawidzi swojej pracy, na lekcjach więc robi wszystko, by wyładować swoją frustrację na Bogu ducha winnych dzieciakach. Ma swoje prywatne cele i dąży do ich osiągnięcia po trupach. Jej wulgarność, bezpruderyjność i bezwzględność nikogo jednak nie odrzucają – Halsey to hot girl i nikt jej nie podskoczy. Ale nawet ci, którym nie zależy, mogą się cudownie odmienić. W niepoważny, płytki i irytujący sposób, ale jednak. Nudne, nieciekawe, ale także pedagogiczne. Więcej o moich refleksjach nt. filmu znajdziecie tutaj.
nauczyciele magii w Hogwarcie
seria o Harry’m Potterze (2001-2011)
zdj.: mamuvies.blogspot.com
Zdziwieni? Seria o przygodach młodego czarodzieja to nie klasyczne filmy o pracy nauczycielskiej, ale nie sposób się nie zgodzić z faktem, że pedagogowie – tu: nauczyciele magii – odgrywają w całej historii niebagatelną rolę. Dumbledore (dyrektor), McGonagall (transmutacja), Snape (czarna magia), Lupin, Quirrell, Umbridge (obrona przed czarną magią), Hagrid (opieka nad magicznymi stworzeniami), Trelawney (wróżbiarstwo), Flitwick (zaklęcia i uroki), Slughorn (eliksiry), Sprout (zielarstwo) i wielu innych cechują się różnorodnymi osobowościami i zupełnie odmiennym podejściem do nauczania. Wszyscy jednak, jak jeden mąż, wyznają wiarę we wszechpotężną siłę magii. I tego, między innymi, uczą swoich podopiecznych. Jako czarodzieje przekazują uczniom wszystko, czego sami dowiedzieli się – dzięki nauce i doświadczeniu w posługiwaniu się magią – o czarowaniu, nie skąpiąc dzieciom swojej życiowej mądrości, otwarci na ich problemy, gotowi zrobić bardzo wiele, czasem nawet wszystko, by im pomóc i ocalić ich od niemądrych decyzji. Szkoła idealna?:)
***
A Wy jakie znacie filmy o nauczycielach? Może widzieliście coś, o czym tu nie wspomniałam i o czym nawet nie słyszałam? Co sądzicie o tytułach, które omówiłam? Zapraszam do dyskusji!