„Kochać, jak to łatwo powiedzieć” – słowa piosenki Piotra Szczepanika nadają się idealnie do opisania filmu – „Wciąż ją kocham”. To przyjemna opowieść o losach dwójki ludzi, którzy choć są z odmiennych światów zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Dzięki nim poznajemy obraz trudnej, zawiłej i dość wyboistej miłości, która często zamiast radości przynosi łzy.
Film lekki, przyjemny w sam raz na nudny wieczór. Wciąż ją kocham, to powieść melodramatyczna. Jednak typowym ckliwym wyciskaczem łez to on z pewnością nie jest. Mamy tu, co prawda cały ocean tego, co wpisuje się w kanon filmowych miłostek a więc historię wielkiej i namiętnej miłości, tęsknotę, zdradę i rozstanie, ale dzieło Lassego Hallströma to coś więcej niż przesadnie lukrowany – amerykański romans na ekranie. Może nie jest to nad wyraz ambitne kino, ale z pewnością niesie za sobą pewne przesłanie. Film powstał na podstawie książki słynnego pisarza Nicholasa Sparksa.
Młodzi, piękni i zakochani! John i Savannah poznają się na plaży. Ich uczucie rozkwita w tempie błyskawicznym. On wychowany przez ojca, który cierpi na zaburzenia autystyczne. Ma za sobą trudne dzieciństwo i opinię miejscowego rozrabiaki. Ona pochodzi z przysłowiowego dobrego domu, gdzie miłości doznała pod dostatkiem. Wystarczyło jedno spojrzenie by poczuli do siebie gorące uczucie, które jednak zostanie wystawione na ciężką próbę. John odbywa służbę we wojsku. Savannah (Amanda Seyfried) wyjeżdża na studia. Szczere i miłosne listy podtrzymują temperaturę znajomości, która ma szansę przetrwać rozłąkę. Niestety nie setki kilometrów rujnują szczęśliwy the end. Na drodze dziewczyny pojawia się ktoś inny… W tym momencie fabuła nas nieco zaskakuje. Nie jest to, bowiem kolejny amant, który podbił serce niebieskookiej anielicy. A ciężko chory – dobry znajomy. Savannah, zagubiona i samotna – listy to jednak eteryczna namiastka męskiego ramienia, z nazbyt litościwym sercem postanawia zostawić swojego ukochanego by związać się z innym. Nie mnie osądzać zachowanie dziewczyny. Postąpiła szlachetnie a może egoistycznie? To też dobry moment na chwilę zastanowienia, z jakich pobudek ludzie zawierają małżeństwa – a raczej dziwne układy. Jakie kierowały nią emocje? Czy można od tak zapomnieć o swej drugiej połówce? Zobaczcie sami! Powiem tylko tyle, że w tej historii głos serca nie pozwolił się stłamsić.
We filmie pierwsze skrzypce gra John w tej roli wystąpił Channing Tatum – ideał i marzenie niejednej nastolatki. To on staje się nam bliższy. Poznajemy jego tatę i ich relacje, źródło buntu młodego jeszcze i niedojrzałego chłopaka, któremu wydaje się, że jedyną drogą w życiu jest wojsko. Ja z pewnością bardziej kibicuje jemu! Jak dla mnie blond piękność jest nazbyt przesłodzona! Tak słodka, że może zemdlić. Piękna, dobra, pomaga innym, wszystkich rozumie, zdolna do poświęceń… Przydałaby się jej, choć jedna wada!
Nie sceny rozstania między kochankami są wzruszające a moment, gdy syn czyta ojcu list w szpitalu! Łza kręci się w oku. Zaciekawiła mnie i poruszyła jeszcze jedna scena, – gdy John porzucony i zdradzony przez ukochaną, pomaga jej finansowo. Cóż za gest. Chyba tak właśnie wygląda prawdziwa miłość… Ciekawie ukazano również relacje ojciec – syn. W rolę chorego ojca doskonale wcielił się Richard Jenkins. Na tle romantycznej opowieści przewija się też choroba autystyczna, jej dolegliwości oraz wpływ na osoby z otoczenia. A także miłość do ojczyzny i odwieczny dylemat, – co możesz zrobić dla swojego kraju? Ile możesz poświęcić? Nasz główny bohater poświęcił wiele – swą miłość. To także ciekawa refleksja nad związkami na odległość. Jak silne musi być uczucie by przetrwało próbę czasu?
Nie za dużo tego? To największy minus tego filmu. Kilka wątków – szalenie ważnych, ale niedogłębnie przeanalizowanych. Niemniej, dzięki temu film obronił się przed opinią kolejnej, nudnej i bezwartościowej opowiastki o złamanych sercach. Z pewnością reżyser pokazał nam jak wygląda autentyczna miłość. Silne i nierozerwalne uczucie między dwojgiem ludzi, którzy są w stanie wszystko przetrwać by być ze sobą. A może to tylko kolejna hollywoodzka baśń, która nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości…