Pierwsze godziny gry nieco nas znużyły, mnóstwo dialogów i rozmów, chwilami mieliśmy wrażenie, że to gra fabularna, a nie klasyczny RPG, gdzie dialogów jest dużo, ale przeważnie też dawało się pograć. Całe szczęście gra ostatecznie dopuściła nas do siebie i otrzymaliśmy wielki świat do zwiedzania. Już od samego początku misji jest tak wiele, że dociera do nas świadomość, że mamy przed sobą coś niewyobrażalnego, że teoretyczne przejście gry do samego końca to niemal „mission imposible”. Misje, poza tą główną, nie są płaskie, czyli nie polegają na przejściu w jedno miejsce, zabranie czegoś tam i powrocie, lecz są dopracowane w najmniejszym nawet szczególiku i wyróżnia je ogromna różnorodność. Mamy misje detektywistyczne, tzw. zlecenia, misje polegające na unicestwieniu potworów, obrona uciśnionych i wiele, wiele innych, przez co przechodząc je, nie odczuwamy znużenia jak miało to miejsce chociażby w przypadku „Far cry 3”. Niekiedy z prostej misji pobocznej robi się mnóstwo dodatkowych miejsc do zwiedzenia, pojawiają się dodatkowe osoby, z którymi trzeba coś omówić, kogoś trzeba uratować itd. Z początku nasz Wiedźmin jest słaby, a pozornie prosta misja może spędzić nam sen z powiek swoją trudnością. Każda misja opisana jest poziomem trudności, ale zazwyczaj 5 poziomów jesteśmy w stanie nadrobić naszą walecznością (zdarzało się, że będąc na 12 kończyliśmy misję na poziomie 24). Nie można pominąć też gwinta, czyli wiedźmińskiej gry karcianej, która w zasadzie mogłaby stanowić osobną rozgrywkę. Jest tak wciągająca, że bywały wieczory, że bez pardonu oddawaliśmy się w szpony hazardu, robiąc absolutnie wszystko co w naszej mocy, by zasilić nasze talie o unikatowe karty, które stanowiły nagrody w wygranych rundach.
Na mapie nie widać wszystkiego, ale widać przede wszystkim, że jest tego mnóstwo… |
Fabuła gry, jest wynikiem naprawdę wytężonych prac całego zespołu CD Projekt Red i tą pracę widać na każdym kroku. To kawał świetnej polskiej roboty i w tym przypadku powiedzenie „DOBRE BO POLSKIE” nie jest wyłącznie wyświechtanym farmazonem. Atutem jest spora nieliniowość gry, gdzie poprzez dokonywane wybory w dialogach lub w swoich działaniach możemy doprowadzić do tego, że fabuła pójdzie w innym, ukształtowanym przez nas kierunku. Jednak nie bądźmy naiwni, że grając w grę od nowa zakończy się ona w zupełnie inny sposób. Może ktoś zginie wcześniej, a ktoś później, ale i tak przeznaczenia ciągnie nas w kierunku ostatecznej drogi która jest jedna, a prowadzą do niej jedynie alternatywne ścieżki. Nieliniowość należy tutaj interpretować jako możliwość przerywania głównego wątku na rzecz misji pobocznych i wracaniu do głównego wątku w dowolnie wybranym przez nas momencie. Nie czepiając się zupełnie, fabułę oceniam bardzo wysoko.
(brak spojlerów) Ciri – jedna z głównych bohaterek opowieści – jej twarz zobaczycie, kiedy sami zagracie |
Trudność gry. Pierwsza większa misja – walka z tzw. bossem czyli grasującym w
okolicy Gryfem. Nie jest go łatwo pokonać, biorąc pod uwagę , że nasz bohater to jeszcze podlotek znajdujący się na 1 czy 2 poziomie
postaci. Z czasem żaden potwór nie stanowił już dla nas
problemu i jednym sprawnym ruchem miecza szlachtowaliśmy i skracaliśmy o głowę wszystko co potwornego znalazło się na naszej drodze. Grę przeszliśmy na poziomie nazwanym przez twórców jako Krew, Pot i Łzy
(3 – ecim na możliwe 4 poziomy trudności). Podejrzewam, że dla bardziej wprawionym w samym graniu osób, gra może okazać się zbyt łatwa.
Pocztówka z jednym z ubitych wcześniej potworów – Cyklopem |
Rozbudowywanie postaci. Niezwykle interesujący aspekt gry. Samo zastanawianie się, na co przeznaczyć zdobyte punkty rozbudowy postaci to żmudny proces. W końcu wybór ten może znacząco przyczynić się do tego jak pójdzie nam w dalszej rozgrywce. Rozwijając aspekty walki nasz Wiedźmin zdobywa nowe typy ataków, a jeżeli rozwiniemy znak Aksji lepiej pójdą nam dialogi i niekiedy wyłącznie siłą sugestii unikniemy rozlewu krwi.
Ekwipunek postaci – jak widać typów mieczy jest tu sporo, ale jest to wynik poszukiwań po zakończeniu gry |
Ekran, gdzie rozbudowujemy postać za pomocą punktów postaci oraz mutagenów |
- spowalniająca grafika w niektórych momentach,
- wgrywanie się gry jest bardzo długie (choć wzbogacone o miłe podsumowanie dotychczasowych dokonań przez Jaskra) i nużące, zwłaszcza po porażce w walce, kiedy to powtarzamy kilka razy dany moment. Gra i tak nie pobije w tej kwestii Bloodborne, gdzie w zasadzie większość czasu wpatrujemy się w kółeczko zwiastujące zaczytywanie obrazu.
- na bagnach Wiedźmin zamula się w wodzie po kolana, do tego stopnia, że nie jesteśmy w stanie z niej wyjść. Jeżeli sekundę wcześniej nie zapisaliśmy gry to mamy problem,
- przeciwnicy i misje po ukończeniu głównego wątku są tak łatwi, że ziewając (bez użycia magii) możemy zniszczyć całe hordy przeciwników, bez zjadania nawet jednego pieczonego ziemniaka ;P
- walki pod wodą, to aspekt który trzeba poprawić. Są nudne i wkurzające, a nawet odważyłbym się stwierdzenie, że zupełnie niepotrzebne
- gra ma koniec i to zdecydowanie jej największy minus, bo to jedna z tych rozgrywek, w którą chciałby się grać bez końca.
- grafika,
- muzyka,
- fabuła – główny wątek,
- rozbudowane misje poboczne,
- mnogość broni i przedmiotów, które zbieramy w całej grze,
- tworzenie przedmiotów,
- korzystanie z alchemii pomimo, że 90% mikstur nie będzie do niczego potrzebna (no chyba, że lubisz te klimaty),
- znaki magiczne oraz petardy, które dodają kolorytu walkom,
- czas, w jakim gra będzie nas cieszyć czyli ponad 100 godzin (minimum),
- cena, gdyż to jedna z tańszych gier na rynku pierwotnym
- dbałość o detale. Krajobraz, postaci, dosłownie wszystko są niezwykle przyjemne dla oka
- tzw. „szybka podróż”, która przy tak rozbudowanym świecie jest sporym ułatwieniem dla gracza.