Uwielbiam chwilę, gdy po piętnastej w żłobku robi się tłoczno od mam i tatów Jaśkowych rówieśników. Maluchy, jeden po drugim wysypują się z sali, z uśmiechami od ucha do ucha, by wpaść w drogie mamine lub tatkowe ramiona. Jakie to fajne. Po czułym powitaniu, każdy maluch zasuwa do swej osobistej szafeczki, by przebrać buciki i wydobyć z niej skarby pozostawione przez rodziców o poranku, zaraz po przyprowadzeniu dzieciaków do cioć.
W ten sposób mogę zaobserwować zabawkowe preferencje rówieśników mojego synka i skonfrontować je ze swoimi blogowymi typami. Pamiętacie mój wpis o zabawkach dla roczniaka? Dziś zapraszam Was do zainspirowania się moimi propozycjami kultowych zabawek dla dwulatka.

Kółka, kółka i jeszcze raz kółka

Na szczycie listy zabawek typu must have, są oczywiście różnorakie auta i pojazdy. Jasio uwielbia pojazdy uprzywilejowane, więc wszelkiego rodzaju radiowozy, karetki czy wozy strażackie wzbudzają w nim uroczy, dziecięcy zachwyt. Ze swojej strony polecam radiowóz marki fisher price z serii little people, w którym Janek zakochał się od pierwszego wejrzenia, jeszcze zanim zdążyliśmy za niego zapłacić. Po prostu chwycił go z półki i poczłapał do wyjścia. Inną godną uwagi firmą, w której asortymencie znajdziemy rewelacyjne i różnorodne pojazdy jest WoWtoys. Polecam też zabawki z drewna, które oprócz swych walorów rozrywkowych, stanowią genialną ozdobę dziecięcego pokoiku, bardzo bogatą serię pojazdów DUPLO czy zwykłe resoraki, które mają w sobie magię, o której wiedzą wyłącznie mali i więksi chłopcy (ponoć też niektóre dziewczyny).

Rewelacją okazał się motocykl firmy chicco, który buczy stojąc, a po naciśnięciu rozpędza się i odjeżdża z piskiem opon (i to dosłownie) ku uciesze obserwujących go szkrabów.

Maskotki do zadań specjalnych

Nie będę polecać zwyczajnych, miziatych pluszaków, bo pomimo tego, że jako mała dziewczynka miałam na ich punkcie fioła, to dziś uważam je za niezastąpione kurzojady i tylko i wyłącznie kurzojady (wiem, wiem dzieciaki się do nich przywiązują, ale moim zdaniem im ich mniej tym lepiej). Są wśród nich jednak zabawki warte zainteresowania, nietuzinkowe i na prawdę zabawne. Taki gawędziarz, np. leży z Twoim malcem i po naciśnięciu na łapkę, nóżkę lub uszko opowiada mu bajki. Nie, nie oznacza to wcale, że miś ma zastąpić wieczorne czytanie dziecku przed snem, znaczy to jednak tyle, że czasem miś może poczytać zamiast mamy, gdy ta po dniu pełnym wyzwań ucina sobie komara w synkowym łóżeczku  (drzemkę). No nie mówcie, że Wam się nie zdarzyło?

W swych zbiorach posiadamy też pluszową papugę, która jak to papuga przedrzeźnia śmiesznym głosem każdego kto „po usłyszeniu sygnału, nagra swoją wiadomość”. Jaś płacze przy niej ze śmiechu, zresztą ja też, ale ta cudna zabawka przyleciała z dziadkami w Hiszpanii, więc na prawdę nie wiem gdzie można ją kupić.

Mamy też prawdziwego dinozaura, który wbrew swej odpychającej powierzchowności przypadł Jasiowi do gustu. Ponoć wszyscy chłopcy lubią dinozaury, zatem z moim synem nie mogło być inaczej.

DUPLO w każdej ilości

O tych cudnych klockach pisałam Wam już TUTAJ, dlatego bez zbędnego owijania w bawełnę zapraszam Was do kliknięcia TU, w celu doczytania informacji na ich (i nie tylko ich) temat.

Go, Go do boju!

Skoro były auta musi być też tor. Dzieci uwielbiają tory, garaże, samochodowe zjeżdżalnie i tego typu bajery. Nasza to Stacyjkowa Wyprawa w góry, która oprócz bycia typowym torem zjazdowym dla kolejek, resoraków i autek z jajek z niespodzianką, może stać się w przyszłości kreatywną zabawą dla starszego chłopca, który będzie mógł przebudować ją w dowolny sposób. W zestawie oprócz wielu elementów toru i kolejki Wilsona, dzieci znajdą również wyrzutnię głazów, most – pułapkę, szlaban oraz zwrotnicę obrotową. Zabawki wiernie odzwierciedlają bohaterów z bajki i są bardzo solidnie wykonane z wysokiej jakości materiałów (metal plus plastikowe elementy). Lokomotywy rozstawem kół pasują do torów RC2 Take Along i Fisher Price Take n Play z serii „Tomek i Przyjaciele”.

Książki, im więcej tym lepiej

Mamy całkiem sporą biblioteczkę, która dzięki babci Izie (miłośniczki książek w ogóle) regularnie się rozrasta. Mamy kolekcję książek dedykowanych dzieciom w wieku Jasia (twarde, tekturowe strony, minimalna ilość tekstu, maksymalna ilość kolorowych ilustracji). Posiadamy też książki kreatywne, np. autorstwa Herve Tullet oraz takie, które czytam Janowi przed snem.

Kolorowe kredki

Jasio nie lubi rysować, jednak na rynku mamy tak wielki wybór asortymentu do rozwijania dziecięcego talentu, że nie sposób o nim nie napisać. Jeśli boicie się porysowanych ścian czy niespranych ubrań, polecam Wam spieralne kredki GIOTTO be-be, które dorwałam w sklepie z artykułami dla plastyków.

Magnesy, któż ich nie lubi?

Miłość do magnesów rozkwitła, zanim Jan postawił pierwsze kroki. Wspinał się po froncie lodówki i starał się sięgnąć kolorowe kształty, które jakimś cudem trzymały się zamiast spaść. Tablica magnetyczna i pokaźny zestaw kolorowych akcesoriów to była tylko kwestia czasu. Na rynku mamy nieograniczony wybór magnesów, a szukanie ich po sklepach to prawdziwa frajda. Nasze są drewniane, dzięki czemu niestraszne im nawet wielominutowe męczenie ich w spoconych łapkach. Do tego są prześliczne i na prawdę bardzo kreatywne i edukacyjne. Inne, kupiliśmy w pepco, a resztę zrobiliśmy sami, wykorzystując do tego celu taśmę magnetyczną.

A jakie są ulubione zabawki Waszych małych mężczyzn? Piszcie w komentarzu, chętnie poczytam