Ktoś kiedyś powiedział, że życie jest sztuką. Nie można się nie zgodzić z tymi słowami. Sztuką jest nie tylko życie samo w sobie, ale każdy jego aspekt.
Dotyczy to także naszego wzroku. Wprawdzie nie każda osoba, ale większość jednak wzrok posiada. Codziennie patrzymy na świat. Codziennie patrzymy na wiele rzeczy, ale czy rzeczywiście widzimy? Można oglądać film, można przyglądać się ludziom, można też podziwiać stojące gdzieś w mieście rowery, ale ile rzeczywiście cech dostrzegamy. Patrząc na jakąś rzecz postrzegamy ją bardzo ogólnie, nie dostrzega się detali. Spoglądamy na rower i myślimy „to jest BMX”, a gdyby zniknął nam z pola widzenia i ktoś zapytałby się nas „jaki właściwie był ten rower? Jaki kolor miał ten BMX?” Czy umielibyśmy powiedzieć coś więcej niż to, że miał dwa koła, siodełko, ramę i szprychy? Zapewne nie. Zapominamy, że piękno tkwi w szczegółach. Nieumiejętność dostrzegania nie dotyczy tylko rowerów.
To samy tyczy się ludzi. Kto z nas, tak z ręką na sercu jest w stanie powiedzieć, że potrafi dostrzec, że gnębi coś drugiego człowieka; pomimo tego, że jego zachowanie mówi coś innego, bo się uśmiecha, żartuje? A kto potrafi dostrzec jakiś szczegół, który podpowie, że coś jest jednak nie tak? Najwięcej można wyczytać z oczu. W nich widać, czy rzeczywiście jesteśmy radośni i pełni wewnętrznego pokoju, czy to tylko gra.
Sztuka dostrzegania jest trudna, ale piękna. Kto ją posiądzie zacznie dostrzegać robaczka pełznącego po płocie i człowieka tęskniącego za miłością w bezdomnym włóczącym się po ulicach naszego miasta.