Czy efekty specjalne w kinie stymulują odbiór filmu, czy raczej w nim przeszkadzają? Czy film, który sam w sobie ma ich w nadmiarze, powinien być oglądany w warunkach wzmacniających wrażenia? A może to pytanie powinno być zadane inaczej: czy wybierając się do kina, chcemy czuć się częścią opowiadanej historii? Jeśli odpowiedź na nie brzmi „tak”, to technologia Škoda 4DX™ może być dokładnie tym, czego szukasz. O ile tylko…
… lubisz, gdy przeszkadza ci się w czasie oglądania filmów. Zabawny rozpraszacz – tak nazwałabym salę Cinema City Škoda 4DX™, w której na zaproszenie Cinema City miałam okazję zobaczyć widowiskowy film Ridleya Scotta Exodus: Bogowie i królowie. Przeżycie przypominające trochę emocje towarzyszące kontaktowi z nową zabawką: ciekawe, absorbujące, intensywne i śmieszne, chwilami zupełnie odwracające uwagę od tego, co dzieje się na ekranie. Na szczęście – tylko na ułamki sekund.
O co właściwie chodzi? Škoda 4DX™ to rewolucja w świecie kinowych technologii, porównywalna do tej, która dziś umożliwia nam oglądanie filmów w trójwymiarze. Tu film odbieramy właściwie wszystkimi zmysłami, nie tylko widząc i słysząc, co dzieje się z bohaterami, ale i odczuwając to, co oni. Służą temu najpierw ruchome fotele, poruszające się w trzech trybach: kołysania, falowania i wznoszenia. Dla przykładu w filmie Ridleya Scotta takie bodźce były uruchamiane w scenach jazdy konno – im szybciej galopował jeździec, tym takie wibracje były silniejsze. Przy czym – co ważne dla osób obawiających się o swój żołądek – nie jest to ruch tak intensywny, by wywołał mdłości czy złe samopoczucie, tym bardziej, że ruch nie trwa dłużej niż kilka sekund (cyklicznie).
W zagłówkach foteli, jak widać na załączonym zdjęciu, umieszczone są otwory, których fachowej nazwy, niestety, nie mogę znaleźć. To najsłabszy element tej technologii. Z otworów tych podczas scen akcji wypuszczane jest powietrze – jest to nagły, niespodziewany efekt, przypominający psiknięcie. Ponieważ otwory umieszczone są tuż przy uszach (przy moim wzroście tuż nad uszami) ich aktywacja jest zawsze silnie odczuwalna i może wywołać podskoczenie na fotelu. W Exodus efekt ten był stosowany m.in. w scenach strzelania z łuku, a ponieważ scen tych było sporo, efekt okazał się mocno irytujący (ja w pewnym momencie zsunęłam się i oglądałam film na pół-leżąco, bo świszczało mi już w uszach od tych psików).
Ruchome fotele to jednak tylko przystawka w stosowanych w nowej sali Cinema City efektach. Kolejnych jest jeszcze aż 8 i w większości gwarantują bardzo ciekawe doświadczenia. Efekty te nazywane są nie bez powodu środowiskowymi – symulują one wrażenia, jakie powinny dostarczać nam bycie w określonych na ekranie okolicznościach. I tak gdy jesteśmy poza budynkami odczuwać powinniśmy wiatr i podmuchy powietrza – na sali w postaci silnego nawiewu z klimatyzacji i umieszczonych z tyłu fotela nawiewów. W lecie zapewne zbawiennych, zimą dla niektórych trochę zbyt silnych (wskazówka dla takich zmarzluchów jak ja: apaszka lub szalik rozwiążą sprawę).
Wraz z podmuchami powietrza nie raz i nie dwa do naszych nozdrzy dobiega zapach. To zdecydowanie jeden z najciekawszych i najodważniejszych efektów Škody 4DX™. W widowisku Scotta ilustrował on sceny drastyczne – rozkład trupów, ale wydzielający się w sali zapach nie był nie do zniesienia. Był nieprzyjemny, odczuwalny, ale dość szybko się ulatniał, nie zakłócał więc w żaden sposób odbioru filmu. Ciekawi mnie, czy zawsze jest generowany zapach przykry, czy może w sali jest szansa poczuć coś naprawdę miłego.
Stroboskopy – nowy dla mnie zupełnie termin, z którym nigdy nie miałam w kinie do czynienia, to nic innego jak nagłe błyski, „flesze” pochodzące z umieszczonych na bocznych ścianach sali reflektorów. Efekt idealnie sprawdzający się w scenach pogodowych anomalii i tak też ozdobił odbiór burzy w oglądanej interpretacji historii Mojżesza. Ciekawy, nagły, faktycznie zbliżający do bohaterów, dla wrażliwych na intensywne światło może być jednak zbyt oślepiający.
Efekt mgły trochę na wyrost wiąże się wyłącznie z tym zjawiskiem atmosferycznym, bo oprócz ilustracji scen zabielonych tymi zawieszonymi w powietrzu kroplami wody efekt ilustrował również np. kurzawy piasku i dym. Najbardziej widoczny (ustawione po obu stronach ekranu generatory) i sztuczny efekt (głośne „syczenie”), ale – o, dziwo – całkiem nieźle harmonizujący z obrazem.
I woda. A konkretnie mgiełka z delikatnymi, odczuwalnymi na skórze kroplami, wydobywająca się z otworów umieszczonych w tylnej części fotela (oczywiście tego przed nami). Towarzysząca scenom deszczu, burzy i na przykład przejściu przez Morze Czerwone, jeśli akurat oglądamy Exodus: Bogowie i królowie🙂 Bardzo przyjemne wrażenie i udany zabieg.
Większość tych efektów generuje miłe wrażenia. Widziałam, że pozostali widzowie (a było ich całkiem sporo jak na tę 140-osobową salę) reagowali pozytywnie. Nawet siedząca obok mnie z rodzicami 5-latka zniosła seans spokojnie (dzieci do lat 7 mogą wejść do Škody 4DX™ tylko pod opieką dorosłych, ale decydujące znaczenie, moim zdaniem, jak zawsze powinna mieć tematyka filmu – w tej sytuacji mała przyznała po filmie, że historia jej się podobała, choć chwilami była „tloske stlasna”, co przy oglądaniu masy trupów, tonących w morzu żołnierzy i konsekwencji egipskich plag jakoś mnie nie dziwi). Największą wadą takiego seansu – oprócz tych okropnych, psikających za uszami otworów) – może być tylko efekt rozpraszania. Przy tak długim seansie jak Exodus (ponad 2h) nie jest to może tak odczuwalne, bo po pierwszej godzinie do efektów można przywyknąć, a przede wszystkim – przewidzieć je, ale przy krótszych może już przeszkadzać. Choć, obserwując repertuar Cinema City Škoda 4DX™ widzę, że filmy w tej technologii to większe i dłuższe widowiska (Hobbit, Exodus, Jupiter: Intronizacja), więc nie powinno być dużego problemu.
A, i najważniejsze: cena. Koszt takiej atrakcji nie jest najmniejszy, choć widząc czasem, ile wydają w kasie moi współodbiorcy filmu (bilety normalne + zestawy barowe), może i nie jest to wygórowana cena. W dzień powszedni bilet normalny kosztuje 40 zł, seniorzy płacą 2 zł mniej, a studenci i uczniowie – 37 zł. Cena z okularami, ale jeśli już takowe macie (okulary 3D w technologii Master Image, używane w normalnych seansach 3D w Cinema City), to 3 zł zostaje w kieszeni. To są ceny krakowskie, w warszawskiej Škodzie odrobinę drożej (2-3 zł). Jak na razie to jedyne lokalizacje Škody 4DX™ w Polsce.
Czy warto? Szczerze – warto taki seans przeżyć przynajmniej raz. Zobaczyć, poznać, doświadczyć. I zdecydować – czy to dla mnie, czy jednak efekty odwracają uwagę od filmu zbyt mocno, by w skupieniu go odebrać. Natomiast dla fanów nowych technologii i dzieciaków to zdecydowanie strzał w dziesiątkę.