Jeszcze do niedawna, gdy oglądałam na żywo ogłoszenie nominacji do Złotych Globów, bywałam przerażona – swoją niewiedzą, ignorancją, nienadążaniem za tym, co ważne i modne. Trochę było w tym winy polskich dystrybutorów filmowych, którzy zbyt późno zapoznawali nas z tytułami, które liczą się w wyścigu po najważniejsze nagrody w branży, trochę też mojej, bo nie nadążałam, nie zaglądałam, nie śledziłam. Dziś w obu tych kwestiach widzę wyraźne zmiany i choć wciąż wiele przed nami, jest lepiej. Zdaję sobie jednak doskonale sprawę, że nie wszyscy robicie to, co ja – bo nie macie czasu, bo nie wiecie, co zasługuje na uwagę, nie łączycie faktów, nie interesujecie się wreszcie tym aż tak bardzo. Po czwartkowym wydarzeniu słyszałam wiele głosów, że nominowane tytuły nie mówią Wam zupełnie nic albo bardzo niewiele. Niech więc poniższe zestawienie posłuży Wam za ściągawkę, na co i dlaczego warto w najbliższym sezonie nagrodowym czekać, by być na bieżąco i wiedzieć, o co tyle szumu. Enjoy.
Filmy są uporządkowane wg aktualnych dat polskiej premiery.
Annie
Historia małej, osieroconej dziewczynki, która trafia do domu bogatego kandydata na burmistrza. Spragnione miłości dziecko kruszy lód w sercu nastawionego na karierę mężczyzny. Brzmi na uniwersalną opowieść o ponadczasowych wartościach, czyli coś, co przekonuje każdego, normalnego jurora na świecie. W rolach głównych tytułowy Django, czyli Jamie Foxx i urocza Hushpuppy (Bestie z południowych krain) – Quvenzhané Wallis. Premiera 25 grudnia. Zwiastun: tutaj.
Whiplash
Młody perkusista walczy o swoje marzenie, by być najlepszym w tym, co robi. W szkole jazzowej trafia na silnego zawodnika: jego nauczyciel, by osiągnąć rezultaty w swojej pracy, stosuje bardzo kontrowersyjne metody. To jeden z niewielu filmów, które miałam okazję zobaczyć wcześniej i już teraz mogę Wam polecić. W wyścigu o nagrody ważny przede wszystkim z uwagi na fenomenalną drugoplanową rolę męską w wykonaniu J.K. Simmonsa. Premiera 2 stycznia. Zwiastun: tutaj.
Niezłomny (Unbroken)
Zaskakująco pominięty w nominacjach do Złotych Globów nowy film Angeliny Jolie. Temat główny: wojna (oczywiście), choć tym razem z punktu widzenia wziętego do niewoli japońskiej sportowca. Smaczku dodaje fakt, że scenariusz do filmu (wprawdzie na podstawie powieści, ale zawsze) napisali m.in. bracia Coenowie. Premiera: 2 stycznia. Zwiastun: tutaj.
Wielkie oczy (Big Eyes)
Reżyseria: Tim Burton, w obsadzie Christoph Waltz (2 nominacje do Oscarów = 2 Oscary, 2 nominacje do Złotych Globów = 2 Złote Globy) i Amy Adams (aż 5 nominacji do Oscarów tylko w ciągu ostatnich 8 lat), a w fabule niezwykle ciekawa historia malarki i jej chciwego męża, oparta w dodatku na faktach. Premiera 2 stycznia. Zwiastun: tutaj.
Foxcatcher
Głośna historia zapaśnika i jego relacji z trenerem – bogaczem i schizofrenikiem, która jeszcze do niedawna elektryzowała media na całym świecie. Interesująca przede wszystkim z uwagi na obsadę (Channing Tatum, Steve Carell, Mark Ruffalo), która przeszła nie tylko fizyczną metamorfozę, ale zdaje się wspinać także na wyżyny aktorstwa, o które nikt jej nie podejrzewał. Film Bennetta Millera, autora Moneyball i Capote. Premiera 9 stycznia. Zwiastun: tutaj.
Gra tajemnic (The Imitation Game)
Wyczekany przez fanów Benedicta Cumberbatcha film o człowieku, który złamał kod Enigmy. Mocno brytyjski, choć – co ciekawe – nakręcony przez Norwega. Oprócz serialowego Sherlocka w filmie grają także Keira Knightley i Matthew Goode (grał m.in. w Stokerze). Film zdążył już wygrać nagrodę publiczności na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto. Nominacji do Złotych Globów: sztuk 5. Premiera 16 stycznia. Zwiastun: tutaj.
Birdman
Przewrotna historia artysty, który próbuje odzyskać sławę po tym, jak przed laty zagrał superbohatera. W roli głównej odkopany z plejady gwiazd, które – wydawało się – już dawno zgasły Michael Keaton [sic!] w być może roli swojego życia. Do tego kilka nowych, gorących nazwisk: Zach Galifianakis, Emma Stone, a przy okazji Naomi Watts i świetny tu podobno Edward Norton. Film Alejandro González Iñárritu, twórcy mało mainstreamowych, ale bardzo cenionych przez krytyków tytułów: Babel i Biutiful. Film ma aż 7 nominacji do Złotych Globów, wygrał nagrodę specjalną na festiwalu w Wenecji i zebrał kilkadziesiąt nominacji w różnych kategoriach (głównie aktorskich, ale także za zdjęcia i scenariusz) na całym świecie. Premiera 23 stycznia. Zwiastun: tutaj.
Teoria wszystkiego (Theory of Everything)
Filmy biograficzne zawsze cieszą się wśród członków akademii wszelakich dużą sympatią. Ten dotyczy życia Stephena Hawkinga – fizyka, ktory zapadł na ciężką chorobę, o której niedawno było głośno dzięki Ice Bucket Challange. Aktorzy wcielający się w takie role oddają zwykle popis niezwykłej gry aktorskiej. Tym razem taką szansę miał Eddie Redmayne, któremu rola ta prawdopodobnie przyniesie co najmniej nominację do Oscara. Do Złotego Globu już dostał. Premiera 30 stycznia. Zwiastun: tutaj.
Dzika droga (Wild)
To jeden z filmów, o którym sama pewnie bym nie słyszała, gdyby nie jego reżyser, Jean-Marc Vallée, którego bardzo cenię za świetne Cafe de flore (jest to też reżyser znakomitego Witaj w klubie) i niedocenianej, niesłusznie kojarzonej wyłącznie z tytułową legalną blondynką Reese Witherspoon (która przecież ma już na koncie Oscara za rolę zupełnie niekomediową). Vallée ma nosa do prowadzenia aktorów, stąd pewnie nominacja dla Reese za Wild – film o samotnej wędrówce zlamanej życiem kobiety, która próbuje uporać się z tragediami, których doświadczyła. Premiera 6 lutego. Zwiastun: tutaj.
Tajemnice lasu (Into the Woods)
Żeby nie było zbyt poważnie, jest i baśń. A właściwie kilka baśni, bo Tajemnice lasu zbierają wątki z kilku znanych nam magicznych historii. Kojarzona głównie z kolejnym, intrygującym występem Meryl Streep historia z domieszką musicalu wyreżyserowana została przez specjalistę w tym gatunku, Roba Marshalla, który popełnił oscarowe Chicago, a także Nine, Wyznania gejszy i… Piratów z Karaibów: Na nieznanych wodach. Premiera 13 lutego. Zwiastun: tutaj.
Snajper (American Sniper)
Jasne, że w nominacje filmowe – nawet przy tak sprzyjających warunkach jak przy dzieleniu tej kategorii na dramat i komedię/musical (Złote Globy) – nie zmieszczą się wszystkie interesujące tytuły, ale żeby pomijać film Clinta Eastwooda? Odważnie. Chyba że historia najsłynniejszego snajpera w dziejach amerykańskiej jednostki Navy SEALs, o twarzy Bradleya Coopera – o czym traktuje film – nie jest po prostu tego warta. Zobczymy. Kiedy? Premiera na moment przed Oscarami, 20 lutego. Zwiastun: tutaj.
Wada ukryta (Inherent Vice)
Najnowszy film Paula Thomasa Andersona, twórcy Aż poleje się krew i Mistrza. Opowiada o detektywie, który w związku z prywatnych powodów angażuje się w nowe, niebezpieczne śledztwo. Pewnie znów zbyt ambitny i klimatyczny, by został nagrodzony, ale firmowany twarzą genialnego Joaquina Phoenixa ma szansę na choćby aktorską nominację. I pewnie znów – niestety – tylko nominację. Premiera dopiero 24 kwietnia. Zwiastun: tutaj.
Selma
Lata 60., USA i walka czarnoskórych Amerykanów o swoje prawa. Temat przemielony już chyba na wszystkie strony, ale nikomu nie przeszkadza to w robieniu kolejnego o tym filmu, a innym – ich nagradzaniu. W rolach głównych Cuba Gooding Jr., David Oyelowo (ten sam, co w Annie) i Tim Roth. Najmniej elektryzujący z nominowanych filmów, ale ze względu na tematykę raczej pewniak w większości wyścigów. Na wygraną szans pewnie nie ma, ale – honorowo – być musi. Premiera polska jeszcze nie ustalona. Zwiastun: tutaj.
Mr. Turner
Najnowszy film brytyjskiego reżysera, Mike’a Leigha, którego amerykańska Akademia bardzo sobie ceni, nominując w kilku kategoriach większość jego filmów, gdy tylko ujrzą światło dzienne. Stąd też moje zdziwienie, że tytułu tego zupełnie zabrakło w nominacjach do Złotych Globów. Ale – wiadomo – Globy Globami, Oscary Oscarami. Mr. Turner (w tej roli świetny podobno Timothy Spall, jeden z ulubionych aktorów Leigha) to brytyjski malarz tworzący na przełomie XVIII i XIX wieku, którego oryginalna twórczość spotkała się z szeroką krytyką. Film opowiada o tym trudnym okresie w życiu artysty. Polska premiera – brak. Zwiastun: tutaj.
Still Alice
Historia pani profesor, której kariera zostaje przerwana postępującą chorobą Alzheimera. W tej roli – chwalona za przejmujące odegranie postaci Julianne Moore. I właśnie ze względu na nią film jest wart uwagi. Premiery polskiej brak. Zwiastun: tutaj.
Cake
Kolejny film, który liczy się przede wszystkim ze względu na główną rolę kobiecą. A w niej – niespodzianka – Jennifer Aniston w swojej chyba pierwszej poważnej roli dramatycznej (gra tu kobietę chodzącą na spotkania grupy wsparcia osób cierpiących na chroniczny ból). Brzmi i wygląda niesamowicie, jestem okrutnie ciekawa, jak wypadła. Mam nadzieję, że któryś z polskich dystrybutorów zdecyduje się na promocję filmu w Polsce. Na razie premiery polskiej brak. Zwiastun: tutaj.
A Most Violent Year
Nie uwierzycie, ale to trzeci film w tym zestawieniu, w którym gra David Oyelowo – to chyba jego pięć minut w Hollywood. Ale A Most Violent Year jest tu ważne nie ze względu na niego, ale ze względu na jego koleżankę – znaną nam zresztą doskonale z fantastycznych ról w Służących czy Wrogu numer jeden Jessicę Chastain. To jej rola właśnie wg jurorów przyznających nominacje i nagrody zasługuje tu na uwagę. A film? To dramat z domieszką kryminału, którego akcja osadzona jest w przestępczych latach 80., gdy rodzina imigrantów rozkręca interes, który nie podoba się lokalnej mafii. Polska premiera nie wiadomo kiedy. Zwiastun: tutaj.
Two Days, One Night
Na tapecie, jak co roku, Marion Cotillard i jej kolejna świetna rola, znów w kinie europejskim i bardzo ambitnym. Historia braci Dardenne to wycinek z życia dziewczyny, która, by zachować stanowisko, musi namówić kolegów do zrezygnowania z ich własnych premii. Premiera polska niewyznaczona. Zwiastun: tutaj.
Wśród filmów, które walczą o najważniejsze nagrody w branży filmowej są także tytuły, które już gościły na ekranach polskich kin. Jeśli z jakiegoś powodu je pominęliście w swoich planach, zachęcam do nadrobienia – wiele z nich ma już swoje wydania DVD, te nowsze można jeszcze zobaczyć w kinach. A więc zdecydowanie Boyhood, który prawdopodobnie dostanie Oscara w kategorii najlepszy film, reżyser i kilka innych (moja recenzja tutaj), Grand Budapest Hotel – niezwykle barwna historia pewnego hotelu w wydaniu faceta obdarzonego cudowną wyobraźnią, Wesa Andersona (pisałam o niej tutaj), Zaginiona dziewczyna, która liczyć się będzie przede wszystkim z uwagi na znakomitą rolę Rosamund Pike, a także adaptację powieści (moja recenzja tutaj), Wolny strzelec i Sędzia – oba filmy za męskie role, w pierwszym przypadku główną – Jake’a Gylenhaala, w drugim – drugoplanową, Roberta Duvalla (o Wolnym strzelcu prawiłam tutaj, o Sędzi tutaj). W globowym wyścigu jurorzy sporo miejsca poświęcili także filmowi, który od wczoraj można oglądać już także u nas – Mów mi Vincent z Billem Murrayem w roli głównej. W kategoriach technicznych Oscarów duże znaczenie na pewno będzie miał Interstellar (tutaj) i prawdopodobnie, ehhh, tylko w nich, choć bardzo gorąco liczę, że jurorzy wreszcie pójdą po rozum do głowy i nagrodzą Hansa Zimmera za genialną przecież do filmu muzykę.
Sukces naszej Idy (moja marna recenzja filmu, który, jak wiecie, tak sobie mi się podobał tutaj) chyba nie pozostawia wątpliwości, że jest to film, który trzeba natychmiast nadrobić, tym bardziej, że jest już bardzo łatwo dostępny nawet w telewizji (Canal+ bodajże). Warto także sięgnąć po największych konkurentów Idy: turecki Zimowy sen, rosyjskiego Lewiatana, kanadyjską Mommy i gruzińsko-estońskie Mandarynki. Oczywiście, wyłącznie po to, by wiedzieć z kim Ida w wielkim stylu wygra:)
Sporo tego, prawda? Tylko się cieszyć, że najbliższe miesiące oferują nam tyle filmowego dobra. A na który z tych filmów Wy czekacie najbardziej?