Skończyłem właśnie oglądać drugi sezon Sherlocka i muszę powiedzieć, że wszystkie sześć odcinków (Po trzy w sezonie) wryły mnie w ziemie. Nie czytałem, co prawda, nigdy książek Arthura Conan Doyle`a (wiem, wiem, biję się w pierś i obiecuje nadrobić), ale to co się dzieje w serialu przechodzi moje najśmielsze oczekiwania. Nie wiem od czego zacząć pisanie peanów pochwalnych. Od fabuły, od postaci czy od klimatu? Każdy z tych elementów zagrał wręcz idealnie.
Recenzja będzie skrajnie jednostronna, bo nie znajdzie się chyba ani jedna osoba, która powie, że Sherlock jest nie doskonały. Aby powiedzieć coś takiego trzeba być kompletnym ignorantem w dziedzinie telewizji. Nie wypowiadam się za to o porównaniu do książek, na których serial oparto, bo po pierwsze nie znam, po drugie rozumiem, że tutaj zawsze będą kontrowersje i wątpliwości. Niezależnie czy będzie to Sherlock Holmes czy Harry Potter.
O serialu Sherlock należy mówić bardziej w kategoriach dzieła sztuki, niż kolejnej produkcji telewizyjnej. Aktorzy stworzyli tutaj kreacje godne Oskarów, a nie tylko odegrali swoje role. Wcielający się w główną rolę Benedict Cumberbatch olśnił mnie swoim aktorskim kunsztem i aż do teraz uważam, że nie ma kogoś takiego jak Benedict Cumberbatch. Jest tylko Sherlock Holmes. Zawsze widząc tak fenomenalną grę aktorską zastanawiam się czy będzie mi dane chociaż raz w moim życiu zobaczyć coś takiego w Polsce i nie wyskakujcie mi tu z Gajosami i Olbrychskimi, bo co prawda są oni dobrymi aktorami, ale gdzież im do stworzenia tak rzeczywistej roli.
Wcale nie gorzej od głównej postaci wypada Dr. Watson (Martin Freeman), co prawda nie ma on aż tak ciekawej roli jak jego partner, ale z tym co dostał, zrobił naprawdę fantastyczną robotę. Jest on niezwykle urzekający i szczery w swojej kreacji. Wierzę w jego postać bez jakiegokolwiek wahania.
No dobra, musiałem to z siebie wyrzucić, ale tym samym uprzedziłem nieco fakty, bo prawdopodobnie powinienem przybliżyć części z Was co takiego specjalnego jest w tym Sherlocku, co różni go chociażby od Elementary, które zadebiutowało teraz na CBS.
Twórcy postawili sobie za cel stworzyć współczesnego Sherlocka, ale bazującego na oryginalnych książkach i podtrzymującego autentyczny klimat powieści. W tym celu musieli ponaginać trochę fakty i pobawić się konwencją, co wychodzi rewelacyjnie. Dostajemy więc Holmesa neurotyka, z zespołem Aspergera i z ogromnym umysłem. Tak wielkim, że prawie żaden śmiertelnik nie może się z nim równać (prawie… Ale o tym zaraz). Twórcy uniknęli potężnego pocisku nie zatrzymując akcji w XIX wieku, ale śmiało wprowadzając ją w nowoczesność. Wpletli w to internet, telefony komórkowe i plastry nikotynowe zamiast fajki, a wszystko to z olbrzymim wyczuciem smaku i w ciekawej formie (wszystkie cyfrowe teksty prezentowane są w formie różnych napisów na ekranie).
Dr. Watson jest więc weteranem wojennym z zespołem pourazowym, którego Sherlock naprawia w kilka chwil i od tej pory panowie trzymają się razem.
Powiedziałem już sporo o formie, ale to nadal nie było by tak imponujące, gdyby nie fakt, że dialogi są napisane tak fantastycznie jak rzadko się to zdarza. Rozmowy są lekkie, a przy tym ostre jak brzytwa. Słowne szarady Sherlocka tną powietrze jak szalone. Tempo dialogów jest naprawdę dynamiczne, a przy tym nie gubi widza. Wszystko jest przejrzyste i jasne. Jakby tego było mało, w serialu nie brakuje humoru. Fantastyczny angielski żart pisany grubą kreską, wplatany jest tu notorycznie, nawet w najmniej oczekiwanych momentach. Tutaj prym wiedzie Dr Watson, który kpi z Sherlocka przy każdej okazji. Holmes za to szokuje nas swoimi aspołecznymi zachowaniami i wyższością.
Jak wspomniałem na początku każdy odcinek to inna książka. W tle jednak przebiega wspólna fabuła, która w pewnych miejscach łączy wydarzenia. W zależności od odcinka dostajemy bardzo zróżnicowany klimat. Czasami widzimy mroczny zamglony Londyn, czasem jakieś delikatniejsze obrazy, a czasami sceny rodem z filmów grozy jak w „Psie Baskervillów”, który klimatem robi nam w głowie dziurę.
O Sherlocku mógłbym pisać i pisać, ale żadne słowa nie oddadzą tego jak fantastyczny jest ten serial. Dodam może tylko, że każdy odcinek to tak naprawdę trwający 1,5 godziny mini-film. Na sezon składają się trzy odcinki, a sezonów mamy dwa. Nie myślcie jednak, że to koniec, bo po niesamowitym cliffhangerze na końcu szóstego odcinka musimy dostać odpowiedzi na kilka pytań.
Póki co nie znana jest data premiery trzeciego sezonu, ale zdjęcia do niego rozpoczną się najprawdopodobniej w styczniu 2013 roku. Za całość odpowiedzialna jest oczywiście stacja BBC.
Jak powiedziałem wcześniej, w USA pojawiła się właśnie konkurencja dla brytyjskiego serialu w postaci Elementary od CBS. Tutaj mamy nieco inną wizję Sherlocka z kobietą w roli Watsona. Nie mam wątpliwości, że nie ma czego porównywać, ale mimo to zobaczę kilka odcinków, aby zdać Wam relację i porównać ze sobą produkcje.