Rate this post

O ile do Świąt Bożego narodzenia nic zupełnie nie mam, to do tego, co proponuje nam telewizja w tym okresie mam zupełnie inne podejście. Z jednej strony mamy filmy typowo familijne i nastrojowe, które mają wzbudzić wyższe uczucia w widzach i sprawić, że po raz kolejny Święta będą niezapomniane. Tak dla odmiany wiec zaproponowano nam takie oto filmy: Kevin San w Domu, Grinch, Titanic, Beethoveen. Klasyka od minimum 10 lat. Z drugiej natomiast strony były filmy, które od nastroju zupełnie się odcinały. Wczoraj na przykład był na HBO ‚Django’. Film co prawda fenomenalny, ale w morzu krwi i kawałków mózgów trudno się dopatrzyć świątecznej atmosfery. Zdecydowaną większość czasu antenowego jednak zgarnęły filmy pierwszego rodzaju. Którymi ja już totalnie womituję i zdecydowanie wolałbym, żeby stacje to wszystko zrównoważyły, bo nie każdy ma ochotę na wyciskacze łez, lub ledwo śmieszne produkcje pokroju serii’w krzywym zwierciadle’.

SONS OF ANARCHY

Dla tych więc, którzy mają dosyć pięknie opowiedzianych historii i wzruszających chwil, a jednocześnie uwielbiają seriale, mam świetną propozycję: zacznijcie oglądać Sons of Anarchy. Od bardzo, bardzo, bardzo dawna żaden serial aż tak mnie nie wciągnął.

A wierzcie mi, że od czasu, kiedy skończyłem 3ci sezon Suits, miałem już wiele prób z innymi produkcjami. Breaking Bad nudziło mnie niemiłosiernie, Mad Men zwyczajnie mnie denerwowało, a Homeland… cóż, nigdy nie byłem i najwyraźniej nigdy nie będę fanem militariów na tyle, żeby coś związanego z Afganistanem mnie w jakikolwiek sposób zainteresowało.

Aż w końcu pojawił się na tapecie serial Sons of Anarchy, który bez reszty wciągnął mnie już chyba od 2giego odcinka. I to wszystko przed pierwszymi egzaminami. Idealny moment sobie wybrałem, nie ma co.

Serial traktuje o gangu motocyklowym, który próbuje od lat uchronić swoje miasteczko (Charming, dość prześmiewcza nazwa) od wielkich firm, kapitalizmu i innego, w ich mniemaniu, gówna, które mogłoby zaszkodzić ich prywatnym interesom. Jak można więc się domyślić, jest dużo broni, dużo strzelania, dużo kobiet, alkoholu, dragów i, co oczywiste, zjawiskowych Harleyów.

Jak się jednak okazuje, serial nie jest tak płytki, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Nie jest to tylko i wyłącznie to, co wymieniłem wyżej. Mówiąc szczerze, ten \’alkohol, dziwki i koks\’ są jedynie tłem dla wielu osobistych rozterek natury moralnej u ludzi, o których nikt by nie pomyślał, że moralność i sumienie w ogóle posiadają.

Początkowo ilość bohaterów trochę przytłacza, jednakże ich historie tak dobrze się przeplatają, że nie ma mowy o tym, żeby jakaś postać była źle poprowadzona. Każda z nich odgrywa w pewnym momencie bardzo ważną rolę, która jest kluczowa dla przyszłości całego klubu. Co więcej, są nawet sytuacje, w których postaci przemawiają zza grobu i robią to z ogromną siłą przekonywania.

 

I w tym chyba skrywa się magia, dzięki której ten serial tak bardzo przykuwa do ekranu. Pomimo tego, że główni bohaterowie większość rzeczy załatwiają siłą i są zupełnie bezwzględnymi typami, to robią to wszystko po to, żeby utrzymać rodzinę, a przede wszystkim – utrzymać klub ‚Sons of Anarchy’. Jednocześnie więc są osobami, których nikt by nie chciał spotkać w ciemnej ulicy, a z drugiej są zupełnie zwyczajnymi ludźmi, którzy boją się o bliskich, mają swoje pasje i rzeszę przyjaciół. Tylko sposób ich życia jest, w większej mierze, inny od naszego.

Oczywiście można się przyczepić do paru niuansów. Czasem zdarza się, że historia jest delikatnie naciągnięta lub bohaterowie zachowują się trochę irracjonalnie. Ale z drugiej strony, czy jesteśmy w stanie stwierdzić, że jest tak na pewno, jeśli mało kto z nas z takim gangiem w ogóle miał do czynienia? ważne, że ogląda się to fenomenalnie.

Jak do tej pory powstało 6 sezonów serialu, jest więc co oglądać. Ja jestem aktualnie w środku 6ego i jedyną rzeczą, jaka mnie aktualnie powstrzymuje przed tym, żeby włączyć kolejny odcinek jest to, że zaraz muszę iść na kolejny obiad świąteczny, tym razem u Ady.

Jeśli jednak ktoś z was ma tak, że jak zacznie oglądać serial, to zapomina o całym świecie, to mam takie drobne ostrzeżenie: uważajcie, bo możecie nie wyjść z pokoju przez tydzień. A jak już skończycie, to będziecie mieli ochotę pognać do najbliższego salonu Harley\’a, kupić skórę, a potem handlować bronią z Ruskimi, kartelami, lub czymkolwiek innym złym. Nawet, jeśli wcześniej byliście zagorzałymi przeciwnikami motocykli i wszystkiego, co jest poza prawem.

Dokładnie taką siłę oddziaływania ma Sons of Anarchy. Aż strach się bać.