Rate this post

Do naszego redakcyjnego grona (czyli po prostu do mnie), dołączyła właśnie nowa postać, która będzie reprezentować kobiecy punkt widzenia na naszym portalu. Zapraszamy do przeczytania jej pierwszej recenzji. Przyjmijcie ją ciepło.

Bardzo długo czekaliśmy na kolejny odcinek serialu Switched at birth. Twórcy i stacja wycwanili się i zamiast drugiego sezonu postanowili przedłużyć pierwszą serię do trzydziestu odcinków. Może i jest to dobre posunięcie, ale wszystko okaże się w praniu. A jak prezentował się pierwszy odcinek po kilkumiesięcznej przerwie? SPOILERY!

Przed przerwą dostaliśmy wiele dramatów, wiele pytań i brak odpowiedzi. Emmet wyznał Bay, że zdradził ją z Simone, Angelo miał zostać deportowany, a jedyną drogą ratunku dla niego jest ślub z obywatelką USA. Natomiast Daphne dowiedziała się, że jej wielka miłość ma właśnie się skończyć, gdyż Wilke został wysłany do szkoły z internatem.

Teraz akcja przeskoczyła wakacje, co moim zdaniem było dobrym posunięciem. Bay powróciła z wczasów z nowym chłopakiem, ale wciąż nie może zapomnieć o Emmecie, który wszelkimi sposobami usiłował ją odzyskać. Książka Kathryn o historii jej rodziny i zamianie dzieci została wydana i dostała bardzo dobre recenzje, a Regina walczyła ze sobą by dokonać słusznego wyboru – pozwolić Angelo wyjechać, czy uratować go poprzez małżeństwo. Było to dość trudne, gdyż jej obecny związek rozkwitał i była w nim szczęśliwa. Daphne usiłowała znaleźć pracę, jednak gdy pracodawcy dowiadywali się, że jest głucha od razu traciła szansę. W końcu poprosiła Kathryn o pomoc, która załatwiła jej pracę w kuchni, gdzie szef był dla niej naprawdę surowy i nie podobało mu się posiadanie głuchej pracownicy. Odcinek skończył się procesem Angelo a następnie jego ślubem z Reginą. Co będzie dalej? Na odpowiedź trzeba poczekać tydzień.

Ogólnie nie było źle. Powróciło stare dobre widowisko, w którym nie zostało już prawie nic z głównej historii dziewczynek zamienionych po urodzeniu. Obecnie wszyscy żyją jak jedna wielka rodzina i jedynie szczątkowe wspomnienia, typu książka czy jakieś drobne uwagi, wskazują na to, że takie coś miało miejsce.

Cieszę się, że Bay nie wybaczyła z miejsca Emmetowi, który praktycznie błagał ją o to. Jednak jak znam życie zrobi to, gdyż jej nowy chłopak już został spławiony. Ogólnie od samego początku nie podobało mi się to, że Emmet przespał się z Simone. Dodatkowo wszystko ma być niby w porządku a tak nie jest.

Szef Daphne to totalny cham. Wiadomo, że on odpowiada za to co się dzieje w kuchni, ale troszkę zrozumienia dla biednej dziewczyny. Ta mowa jaką strzelił na temat tego, że nie można mieć wszystkiego była po prostu gorsza niż jakby uderzył Daphne w twarz. Chociaż pod koniec widać, że zmiękł odrobinę.

Jestem totalnie na nie dla ślubu Angelo i Reginy. Nigdy nie lubiłam Angelo, trochę to dziwne, że zostawił byłą partnerkę z malutkim dzieckiem, które właśnie straciło słuch, a potem nagle postanowił się pojawić w ich życiu i każdy mu wybaczył. Nawet Daphne, którą chyba skrzywdził najbardziej.

Dlatego jego ślub z Reginą jest niepotrzebny. Liczyłam, że może się go w końcu pozbędą, a tu niestety.

Reszta Kennishów w tym odcinku zupełnie się nie liczyła. Kathryn dali tylko po to by załatwiła
Daphne pracę i pochwaliła się książką, a John i Toby jedynie przemykali się przez ekran bez żadnej większej roli.

Odcinek był dobry. Nie był rewelacyjny, ale dało się go oglądać. Twórcy sporo namieszali, więc będzie co rozwiązywać przez kolejne odcinki. Także czekam z niecierpliwością!