Kino dla ambitnych? A może kolejna historyjka o duchach? Tak naprawdę „Szepty” budzą wiele sprzecznych ze sobą opinii. Jedni zachwalają go, inni wręcz przeciwnie zarzucają zbytnią banalność, przewidywalność i fabułę, którą widzieliśmy już w kinie setki razy. Faktycznie można doszukać się podobieństwa do takich filmów jak „Sierociniec” czy „Inni”. Mroczy dom spowity tajemnicą, piękna, a zarazem przerażająca sceneria, zamykające się drzwi, wystraszone dzieci, dość dziwni opiekunowie, czy spadająca kula z znikąd. Idealne motywy wpisujące się w kanon sztuki filmowej z dreszczem emocji. Jak dla mnie na tym kończy się analogia. Filmy te mają tylko powierzchowne podobieństwo, jednak niosą zupełnie inne przesłanie. Szepty to znakomity obraz dramatu ludzkiego, nieszczęścia i smutku rozgrywający się w gotyckiej scenerii.
Szepty – Na pierwszy rzut oka to kolejny ghost story, jednak film ma głębszą wymowę. Świat sił nadprzyrodzonych jest tylko tłem do prawdziwej ludzkiej tragedii ukazanej w obrazie Murphy’ego. Opowieść o duchu jest tylko znikomą częścią podróży, jaką bohaterka – Florence Cathcart, stuprocentowa wyznawczyni profanum, odbywa w głąb swojej mrocznej przeszłości. Krok po kroku odkrywamy traumatyczne przeżycia z dzieciństwa, prawdziwy rodzinny dramat, który był tak wstrząsający dla Florence, że wymazała go z pamięci na wiele lat.
Za sprawą reżysera przenosimy się do Anglii, pierwszej połowy XX wieku. Bohaterka jest na wskroś nowoczesną kobietą, niewierzącą w zabobony i nielękającą się paranormalnych zjawisk. Do tego piękna i inteligentna. Nie wierzy w duchy, nie raz demaskowała oszustów i zwykłych hochsztaplerów, którzy podawali się za medium. Jednak to, z czym przyszło jej się zmierzyć w Rookford, będzie dla niej największym wyzwaniem i punktem kulminacyjnym w jej życiu…
Kluczowe dla filmu są słowa – : „To żywych powinnaś się bać, nie umarłych”. To zdanie mówi samo za siebie, i jest doskonałą – lakoniczną charakterystyką filmu. Prawda, która przeraża. Ludzie, którzy mogą nam zrobić krzywdę. Przeszłość tak bolesna, że wolimy o niej zapomnieć! To nie sił nadprzyrodzonych powinniśmy się bać a tego, co realnie nas otacza!
Dla widzów lubiących hollywoodzkie produkcje, film może wydawać się nudny, brak tu zaskakujących zwrotów akcji. W tym przypadku, krótka scena z domem dla lalek wywołuje więcej emocji, niż piła w rękach psychopaty! Jednak obraz ten wymaga od swojego odbiorcy pewnego wysiłku, zaangażowania i analizy. Jak dla mnie jest to film, zarówno wzruszający, ambitny jak i przerażający. Przerażający nie w sensie tryskającej krwi, odciętych głów i wnętrzności bryzgających po ekranie, przerażająca jest w nim rzeczywistość i ludzkie dramaty!
Abstrahując od pewnych niedociągnięć – brak mocnego wydźwięku na koniec filmu, ogromny plus za zdjęcia autorstwa Eduarda Graua. Nawet, jeśli komuś nie spodoba się fabuła, nie sposób przejść obojętnie wobec znakomitych obrazów szkoły w Rookford i jej wnętrz, które w idealny sposób oddają klimat i atmosferę. Do tego przepiękne plenery spowite jesienną aurą i posępność krzycząca praktycznie z każdego ujęcia. Klimat i mentalność Anglii po pierwszej wojnie światowej uchwycono perfekcyjnie. Wielkie brawa również dla Rebbecki Hall, Dominica West i Imeldy Staunton, którzy nie grali swych ról, a pokazali autentyczne i szczere oblicza ludzi po przejściach.
Szepty bronią się przed zarzutami, że sztuka filmowa staje się coraz bardziej upodlona, głupia i infantylna. Szepty doskonale pasują do stwierdzenia, że X muza należy do wysublimowanego gatunku sztuki.