„Długie oczekiwanie, sporo życzeń, a emocji jakoś… niewiele”. Tak chciałam rozpocząć wstęp do tej relacji. Ale potem zaczęło się robić naprawdę gorąco. A gdy doszliśmy do najważniejszych statuetek, pojawiły się niesamowite niespodzianki. Finał okazał się podwójnie niezwykły, ale jedyny możliwy i bardzo słuszny. Oscary 2013? Zawodzące tam, gdzie miały czarować i zachwycające tam, gdzie miały nudzić. A było tak:
2:00
Studio Canal+ i pierwsza niespodzianka: to, co dziać będzie się w Kodak Theatre, omawiać będą Tomasz Raczek i Magda Miśka Jackowska z RMF Classic. Niezły duet. Jest nadzieja, że relacja ze studia będzie w miarę kulturalna, kompetentna i smaczna. Przynajmniej bardziej niż rok temu. I, co najważniejsze, nieprzerywana kretyńskimi występami Agnieszki Egeman. Cudownie.
2:15
Red Carpet. Prezenterzy zaczepiają gwiazdy, pojawiające się na czerwonym dywanie. Kreacje są przepiękne. Naprawdę mało wpadek, mnóstwo dobrego smaku i szyku. Panowie z gracją prezentują się w swych smokingach, panie błyszczą cekinami, wszyscy sprzedają na prawo i lewo uśmiechy. Nagroda za najpiękniejszą suknię wędruje do Jennifer Lawrence, ale tuż za nią stoją jak zawsze elegancka i skromna Hathaway, Amy Adams, Sandra Bullock i Sally Field. Adele jest przesłodka i, wow, jej suknia naprawdę waży 15 kg! Z ust Anne Hathaway nie znika uśmiech, Clooneyowi okropnie z tą siwą brodą, państwo Affleckowie (a raczej Ben i Jennifer Garner) prezentują się wspaniale, a Daniel Day-Lewis ma przeuroczy uśmiech. Wszyscy kręcą się wokół malutkiej Wallis. Wykończą to dziecko, zanim zacznie się gala! Bradley Cooper przyszedł z mamą, a Jamie Foxx zabrał nastoletnią, śliczną córkę. Dobra, pooglądamy to wszystko spokojnie rano, zaczynajmy już! Seth, ja i mój brzuch jesteśmy gotowi na salwy śmiechu!
2:30
Wiedziałam, że mogę na niego liczyć. Żart nr jeden: „Moja misja na dzisiejszy wieczór: rozśmieszyć Tommy’ego Lee Jonesa”. Żart nr dwa: „Argo – świetny film, widzieliście, prawda? Opowiada o tajnej misji przewiezienia dyplomatów z Iranu do Ameryki. Misja była tak tajna, że nawet reżyser filmu pozostał nieznany… członkom Akademii”. Jest bosko.
2:40
Ale, niestety, nie na długo. Dalsza część performance Setha (ta z kapitanem Kirkiem) jest przydługawa i nudna. Chwilowym poruszeniem są krótkie występy śpiewających aktorów, poza tym nic ciekawego. Szkoda. Seth jest zdecydowanie lepszy w gadaniu niż pokazywaniu. Wystarczyłoby, gdyby sypał żartami – krótki, treściwy werbalny przekaz byłby idealnym wstępem. Przechodźmy już do rzeczy!
2:48
Wreszcie. Na scenę wkracza Olivia Spencer (piękna sukienka!), ubiegłoroczna zwyciężczyni w kategorii najlepsza aktorka drugoplanowa. I niespodzianka: zaczynamy z mocą, od bardzo ważnej kategorii aktorskiej – drugoplanowej, męskiej. Waltz czy Lee Jones? Oczywiście, że Waltz. Quentin aż wstał z radości. Christoph wyraźnie wzruszony, głos mu drży, gdy dziękuje kolegom z planu. Uff. Może się rozluźnić i spokojnie oglądać, gdy jego koledzy i koleżanki pocą się z emocji w oczekiwaniu na rozstrzygnięcie kolejnych kategorii.
2:57
Melissa McCarthy i Paul Rudd, po nieudolnych próbach rozbawienia publiczności, wręczają statuetkę dla najlepszej animacji krótkometrażowej. Strasznie jestem ciekawa, czy moi faworyci okazali się w oczach Akademii lepsi od przereklamowanego, ale/bo disneyowskiego Papermana. Jednak nie. Przykre.
3:02
I, za jednym zamachem, najlepszy film animowany długometrażowy. Merida! Cudownie. Na scenę wchodzi pan w szkockiej spódnicy (Mark Andrews) i bezczelnie kłamie, że się nie spodziewał. Jego pewność siebie retuszuje Brenda Chapman, która wyznaje, że inspiracją do stworzenia postaci Meridy była jej córka. Super.
3:05
Reese Witherspoon prezentuje pierwsze trzy filmy nominowane do najważniejszej kategorii: Nędzników, Życie Pi i Bestie z południowych krain. Uwaga Setha i publiczności znów kieruje się na małą Wallis, która na widok siebie na ekranie podnosi ręce tak jak jej mała bohaterka. Ten gest powinien nazywać się gestem Hushpuppy.
3:08
W rytm motywu głównego Marvelowskich Avengersów na scenę wkraczają Avengersi właśnie, by wręczyć nagrodę za najlepsze zdjęcia. Ogromne rozczarowanie dla wszystkich fanów Skyfalla – statuetka wędruje do Claudio Mirandy za Życie Pi. Duże zaskoczenie, choć osobiście byłam zdjęciami w filmie Anga Lee zauroczona.
3:10
Ale, ale, nie ma czasu na zdumienia, następna kategoria – efekty specjalne. I znów Życie Pi. Czy opowieść o Pi Patelu i Richardzie Parkerze naprawdę zawstydzi wszystkich typujących nagrody? Zobaczymy. Podobnie było w tamtym roku z Hugo – film Scorsese również zgarnął statuetki w kategoriach technicznych, a później już zupełnie nic.
3:12
Tymczasem zapowiedź hołdu dla Bonda. 50 lat pracy agenta 007 spotkało się widocznie z dużym uznaniem Akademii, dlatego czeka nas seria występów z tej okazji. Także muzycznych, bo cała ceremonia przebiega pod znakiem muzyki filmowej (love it!). Ja wyglądam szczególnie Adele, ale reszty również z chęcią posłucham.
3:20
Od Raczka i Miśki dowiadujemy się, że pani od kostiumów do Królewny Śnieżki zmarła w ubiegłym roku i nie doczekała nawet efektów swojej pracy na ekranie. Akademia już przyznawała statuetki pośmiertnie, czy i tym razem tak się stanie? O tym powiedzą nam Jennifer Aniston i Channing Tatuum (ale to jest ciacho!). Ja kibicuję Annie Kareninie, myślę, że wygrają Nędznicy, ale właściwie każdy inny werdykt będzie w porządku. Jednak Anna Karenina! Fantastycznie. I charakteryzacja – Oscara zdobywają… Nędznicy. A więc bez niespodzianek.
3:25
Halle Berry, jedna z kobiet Bonda, zapowiada podsumowanie muzycznych motywów przygód agenta 007. 50 lat scalone w jedną kompozycję. Klasa. Tuż później pierwszy utwór na żywo. Shirley Bassey śpiewa, a ja tak sobie myślę, że jednak studio Canal+ nie spełnia oczekiwań – brak konkretów i merytorycznej dyskusji. Brakuje mi Oleszczyka i jego chłodnego umysłu, gotowego na fali najgorętszych emocji wypowiedzieć inteligentne i świeże spostrzeżenie.
3:37
Na scenie Kodak Theatre para z Django – Jamie Foxx i Kerry Washington. Najpierw wręczają nagrodę w kategorii najlepszy krótkometrażowy film aktorski. Wygrywa Curfew. Publiczność znudzona, mało kto chyba film widział. Podobnie z najlepszym krótkometrażowym dokumentem, którym okazał się Inocente. Po statuetkę przylazły aż cztery wzruszone osoby. Fajnie, że się tak cieszą. Chyba robią coś naprawdę ważnego. To ładnie.
3:40
Liam Neeson opowiada o kolejnych filmach z najlepszej dziewiątki – Argo, Lincolnie i Wrogu numer jeden. Wypada bardzo jakoś sztywnie. Dziwne. W ogóle nie mogę oprzeć się wrażeniu, że cała ceremonia przebiega nieco sennie, bez polotu i emocji.
3:45
Film dokumentalny. Malik nie może wyjść z tego teatru bez nagrody za Sugar Mana. Statuetkę wręczy mu za chwilę Ben Affleck. Tak też się dzieje. Cudownie. I wonder how many times you’ve been had And I wonder how many plans have gone bad… Twórcy tłumaczą, że SPOILER Rodriguez nie przyjechał do Los Angeles, bo nie chciał przypisywać sobie zasług. Co to jest za człowiek, wow! KONIEC SPOILERA. Eh, co z tego, że ja tu ostrzegam przed spoilerami, skoro Raczek i Miśka bezczelnie to robią, i to na legalu. Shut their.
3:51
Nagrodę dla Miłości, yy, to znaczy najlepszego filmu nieanglojęzycznego wręczają Jennifer Garner i Jessica Chastain. Kibicuję po cichutku Kochankowi królowej, choć wiem, że z Haneke nikt nie ma szans. No właśnie. Haneke dziękuje swoim współpracownikom i bliskim w dwóch językach – po niemiecku i po angielsku. No cóż. Przecież zasłużył.
4:00
Kolejnym prezenterem jest John Travolta. Nie wiem, czy tylko ja mam takie wrażenie, ale te prezentacje muzyczne wydają mi się zbyt chaotyczne. A może po prostu nie trafiają w moje oczekiwania? Aktualnie na żywo piosenka z Chicago. A potem Jennifer Hudson. Publiczności podoba się bardzo, bo aż wstała. A ja jej (Hudson) nie lubię, nie podoba mi się. Next, please.
4:05
O, może być. Hugh Jackman niespodziewanie wychodzi zza kotary i śpiewa Suddenly. Oo, a za nim Anne Hathaway z Dreamed a Dream. I Amanda z Eddie’m! A potem Samantha Barks i Tripp z Plotkary! Chór! Russel! Bonham-Carter i Cohen! Ale czad. Scena wypełnia się „nędznikami”, którzy prezentują składankę utworów z filmu. Widownia wstaje i ja chyba też wstanę. Na coś takiego właśnie czekałam. Jak na razie to zdecydowanie najlepszy punkt programu.
4:07
Raczek: „Jennifer Hudson zaśpiewała w Dreamgirls. Wtedy była jeszcze gruba”. Bez komentarza.
4:09
Chris Pine w towarzystwie pięknej Zoe Saldany przypomina o statuetkach wręczonych kilka tygodni wcześniej magikom „od techniki”.
4:15
Ted na scenie!:) Partneruje mu, naturalnie, jego najlepszy przyjaciel, Mark Whalberg. Ted błaga publiczność, by powiedziała mu, gdzie odbywa się pooscarowa orgia. Nie wierzy, że po ceremonii nikt nie uprawia seksu. Cały Ted. Chłopaki wręczają Oscara dźwiękowcom z Nędzników.
4:18
Tłumacz, jak co roku, jest beznadziejny i bezczelnie zagłusza soczyste dowcipy MacFarlane’a.
4:20
Montaż dźwięku najlepszy był w filmie Bigelow. To pierwsza statuetka dla Wroga numer jeden. Jessica skacze w fotelu z radości. Spokojnie, kochana, i na ciebie przyjdzie pora:) Czekaj, czekaj. To Mark tak poważnie z tym remisem?! O, rany. A to ci! Oscara za montaż dźwięku otrzymują także technicy Skyfalla! Nie wiedziałam, że to w ogóle możliwe. Spoko.
4:24
Seth znowu robi sobie jaja. Na scenę wkracza Christopher Plummer i zapewne wręczy nagrodę dla Anne Hathaway za najlepszą drugoplanową rolę w Nędznikach. Lubię Anne, ale jestem pewna, że będzie jeszcze nieraz nominowana i nagradzana za kolejne wspaniałe role. A Helen Hunt niekoniecznie. Nie wierzę, ale może, może…? Nie. Ale Anne zasłużyła przeogromnie, w roli Fantine przeszła samą siebie. I jest wspaniałą aktorką. Cieszy więc i tak.
4:25
Zaraz Adele!:)
4:32
Sandra Bullock. Cudowna, jak zawsze, choć ostatnie dwa lata i rozwód dały jej mocno w kość – postarzała się… No ale – statuetka za montaż leci do… Argo. Yeaaah!
4:35
Adele. Skyfall. Stremowana bardzo, połyka troszkę dźwięki, nie ma pary w głosie, przepona widocznie nie wróciła jej jeszcze po porodzie do formy, ale i tak jest cudowna. I wygląda jak zwykle pięknie.
4:42
Miśka rozpływa się nad geniuszem Desplata. Wie, co dobre.
4:44
A na scenie piękna Nicole Kidman omawia ostatnią trójkę nominowanych filmów: Poradnik pozytywnego myślenia, Django i Miłość.
4:48
Harry Potter i Bella dysponują statuetką za najlepszą scenografię. Oscar leci do… Lincolna. Tego się nie spodziewałam. Niesprawiedliwe.
4:50
Salma Hayek. Ekranik by się ucieszył, jakby ją widział. Ma czarną suknię ze złotym dekoltem, wiązanym na karku, a włosy spięte wysoko w dużym kok. Ładnie. Prezentuje skrót małej gali wręczenia Oscarów honorowych, za całokształt twórczości. Nie znamy, ale szanujemy.
4:54
W studiu celnie zauważają, że dotychczasowy występ Setha jest trochę nierówny. Bywa błyskotliwie i zabawnie, ale też średnio i sztampowo.
4:57
George Clooney wspomina zasłużonych dla kina, którzy odeszli w ubiegłym roku. Dużo ludzi, dużo za dużo… In memoriam. Śpiewa dla nich Barbra Streisand.
5:08
Za chwilę nagrody w najbardziej interesującej mnie kategorii muzycznej. Marzę, by doceniono Desplata. Byłabym przeszczęśliwa. Nagrodę wręcza obsada Chicago (Richard Gere, Catherine Zeta-Jones, Queen Latifah, Renee Zellweger). Oscar ląduje u… Mychaela Danny. Serce mi pękło.
5:10
Kocham ścieżkę do Życia Pi, ale nie tak bardzo jak Alexandra, więc nie potrafię się cieszyć tak, jak powinnam.
5:12
Ale to dobry werdykt… Gdyby nie Desplat. Gdyby.
5:14
Ta sama ekipa wręcza jeszcze statuetkę za najlepszą piosenkę. Oczywiście, że Adele. Popłakuniała się. Jejku. Ona jest przekochana.
5:17
Rany, ale mi przykro z powodu Desplata. Straszne. Musicie to zrozumieć. Z Danną jest podobna historia jak z ubiegłorocznym zwycięzcą w tej kategorii – Bourcem i jego muzyką do Artysty. Ścieżka absolutnie wyjątkowa i zapamiętywalna, ale troszkę jednosezonowa. I tak jest też z Danną. A Desplat komponuje średnio do pięciu filmów rocznie i są to najważniejsze produkcje roku. Każda w innym stylu, niepowtarzalna, nieziemska. Dlaczego go nie doceniają? To arcymistrz, artysta totalny, geniusz. Eh…
5:28
Dobra, koniec przeżywania. Wkrótce się przekonacie, kim jest (dla mnie i nie tylko dla mnie) ten Francuz, a tymczasem lecimy z nagrodami w najważniejszych kategoriach. Na scenie pojawiają się Dustin Hoffman i wyższa od niego o głowę Charlize Theron. Fajnie razem wyglądają. Oscara za najlepszy scenariusz adaptowany otrzymuje Argo! Werdykt analogiczny jak u Gildii Scenarzystów. Świetnie. Oryginalny do Django, rozumiem? Ta! Quenti jak się cieszy, jeju. Wychodzi sobie na scenie, lekko się już kiwa, krawat poluzowany, koszula w nieładzie, na czole pocik, wymachuje łapkami. Przekracza czas podziękowań, ale nikt mu nie wyłącza mikrofonu – respect!
5:35
Trochę się wzięło towarzystwo rozruszało. Bo i emocje coraz większe. Do rozdania pozostały już tylko cztery statuetki. Za chwilę łapki po złoty posążek wyciągną reżyserzy. Spielberg? Russell? A może Haneke? Oscara podadzą weterani kina, piękna i szykowna Jane Fonda i Michael Douglas. Oh, my God. O-H-M-Y-G-O-D. Ang Lee najlepszym reżyserem! Holy shit! Jeszcze się okaże, że Oscara dostanie Życie Pi! Ale numer. Ale numer!
5:44
Najlepszej aktorce nagrodę wręczy rozkoszny Jean Dujardin. Moją faworytką jest, oczywiście, Jessica, ale obawiam się, że nagroda znów przejdzie jej koło nosa, bo Akademia zrobi prezent urodzinowy Rivie. Rozmawialiśmy już o tym. Zasłużenie, ale moje serce bije gdzie indziej. Mogę ewentualnie zdradzić Jess z Jennifer Lawrence, ale wolałabym nie. Kurczę, i znów, gdy patrzę na kadry z filmów, doceniam je wszystkie. Świetne kreacje. Jedno jest pewne: Oscara nie zgarnie Naomi Watts. Więc kto? Jennifer Lawrence!!! O, kurczę. Ale się dzieje. Takie ceremonie to ja mogę oglądać co roku! Najważniejsze kategorie i takie niespodzianki. Jen, oczywiście, potknęła się na schodach, ale to nie dziwne, w końcu założyła „sukienkę, w której na pewno się wywrócę”. Dziewczyna ewidentnie wzruszona. Ok, jest ok.
5:47
Meryl Streep wręcza nagrodę najlepszemu aktorowi. Day-Lewis? Jestem zakochana w jego uśmiechu!:) Phoenix nie do poznania. Co oni wszyscy z tymi brodami? Meryl bez ceremonii, z automatu, wręcza Oscara Danielowi. To było jasne jak słońce. Ależ to jest skromny i prostolinijny człowiek. Plecie od rzeczy, wzruszony, jakby się nie spodziewał. Kurczę, może on naprawdę nie wierzył? Fajny jest. Ale i tak wolałabym Denzela…
5:50
I najważniejsza kategoria. Statuetkę wręcza Jack Nicholson. Nie! Jednak… Michelle Obama! O raju, wtf?! Ale wymyślają, matko. Czy to oznacza, że nagroda poleci do Lincolna? Jestem w kropce. Nie wiem, po prostu nie wiem, kto. Byłam pewna, ale ten Oscar dla Anga Lee mnie zabił. Proszę, niech to będzie Argo. Argo, Argo, Argo…
5:52
And the Oscar goes to… ARGO F*CK YOURSELF!!!!! O, tak. Tak, tak, tak! Ben jest taki poważny, ale przeżywa mocno, to widać. I nawet Desplat wyszedł! To ten czarny, z włosami:) Ben przejmuje mikrofon, emocje biorą górę, rozgaduje się, mówi pospiesznie, ale bardzo mądrze i trzeźwo. Dziękuje swojej żonie, Jennifer Garner, za to, że walczy o ich małżeństwo i że ma w niej niesamowitą podporę. Nie ogarnia tego, co się dzieje. Wspomina moment, gdy stał w tym miejscu 15 lat temu i był pewien, że to już nigdy się nie wydarzy. A jednak. Jejciu. Sprawiedliwość istnieje. Cudownie, cudownie, cudownie, jest cudownie!:)
Endorfiny mi tak (w)skoczyły, że przymykam leciutko oko na niedocenienie Desplata i Chastain. Jest dobrze. Jest tak, jak miało być. Jestem usatysfakcjonowana. A Wy?