Już dawno, żaden reżyser nie podjął się tak absurdalnej, ironicznej a zarazem inteligentnej gry z widzem jak Drew Goddard. I chyba jeszcze nikt nie ośmieszył gatunku zwanego horrorem, tak jak on. Aż chciałoby się powiedzieć – w końcu! Bynajmniej, nie chodzi o kiepski film grozy, a o pokazanie utartych schematów, którymi ten rodzaj gatunku nudzi widzów od lat! Umysły wielu reżyserów zostały zaprogramowane pod jeden program, jeden styl, którego liczne grono widowni ma już serdecznie dość. Horrory nie budzą strachu – horrory budzą zdegustowanie. Są mało oryginalne i sztampowe. Goddard zdając sobie z tego sprawę, zaserwował nam mieszankę wybuchową, łącząc dwa przeciwstawne sobie gatunki – komedię i horror.
Dom w głębi lasu to znakomity apel do reżyserów, by zaprzestali wydawania pieniędzy na „straszne gnioty”, które od dawien dawna są przewidywalne jak to, że po nocy nadchodzi ranek. To także ukłon w stronę widza, który w końcu został zrozumiany!
Dom w głębi lasu to nic innego jak kilku dziesięciominutowy obraz, w którym reżyser szyderczo potraktował gatunek zwany horrorem. Gatunek, który ma się na wymarciu jak dinozaury miliony lat temu. Co więc, zawiera mieszanka wybuchowa przygotowana przez Goddarda? Komedie i horror w jednym – to już wiemy. Ale też, autoironię, irytujące banały, drwinę z motywów nachalnie powielanych w każdym filmie grozy, dystans do samego siebie, ale również, wbrew pozorom ciekawy element zaskoczenia! Potwory i stwory, zombie, zmutowani ludzi, psychopaci, ogromne węże, nietoperze a nawet zabójczy koń – pegaz! To wszystko w jednym filmie wygląda imponująco, ale też dość dziwacznie, by nie powiedzieć głupio i niedorzecznie. Niemniej w tym przypadku, jak niektórzy mawiają – bezsens ma swój sens!
Całej fabuły filmu nie zdradzę. Zepsułoby to najlepszą zabawę, a przecież tego nie chcemy. Już od pierwszych scen poznajemy „bandę” amerykańskich nastolatków, którzy jadą spędzić miło czas do domku w leśnej głuszy! Mamy, więc głupią, ale seksowną blondynkę, przystojnego mięśniaka, głupka, inteligenta i bystrą „cnotkę”! Znacie to? Oczywiście! Po drodze zatrzymują się na opustoszałej stacji benzynowej, gdzie odrażający facet, obowiązkowo ostrzega ich przez złymi siłami. W tym momencie widz chce zakończyć oglądanie – tego jakże „ciekawego dzieła”. No, bo ile można oglądać to samo? Aż tu nagle, okazuje się, że wszystko to ukartowane jest przez ekipę z „wielkiego brata”! Dzięki temu film zaczyna nabierać rumieńców. Początkowo snujemy domysły – może to jednak będzie ciekawy film grozy, może psychologiczny – nastolatkowie sterowani z góry – obserwowani. Hmm? Nic bardziej mylnego! Później jest jeszcze lepiej. Ale, to trzeba zobaczyć. Powiem tylko tyle – najlepsze sceny są w ostatnich trzydziestu minutach – ubawicie się do łez. Bynajmniej mnie przypadły do gustu, bowiem lepszej parodii filmów grozy nigdy nie widziałam.
Obsada w tym „dziele” nie odgrywa zbyt dużej roli – jest raczej tłem do głównego przesłania, więc nie ma sensu rozwodzić się nad słabą grą aktorską. Za to muzyka jest „fajnie” dobrana i wpasowuje się w akcję idealnie. „Straszydła” są bardzo realistycznie zrobione. Efekty specjalnie, również niczego sobie. Podsumowując „robota od kuchni” została według mojej oceny, dobrze wykonana!
Dlaczego ten film obrzucany jest ostrą falą krytyki? Bo mimo tego, że nie należy on do produkcji z wyższej półki – trzeba go na swój sposób zrozumieć i podejść do niego raczej z dystansem i zabawą. Nie brać na serio! A wtedy, w mig pojmiemy, – co reżyser miał na myśli. Ważne, aby każdy, przed obejrzeniem tego filmu zdawał sobie sprawę, że nie jest to typowy obraz grozy. Bo w rzeczywistości mało jest tam elementów, które wbijają w fotel. Powiedziałabym, że oglądając Dom w głębi lasu należy się przygotować na ciekawie podaną rozrywkę z lekką domieszką parodii horrorów, sporą dawką błyskotliwego humoru i minimalnym elementem przerażenia!
Widzowie w tym obrazie zostali potraktowani jako „bogowie”, z tym, że raczej z tej pejoratywnej strony, bo jeśli nie zobaczą sztampowej fabuły wpadają w furię. Czy dlatego każdego roku wchodzi do kin kolejny pseudo horror, który spełnia oczekiwania raczej tej niewybrednej widowni? Prawdopodobnie tak! Wątpię, aby po produkcji Dom w głębi lasu sytuacja ta się zmieniła, ale z pewnością obraz Goddarda stał się detonatorem do zainicjowania dyskusji o hollywoodzkich produkcjach i kulturze amerykańskich horrorów! Bomba wybuchła… Ciekawe tylko na jak długo? Ciekawe, z jaką siłą rażenia?