Rate this post

W ubiegłym roku zabawa z typowaniem była przednia. Sprawdziły się wszystkie moje przewidywania, z wyjątkiem dwóch kategorii (scenariusz oryginalny i scenariusz adaptowany). Nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności także w tym roku. Tym bardziej, że polscy dystrybutorzy rozpieścili nas premierami i zaserwowali niemal wszystkie tytuły, ścigające się o statuetki, dając mi i wielu widzom szansę zapoznać się z najgłośniejszymi tytułami ubiegłego roku. Ubiegłoroczny triumf Artysty nie zdziwił chyba nikogo, choć nawet ci, którzy się nie przyznają, do końca zastanawiali się, czy szala nie przechyli się na stronę Scorsese i jego Hugo. W tym roku rozrzut wśród nominowanych filmów jest o wiele większy. Wbrew pozorom wśród wyróżnionych filmów nie ma kandydata, który czarowałby do tego stopnia, by stać się nawet tak jednorazowym i sezonowym hitem jak film Hazanavicusa. I nawet jeśli ostateczna walka rozegra się między Operacją Argo i Lincolnem, pewne jest, że (nie)zasłużyli na to wyróżnienie w takim samym stopniu, jak pozostałe nominowane filmy.

 

W tym roku rozszerzam swoje typowania o nowe kategorie, w których wreszcie mam coś więcej do powiedzenia (animacje krótkometrażowe oraz film nieanglojęzyczny), ale – dla równowagi – rezygnuję z tych, o których mam słabe pojęcie (montaż, montaż dźwięku i zdjęcia). Nie będzie też nic o dokumentach ani długometrażowych animacjach, jako że nie zdołałam ogarnąć tematu wystarczająco, by się mądrzyć. Wszyscy „niewybaczalnie pominięci” są naprawdę niewybaczalnie pominięci. Oznacza to, że można by dodać w tych miejscach mnóstwo innych nazwisk i tytułów, które są warte uwagi, ale nie miałoby to najmniejszego sensu. Chodzi o sytuacje, w których brak nominacji jest nie tylko nie do przyjęcia, ale i okrywa wstydem gusta demokratycznej większości członków Akademii. Tych samym, których pomarszczone lica do dziś okrywa rumieniec na wspomnienie karygodnego pominięcia w ubiegłym roku Tildy Swinton za rolę w Musimy porozmawiać o Kevinie. Rozumiecie więc.

 

Jak co roku, życzę sobie z całego serca, by moje typowania się nie sprawdziły. Niech gala obfituje w tyle niespodzianek, ile się da, bo to jest prawdziwa zabawa. Ale jeśli nie, o to i tak jestem spokojna. Noc z Sethem MacFarlane’m nie może nie być upojna. Can’t wait.

 

NAJLEPSZY FILM

 

WYGRA: Operacja Argo lub Lincoln
POWINIEN WYGRAĆ: Operacja Argo
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Hobbit: Niezwykła podróż, Mroczny Rycerz Powstaje

 

Nie ma wśród najlepszych filmów roku jednego tytułu, który byłby fantastyczny pod względem fabularnym, technicznym i klimatycznym (jednocześnie). Są tu filmy średnie i nudne, są też dobre i ciekawe, które żonglują emocjami – żaden z nich nie porywa jednak na tyle, by zdobyć serca większości i stać się faworytem wyścigu. Tak jak w zeszłym roku kino opowiadało o kinie, tak w tym roku trendy było mówienie o Ameryce. Czysto amerykańskie są Lincoln, Operacja Argo i Wróg numer jeden, mocno ulokowane w realiach USA jest Django, o typowo amerykańskim stylu życia mówi też Poradnik pozytywnego myślenia. Jest coś metaforycznego i niezależnego (Bestie z południowych krain), jest surowe arcydzieło, które mówi o czymś trudnym i ważnym (Miłość) i jest też coś dla amatorów przygody i wizualnych cudów (Życie Pi). Stawkę zamyka uniwersalny i bezpieczny klasyk (Nędznicy), którego widowiskowość nie mogła nie zostać zauważona. Brakuje trzech filmów, które okazały się widocznie tak mocne, że stawianie ich w tej dziesiątce mogłoby zbytnio przysłonić „wielkość” powyższych. Mowa, naturalnie, o ostatnim Nolanowskim Batmanie, pierwszej części Hobbita i Nietykalnych, którzy zrobili niekwestionowaną furorę na całym świecie i spokojnie poradziliby sobie nawet ze Stevenem Spielbergiem czy innym Angiem Lee.

NAJLEPSZY AKTOR PIERWSZOPLANOWY

 

WYGRA: Daniel Day-Lewis (Lincoln)
POWINIEN WYGRAĆ: Denzel Washington (Lot) lub Joaquin Phoenix (Mistrz)
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: John Hawkes (Sesje), Omar Sy (Nietykalni)

Bez wątpienia dobry w roli prezydenckiej Day-Lewis ma wygraną właściwie w kieszeni. Łudzimy się wszyscy, że zagrozić mogą mu Phoenix i Washington. I to prawda – mogą. Ale tego nie zrobią. To jasne jak słońce. Cieszy wyróżnienie dla Bradleya Coopera, który w Poradniku… dał fantastyczny i bardzo pozytywny mimo tragiczności postaci popis gry aktorskiej. Boli natomiast brak nominacji dla fantastycznego i wreszcie pierwszoplanowego Hawkesa za rolę niepełnosprawnego mężczyzny w Sesjach i obłędnego Drissa z Nietykalnych, który swoim poczuciem humoru, doskonale oddanym przez Omara Sy, zdobył serca milionów widzów. Miejsca zabrali im tylko poprawni w tym kontekście Day-Lewis i Jackman (Nędznicy).

NAJLEPSZY AKTOR DRUGOPLANOWY

 

WYGRA: Christoph Waltz (Django)
POWINIEN WYGRAĆ: Christoph Waltz (Django)
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Tom Hardy (Mroczny Rycerz powstaje), Leonardo DiCaprio (Django), Samuel L. Jackson (Django), Michael Caine (Mroczny Rycerz powstaje), Andy Serkis (Hobbit: Niezwykła podróż)

To od lat najbardziej zatłoczona kategoria. Kategoria, w której obecność fantastycznych aktorów drugoplanowych boli i frustruje, bo odbiera miejsca innym… fantastycznym aktorom. W tym roku powtórzy się historia sprzed dwóch lat. Oscara znów odbierze Niemiec, yyy, tzn. Austriak, tyle że grający z upodobaniem Niemca (Hans Landa – Bękarty wojny, Schultz – Django). Słusznie odbierze, choć nikt chyba by się nie obraził, gdyby na scenę Kodak Theatre wkroczył ktoś, kto Oscara jeszcze nie otrzymał. Na przykład Tom Hardy za genialnego Bane’a. Albo Leonardo DiCaprio, choć w jego przypadku straciłam już nadzieję (zdecydowanie figuruje na czarnej liście Akademii) czy Samuel L. Jackson, też z Django, kompletnie niezauważony, a przecież tak nieziemski. Cała trójka spokojnie mogła znaleźć się w nominowanej piątce, gdyby dziadki (forma celowa) z Akademii nie wyróżniali na siłę De Niro, Arkina i Lee Jonesa.

NAJLEPSZA AKTORKA PIERWSZOPLANOWA

 

WYGRA: Jessica Chastain (Wróg numer jeden)
POWINNA WYGRAĆ: Jessica Chastain (Wróg numer jeden)

NIEWYBACZALNIE POMINIĘTE: Marion Cottilard (Rust and Bone)

A to z kolei kategoria, w której w tym roku nie działo się nic ciekawego. Precyzyjniej: podziała się jedna rzecz, jedna gra, jedna aktorka, która bezwzględnie zasługuje na nagrodę. Jest nią, dzięki Ci, Boże, Jessica Chastain. Oczywiście, to, co robiły na ekranie jej konkurentki również było wspaniałe (czarująca Lawrence, niezwykła Riva, diabelnie zdolna 9-letnia Hushpuppy, ups, Wallis), ale żadna nie jest Jessicą Chastain, po prostu. Mam nadzieję, że nie powtórzy się tu sytuacja sprzed roku, kiedy to w tej kategorii wręczono nagrodę nie za rolę w filmie, a za całokształt twórczości (Meryl Streep, słusznie i wzruszająco było, nie da się ukryć), nie zauważając takiej zdolniachy jak Rooney Mara czy obłędnej w męskiej roli Glenn Close. Brak Marion Cottilard za rolę Stephanie w Rust and Bone grzecznie przemilczę, choć nie rozumiem zupełnie.

NAJLEPSZA AKTORKA DRUGOPLANOWA

 

WYGRA: Anne Hathaway (Nędznicy)
POWINNA WYGRAĆ: Anne Hathaway (Nędznicy) lub Helen Hunt (Sesje)
NIEWYBACZALNIE POMINIĘTE: Nicole Kidman (Pokusa), Helen Mirren (Hitchcock)

Aktorska gra płci pięknej w ubiegłym sezonie nie pozostawia złudzeń. Obok Chastain faworytką jest tylko li Anne Hathaway, która w drugoplanowej roli w Nędznikach przeszła samą siebie. Nie kibicuję, bo jestem więcej niż pewna jej wygranej, ale cichutko marzę sobie, by statuetkę zgarnęła Helen Hunt. Kompletnie niezrozumiałe nominacje dla Weaver i Field, które to (nomki, rzecz jasna) powędrować powinny do Nicole Kidman (za Pokusę) i na przykład (choć niekoniecznie) do Helen Mirren (Hitchcock).

NAJLEPSZY REŻYSER

WYGRA: Steven Spielberg (Lincoln)
POWINIEN WYGRAĆ:

NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Christopher Nolan, Ben Affleck, Kathryn Bigelow, Quentin Tarantino

Brak nominacji dla faceta (Affleck), którego film ma największe szanse na wygraną, to największa porażka roku. I wielka lipa dla schematu – od lat wygrana reżyserska szła w parze ze statuetką dla najlepszego filmu. Żeby tradycji stało się zadość, musiałby więc wygrać Lincoln, a to jest absolutnie niedopuszczalne. Jakby nie było, będzie śmiesznie. Tak śmiesznie jak zapomnienie o Nolanie (standard), Bigelow (o!) i Tarantino (bez sensu). Mój faworyt? Brak. Wśród nominowanych reżyserów nie ma nikogo, kogo osobiście chciałabym wyróżnić. Jaja będą, gdy na podium stanie Haneke.

NAJLEPSZY SCENARIUSZ ORYGINALNY

 

WYGRA: Django
POWINIEN WYGRAĆ: Django
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Mroczny Rycerz powstaje, Siostra twojej siostry

Kategoria, w której właściwie wszystkie tytuły zasługują na uwagę. Najmniej może Wróg numer jeden, który ma swoje lepsze i gorsze momenty, ale tak – konkurencja niezwykle mocna. Film Tarantino jest, zdaje się, najbardziej kompletny ze wszystkich wyróżnionych, dlatego prawdopodobnie on właśnie ucieszy się z nagrody. Mówię prawdopodobnie, bo od zeszłego roku w tej kategorii jestem o wiele ostrożniejsza. Tu schematy i kalkulacje się zwyczajnie nie sprawdzają. Zupełnie nie wiem, dlaczego. Że natomiast brakuje Nolana, to jasne, ale w ubiegłym roku bardzo ujęła mnie też prosta, bezpretensjonalna i niesamowicie ludzka (pozdrowienia, milczący krytyku) fabuła Siostry twojej siostry. Szkoda, że to film zbyt niszowy dla rozbuchanych ambicją „akademików”.

NAJLEPSZY SCENARIUSZ ADAPTOWANY

 

WYGRA: Operacja Argo
POWINIEN WYGRAĆOperacja Argo
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Atlas chmur, Hotel Marigold

Argo twoja mać, bez dwóch zdań. Mimo wszystko.

NAJLEPSZY FILM NIEANGLOJĘZYCZNY

WYGRA: Miłość
POWINIEN WYGRAĆ: Miłość
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Nietykalni

Szkoda, straszna, straszna szkoda, że rozstrzygnięcie wyścigu o tę statuetkę co roku są tak mało ciekawe. Zupełnie odwrotnie niż kandydujące filmy. Nie rozkładając znów na czynniki pierwsze braku w tym gronie Nietykalnych, trzeba powiedzieć, że obie skandynawskie propozycje (Kochanek królowej i Kon-Tiki) to niezwykle ciekawe i świetnie podane filmy. Które, niestety, przejdą widzom koło nosa, bo znów zatriumfuje… Miłość. Absolutnie sprawiedliwie zresztą. Tak jak ubiegłoroczne Rozstanie, które także zebrało wszelkie możliwe laury, i to na całym świecie. Fajnie, że tak, ale… jakie to nudne!

 

NAJLEPSZA MUZYKA ORYGINALNA

 

WYGRA: Skyfall (Thomas Newman)
POWINIEN WYGRAĆ: Alexandre Desplat (Operacja Argo) lub  Mychael Danna (Życie Pi)
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Howard Shore (Hobbit: Niezwykła podróż), Reinhold Heil, Johnny Klimek, Tom Tykwer (Atlas chmur), Alexandre Desplat (Moonrise Kingdom: Kochankowie z Księżyca), Hans Zimmer (Mroczny Rycerz Powstaje)

Głuchota – choroba przewlekła, atakująca członków Akademii. Nie ma innej możliwości. Bo jak można nie usłyszeć, że Desplat jest arcymistrzem, że Zimmer znów miażdży, że Shore kolejny raz pokazał swą potęgę? I ten Atlas… Aj. Serce się kraja. Wygra pewnie Newman, bo dobry, choć mógłby czyścić buty Alexandrowi (za Argo i nie tylko), a już na pewno zdrowo konkurować z Danną, w którego muzyce z Życia Pi jestem obłędnie zakochana od połowy stycznia.

NAJLEPSZA PIOSENKA

 

WYGRA: Skyfall (Skyfall)
POWINIEN WYGRAĆ: Skyfall (Skyfall)
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Song of Lonely Montain (Hobbit: Niezwykła podróż), Una Mattina (Nietykalni), I Dreamed A Dream (Nędznicy)

Nie ma innej opcji, Adele z palcem w nosie zgarnie tę statuetkę. I choć kocham Pi’s Lullaby, daruję. Szkoda, że nie dano widzom zapoznać się z takimi cudami jak pieśń krasnoludów z Hobbita czy jakikolwiek z utworów z Nietykalnych. I że bardzo średnie Suddenly z Nędzników zabrało miejsce przejmującej kompozycji w wykonaniu Fantine.

NAJLEPSZA ANIMOWANA KRÓTKOMETRAŻÓWKA

WYGRAPaperman
POWINIEN WYGRAĆHead Over Heels

Cieszę się sama do siebie, że odkryłam w tym roku krótkometrażowe animacje i że dobrzy ludzie udostępnili je szerszej publiczności na YT. Nie sądziłam, doprawdy, że w tych krótkich filmikach można powiedzieć więcej, niż w niejednej długometrażowej produkcji. O animacjach pisałam już na fanpage, powtórzę dla tych, którym post umknął. Paperman, nad którym wielu ostatnimi czasy mocno się rozpływało, jest zdecydowanie najsłabszym kandydatem w tej kategorii. Może wygrać, a to wielka szkoda, bo w kolejce czekają niesamowite historie, które nie tylko są ładnie opakowane, ale przede wszystkim zawierają bardzo wartościową treść. Moim faworytem jest Head Over Heels, opowieść o dojrzałym już małżeństwie, takich „odwróconych zakochanych” w wersji old. Bardzo wymowny i piękny morał o tym, jak rutyna zjada nasza uczucia i jak małe wspomnienie i odrobina dobrej woli (i schowanie dumy do kieszeni, to też!) może obudzić je w nas na nowo. Sugestywny jest też Adam and Dog, który pod płaszczem nieskomplikowanej opowiastki o przyjaźni mężczyzny z psem, skrywa głęboką metaforę o początkach człowieczeństwa. Perypetia Maggie Simpson (The Simpsons: The Longest Daycare) jest zdecydowanie mniej wciągająca, ale wywołująca jednak bardzo pozytywne uczucia. Największym zaskoczeniem jest z pewnością Fresh Guacamole, pełnokrwista (niebajkowa) animacja PES – koniecznie zobaczcie, gdy będzie znów dostępna. Majstersztyk.

NAJLEPSZA CHARAKTERYZACJA

 

WYGRA: Nędznicy
POWINIEN WYGRAĆ: Hobbit: Niezwykła podróż

NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Atlas chmur, Igrzyska śmierci

Totalne nieporozumienie. Charakteryzacja w Atlasie chmur może nie zawsze była perfekcyjna, ale taki ogrom roboty, jaką tam wykonano, zasługuje bez wątpienia na pierwsze miejsce. A tu brak nominacji. Chore. Podobnie Igrzyska śmierci – Kapitol świecił na wszystkie strony kiczowatymi maskami na twarzach jego mieszkańców. Dziadki są nie tylko głuche, ale też ślepe.

NAJLEPSZA SCENOGRAFIA

 

WYGRA: Nędznicy
POWINIEN WYGRAĆ: Hobbit: Niezwykła podróż lub Życie Pi

NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Atlas chmur, Mroczny Rycerz powstaje

Szkoda piękności, stworzonych pod dyktando Wachowskich i Tykwera, szkoda też bardzo niesamowitego Gotham, ale właściwie każdy wygrany w tej kategorii ucieszy mnie tak samo. Wszystkie nominowane scenografie są przepiękne.

 

NAJLEPSZE KOSTIUMY

 

WYGRA: Anna Karenina lub Nędznicy
POWINIEN WYGRAĆAnna Karenina

NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Igrzyska śmierciMroczny Rycerz powstaje

Irytujące, że docenia się piękne, jasna sprawa, klasyczne kreacje z epoki, a pomija się zupełnie twory współczesne. Kostiumy z Igrzysk… i Mrocznego… (kostium Batmana był projektowany i szyty 3 lata!) to tylko przykład. Chodzi o stylizacje, które nie polegają na odwzorowaniu, a na prawdziwej inwencji twórczej, poruszenia wyobraźnią i wyczarowania czegoś, co przechodzi pojęcie i oczekiwania widzów. Trzeba reformy, zdecydowanie.

NAJLEPSZE EFEKTY SPECJALNE

WYGRA: Avengers
POWINIEN WYGRAĆAvengers
NIEWYBACZALNIE POMINIĘCI: Mroczny Rycerz powstajeNie do końca rozumiem nominacje dla Prometeusza i Królewny Śnieżki i Łowcy (zabrali miejsce Nolanowi!), ale w sumie nic mnie to nie obchodzi. I tak wygrają Avengersi – zwyczajnie zasłużyli.

Tak to wygląda. Czy trafiłam, okaże się już jutro. Oczywiście, w poniedziałkowy ranek będziecie mogli przeczytać całą, subiektywną relację z Oscarowej nocy. Tymczasem: Co myślicie o moich przewidywaniach i jakie są Wasze typy?