Miało być piękne i beztrosko na egzotycznych wakacjach. Los jednak obmyślił dla nich inny plan. Tragiczna katastrofa sprawia, że rodzina – ta jedna pośród tysięcy innych, musi zmierzyć się ze skutkami nieprzejednanych fal tsunami. Niemożliwe w reżyserii Juana Antonio Bayona to dojmująca i zatrważająca historia, którą napisało samo życie. Obraz wzruszający a zarazem pouczający, wart najlepszych rekomendacji.
Rok 2004 i jeden z największych kataklizmów ostatnich dziesięciu lat. Zanim niszczycielska fala uderzy we wyspę poznajemy rodzinę. Standardowo mama, tata i trójka synów. Wszystko zaczyna się sielanką – uśmiechy, prezenty, zabawa w basenie i relaks. Beztroska nie trwa jednak długo – ciszę zakłóca drżenie szklanek i silny wiatr, który zwiastuje nieszczęście. Ogromna fala z przemożną siłą niszczy wszystko, co spotka na swojej drodze, kiedy opada – rozpoczyna się bitwa ze samym sobą i skutkami potężnej siły przyrody. Walczą dorośli ale i małe dzieci… Rodzina zostaje rozdzielona, od tej pory każdy z nich musi dołączyć do wyścigu o szczęście, godność i życie. Jak poradzą sobie w tak trudnej sytuacji? Czy wszyscy szczęśliwie przeżyją dramat, który ich spotkał? Zapewne wielu z was wie, jak ta historia się zakończy, bowiem film był bardzo mocno reklamowany – pomimo tego, warto obejrzeć Niemożliwe – kadr po kadrze chłonąć emocje i łzy bohaterów, bo takich realnych przeżyć dostarcza nam rzadko, który film.
Niemożliwe poruszy serca wielu widzów, bo jest to przepięknie opowiedziana historia ludzkiej tragedii, w której znalazło się miejsce na nadzieję i wiarę, solidarność i współpracę, odwagę i determinację. Efekt rozrzewnienia potęgują dwie rzeczy – jest to prawdziwa historia hiszpańskiej rodziny, która naprawdę przeżyła żywioł oraz fakt tego – jak przepięknie jest opowiedziana. W tym przypadku piękno to ciekawe zdjęcia i realistycznie pokazane emocje, bo nazwanie samej fabuły – pięknej byłoby słowem niezbyt celnie dobranym. Zresztą w mojej opinii, sama fabuła nie podlega jakiejkolwiek krytyce. Niemożliwe to też mądry obraz ludzkich wyborów i zachowań. Jednych dobrych innych czasem gorszych. Film szczery i emocjonalny do granic możliwości, pokazuje nam, że nawet w tych najtrudniejszych momentach, człowiek może liczyć na pomyślną rękę losu, pomoc anioła stróża czy niesamowite szczęście.
Obraz ten przeraża – prawdziwie. Sama myśl o tych ludziach, o tym, co musieli przeżyć i doświadczyć w tamtych chwilach jest trudna do zrozumienia. Siedząc wygodnie w fotelach możemy tylko dywagować, co sami byśmy zrobili w danej sytuacji, – jaką decyzję podjęli. Czy ratowalibyśmy kilkuletniego nieznajomego chłopca czy może troszczyli się tylko o siebie? Czy zostalibyśmy z dziećmi i bezczynnie siedzieli aż współmałżonek i najstarszy pierworodny się odnajdzie, czy ruszylibyśmy w nieznane by ich ratować? My poznajemy odpowiedzi „naszych” bohaterów, bo Niemożliwe to film o nich. Losy tej jednej rodziny to epicentrum zdarzeń. To oni tworzą główną fabułę – nie tragedie innych ocalałych, nie losy miejscowej ludności. Uważam, że zabieg ten był bardzo dobrym posunięciem – dzięki temu Niemożliwe pokazuje ludzki – osobisty dramat rodziny a nie zbiorową klęskę. Nie znajdziemy tu oficjalnych statystyk, liczb, suchych faktów. Znajdziemy za to dobroć i miłość, pośród zniszczeń i totalnego chaosu. Zarzuca się reżyserowi, że „zignorował rozmiar katastrofy”, moim zdaniem wygląda to zupełnie inaczej. Pamiętajmy, że Niemożliwe nie jest filmem katastroficznym, jest dramatem – emocjonalnym, chwytającym za serce, poruszającym, niosącym przesłanie i z takim nastawieniem powinno się podejść do tej produkcji.
W rolach głównym wystąpiła Naomi Watts (Maria) oraz Ewan McGregor (Henry). Jak dla mnie kobieca postać była wyrazista i przejmująca. W niektórych momentach widz wraz z bohaterką czuje bezradność, strach i troskę – widzi jej oczami, czuje jej sercem. Za tę rolę Watts otrzymała nominację do Oscara. Gra aktorska chłopców również była na wysokim poziomie – stworzyli oni trio mądrych i odważnych „małych mężczyzn”, którzy w ekstremalnych sytuacjach pokazali swą dojrzałość. Przy tym pokazali to w sposób tak szczery i prawdziwy… Wzruszali do łez. Na uwagę zasługują też realistyczne obrazy – są godne podziwu. Wyciśnięto z nich ogromne pokłady autentyczności i naturalizmu. Zniszczone wioski, ranni ludzie, trupy, „postapokaliptyczne bagno” – niektóre sceny można śmiało nazwać obrzydliwymi i zatrważającymi. Natomiast samo uderzenie potężnej fali na wyspę zrobiono w sposób przeraźliwie – rzeczywisty. Łamiące się palmy, walące się domy, odgłos wody – istne – realne piekło na ziemi! Scena wbija we fotel. Owszem dzieło Bayona nie jest idealnym arcydziełem, znajdziemy tam kilka niedociągnięć ale w ogólnej opinii jest ciekawy, dobrze zrealizowany i wart polecenia.
Film niesie za sobą trafne przesłanie – daje nam nadzieje, że nie wiadomo, co by się stało, jaka tragedia by nas spotkała rodzina jest najważniejsza. A wiara i nadzieją są zawsze żywe, bo nawet to, co wydaje się być niemożliwym staje się możliwe!