Jak wypełniasz formularze on-line? Czy na pewno dobrze?

Z racji wykonywanej pracy mam dość często do czynienia z formularzami on-line, także jako odbiorca wysyłanych tą drogą danych. Zdawać by się mogło, że wypełnienie takiego formularza to nic trudnego (pomijam oczywiście PIT-y, ZUS-y i inne produkty naszych umiłowanych biurokratów). Nic błędniejszego: powiedziałbym, że przy co trzecim odebranym formularzu zgrzytam zębami, a nóż mi się w kieszeni otwiera. Dlaczego?

Szkielet na stercie formularzy

Fot. Harry Hautumm / pixelio.de

Dane z formularzy czemuś służą, dokądś trafiają, dokądś są przenoszone – czasem „automagicznie”, czasem manualnie, tymczasem internauci z uporem godnym lepszej sprawy robią wszystko, co możliwe, by to utrudnić. Stąd garść moich światłych rad:
1. Fenomen imienia i nazwiska

Nie mogę pojąć, dlaczego niektórzy bronią się rękami i nogami przed ujawnieniem, jak się nazywają (i to w sytuacji, gdy nie ma nawet mowy o jakimkolwiek zagrożeniu dla ich bezcennych danych osobowych). W praktyce wygląda to tak, że ktoś widząc w formularzu pytanie o imię i nazwisko, wpisuje zamiast „Jan Kowalski” – PUHP „PUPEX” Import-Export. Przypuszczam, że przyczynami mogą być:

źle rozumiana troska o ochronę danych osobowych/prywatności
przekora „nie będę się przedstawiał i już”
chęć dodania sobie powagi („firma to więcej niż Kowalski”)

Ktoś taki nie rozumie, że nazwa firmy nie jest nikomu potrzebna, a sprawa może wręcz wymagać ustalenia z góry, kim imiennie jest piszący (lub przynajmniej – za kogo się podaje).
2. Zagadka polskich znaków

Wyobraźmy sobie, że poprzez formularz otrzymujemy takie oto dane:

Iwona Brzeczek

ul. Kosciuszki 17

90-928 Lodz

Oczywiście nawet mało rozgarnięty odbiorca domyśli się, że chodzi o Kościuszki i o Łódź, ale co z nazwiskiem tej pani? Z równym powodzeniem może się owa dama nazywać „Brzeczek” jak i „Brzęczek”. Zgaduj, zgadula… A jeśli takie dane mają stanowić podstawę do wystawienia faktury VAT, to niejeden raz się zdarza, że pani Brz?czek, której nazwiska nie udało się odgadnąć, występuje potem o zmianę danych w dokumencie, sprawiając oczywiście dodatkowy kłopot. Stąd mój apel: nie każ zgadywać, używaj polskich znaków!
3. Adres tajny / poufny

To z kolei domena ludzi, którzy X razy podali już swój adres, więc teraz tak bardzo im się spieszy, że robią to w sposób niekompletny. Jeśli więc nasza pani Brzęczek jest już na tyle miła, że użyje polskich znaków, to „zapomni” o numerze domu i wysyła coś takiego:

Iwona Brzęczek

ul. Kościuszki

90-928 Łódź

Pół biedy, jeśli w bazie danych jest jej kompletny adres, ale jeśli nie ma, bo i owszem, jest, ale nieaktualny (inna ulica)?
4. Dane dla niepełnosprawnych

Tu z kolei do głosu dochodzi jakaś dziwna nadgorliwość: wypełniający formularz uważa, że po drugiej stronie kabla siedzi niewidomy down, którzy może nawet poradziłby sobie z odczytaniem danych przy pomocy jakiegoś ustrojstwa, tłumaczącego na alfabet Braille’a, ale nie może, bo po pierwsze – nie ma rąk, po drugie – jest kompletnie sparaliżowany. Przejęta więc troską o stan odbiorcy pani Brzęczek nie napisze więc „Iwona Brzęczek”, lecz:

IWONA BRZĘCZEK

lub

Iwona BRZĘCZEK

a czasem nawet

iwona brzęczek

I teraz można jedynie współczuć temu, kto musi dziennie ileś takich danych przenieść (wpisać) gdzie indziej: mógłby użyć prostej i niemęczącej metody „kopiuj – wklej”, ale pani Iwona skutecznie mu to uniemożliwiła i dlatego przepisuje jak jakiś benedyktyński kopista…

Oczywiście w tym miejscu ktoś mógłby mi odpowiedzieć, że przed przynajmniej częścią takich „udogodnień” można i należy się bronić, konstruując „idiotoodporne” formularze. Że prawidłowo przygotowany formularz powinien współpracować ze skryptem, który nie tylko zamieni litery duże na małe lub odwrotnie, ale też sprawdzi poprawność danych, połączy się z bazami FBI i CIA oraz parafią nadawcy (gdzie sprawdzi, czy ów ma aktualną „kartkę od spowiedzi”), że wreszcie da sobie radę nawet w sytuacji, gdy adres pani Brzęczek to ?????? ????? ????? ???? ??????? .

Owszem, można i należy, ale pomysłowość internautów nie zna granic, a poza tym – czy w realnym np. sklepie mięsnym mówimy „Poproszę kilogram schabu bez kości”, czy też „rusz to tłuste dupsko, lala i dawaj mi tu kilo schabu, ale ruchy widzę, rrraz!!!”? Na ogół przynajmniej staramy się być uprzejmi wobec drugiej strony i nie utrudniać jej zadania, czemu by więc nie robić tego samego on-line i:

wpisywać w formularzu to, o co pytają
używać polskich znaków
używać prawidłowo dużych i małych liter

Mała rzecz, a naprawdę cieszy, w przeciwieństwie do jej braku…