Rate this post

Kolejny gościnny wpis, ale coś mi się zdaje, że zacznę tutaj bywać w miarę regularnie. Dzięki naszej gospodarzyni Mamannie i temu, że posiadam swoją własną kolumnę (Tata mówi) – niczym w bardzo poczytnej gazecie, czuję się zmotywowany do tego by stać się blogowym recenzentem. Nie mam zamiaru nadużywać tego kredytu zaufania, ale obiecałem sam sobie, że o tym co mnie poruszy będę pisać i koniec kropka.

Tym razem napiszę coś o wokalistce, która nie jest szeroko znana w naszym pięknym kraju, a która szturmem zdobywa nasz rynek muzyczny. Susanne Sundfor to norweska kompozytorka, pianistka i wokalistka. Tworzy muzykę z pogranicza disco 80’s, muzyki elektronicznej aż po jazz i pop. Jej muzyka pełna jest niesamowitych brzmień, połączonych z kosmicznymi wokalizami. Wszystko wyważone, przemyślane i nienarzucające się, dosłownie można słuchać jej bez przerwy i rozpływać się w jej muzycznym absolucie.

Oczywiście na genialną Susanne nie natknąłem się na ulicy, a poprzez nieprzeciętne, w materii wyławiania ciekawostek, Polskie Radio Trójka. Mam tą przyjemność słuchać ich regularnie i jednego popołudnia, kiedy to wracałem z pracy do domu (to ponad 2 godziny drogi) puścili utwór Accelerate i w tymże momencie (wbrew rozsądkowi), chciałem dać gazu aż poczuje opór (w zasadzie to uczyniłem). A było to naturalne i niewymuszone. Nieczęsto mi się to zdarza, ale tutaj zwyczajnie mnie poniosło. Jednakże, jak to zwykle bywa, szybko imię wykonawcy przepadło w czeluściach umysłu i po prostu o niej zapomniałem. Po raz drugi zrobiło się o niej głośniej, kiedy to okazało się, że wystąpi ona na Off Festivalu i zaprezentuje swoją nową płytę „Ten Love Songs”, wtedy już wszystko było jasne. Zakochałem się w życiu po raz drugi

Szybko odszukałem płytę na Deezerze i rozkoszowałem się. Mam nadzieję, że te kilka zdań, które dla Was skleciłem skłoni Was chociaż do dania szansy pięknej Norweżce (tak jest ładna). Dodatkowo po sprawdzeniu metryki okazało się, że jest także Barankiem (z tego samego rocznika) jak moja wspaniała żona, więc polubiłem ją jeszcze bardziej.

Tylko dla Was kilka teledysków z YT. Posłuchajcie.

Utwór z poprzedniego albumu, ale z niezwykle ciekawym teledyskiem. Liczba wyświetleń tylko podkreśla, że nie jest to mainstream.