Kiedy Robin Campillo, reżyser Eastern Boys wyszedł na scenę odebrać nagrodę w Konkursie Głównym „Wytyczanie drogi” OFF Plus Camera, powiedział, że przyjechał do Krakowa dopiero wczoraj i cieszy się, że się opłacało. Z jego filmem może być bardzo podobnie. Jakkolwiek jego opis może wydawać się zwyczajnie przeciętny, seans przekracza wszelkie oczekiwania i sprawia, że ten francuski film po prostu opłaca się zobaczyć.

Zaczyna się niepozornie – dworzec, tłum ludzi, w jego środku grupka młodych mężczyzn wałęsających się bez celu i on, dojrzały mężczyzna, szukający czegoś, co wyrwie go z życiowego, luksusowego marazmu. To spokojne preludium do gry rodem z Funny Games Hanekego – wciągającej i przerażającej w swoim absurdzie konfrontacji dwóch różnych porządków, która mogłaby posłużyć za temat niekończącej się dyskusji. Szczęśliwie, Haneke jest dla Campillo tylko pretekstem do snucia własnej historii, w której naturalne ludzkie instynkty, podobnie jak u francuskiego klasyka, odgrywają główną rolę.
Przeplatany przepięknie skadrowanymi, skąpanymi w półcieniach scenami miłosnymi dramat o potrzebie stabilizacji, bezpieczeństwa i spełnienia z walką o wolność i przetrwanie w tle toczy się w zaskakująco wartkim tempie. Campillo nie zwalnia przypadkowo ani razu – nawet te sceny, które nie budują napięcia, mają swój własny, niepowtarzalny sens, ich brak znacznie zubożyłby film. Przede wszystkim są ważne i potrzebne dla finalnej torpedy, jaką jest rasowy, trzymający w napięciu i uruchamiający mnóstwo emocji kryminał. Z wyciszającym, stonowanym, choć dla wielu pewnie nieco ironicznym finałem.

 

Reżyser świetnie przyjętej na całym świecie Klasy ma bez wątpienia rękę do wyboru i prowadzenia aktorów. Introwertyczny Olivier Rabaourdin idealnie oddaje złożoną osobowość swojego statecznego, wycofanego, ale i pełnego pożądania i ciekawości bohatera. Nieco więcej kłopotu może sprawiać debiutujący na dużym ekranie Kirill Emelyanov, którego postać jest tak zamknięta w sobie, że momentami aż bezpłciowa. Wszystkie aktorskie braki rekompensuje za to niezwykle charyzmatyczny Daniil Vorobyov, wcielający się w rolę szefa grupy imigrantów – każde jego pojawienie się przed kamerą to doskonały, zabierający całą uwagę występ. Co za magnetyzm i film dla dorosłych!

 

Eastern Boys to niezależna, gatunkowa hybryda bez cienia maniery. Zdecydowanie warta nagród, które otrzymała.

 

Czy polecam? Tak, naprawdę warto.